UKRAINA

.

Majdan (fot. Gleb Garanich/Reuters)

Na Majdanie (fot. Gleb Garanich/Reuters)

.

Unikam na moim blogu polityki, zwłaszcza tej odnoszącej się do aktualnych wydarzeń (w końcu głównym tematem bloga powinna być kultura, a nie jej przeciwieństwo), ale jednak nie mogę przejść obojętnie nad tym, co dzieje się teraz u naszych sąsiadów, tuż za „miedzą”. Wprawdzie zdarzało się, że zajmowałem się aktualiami społecznymi czy politycznymi (zamach w Bostonie, globalna inwigilacja, katastrofa smoleńska, interwencja w Syrii…), ale to były raczej wyjątki. Niniejszym wpisem czynię więc kolejny wyłom. Zacznę fragmentem rozmowy, jaką odbyłem z redaktorem „Polityki” Adamem Szostkiewiczem na jego stronie „gra w klasy”:

.

Adam Szostkiewicz: „Najpierw był atak 11 września na miasta i niewinnych cywili w tym Polaków w USA, potem była inwazja na Afganistan talibów, w której słusznie wzięła udział Polska. wojnę w Jugosławii wywołał nacjonalizm serbski, Serbowie zabijali Chorwatów, Chorwaci Serbów itd. Dopiero interwencja NATO przerwała tę masakrę, a nacjonaliści trafili pod sąd. w Kosowie służbę pełnią Polacy, o ile wiem nikogo nie zabijają. Atak na Libię wywołała nieodpowiedzialna polityka Kadafiego, który najpierw doprowadził do wojny domowej, a potem zmusił do interwencji Zachód. W Egipcie mordują się wzajemnie Egipcjanie. W Syrii mordują się Syryjczycy i inni Arabowie oraz muzułmanie niearabscy. Rosja zrobiła wszystko, by Assad utrzymał się u władzy. Nikt z Zachodu w Syrii nikogo nie zabija. Dronami też nikt nie walczy w Syrii, a co dopiero w Ukrainie, dronami walczy się w Pakistanie i Afganistanie przeciwko fanatycznym islamistom. To zasługuje na poparcie, a nie na rozdzieranie szat jak w lichym teatrze.”

Stanisław Błaszczyna:
– Dobrze byłoby się przyjrzeć temu, jak była polityka amerykańska na Bliskim Wschodzie (i nie tylko) przed atakiem 11 września (moim zdaniem 9/11 nie był „najpierw”).
– To, że polscy żołnierze dokonali inwazji na Afganistan czy Irak, nie miało nic wspólnego ze „słusznością”, tylko z polityką. (Wg mnie usprawiedliwiona moralnie jest jedynie wojna obronna – w przypadku bezpośredniego zagrożenia własnego kraju, wolności i życia jego obywateli.)
– Kadafi nie wywołał wojny domowej. (Natomiast interwencja Zachodu i obalenie Kadafiego spowodowało w Libii anarchię – która trwa do dzisiaj – jak również doprowadziło ten kraj do ruiny).
– Dronami w Afganistanie i Pakistanie (zapomniał pan jeszcze dodać Jemen) być może chce się walczyć z „fanatycznymi islamistami” (skąd my znamy tę prowojenną propagandową retorykę zastępującą ludzi „fanatykami”, „terrorystami”?) ale zabija się głównie osoby cywilne, przypadkowe, (które wcale nie znajdowały się na listach CIA osób przeznaczonych do „odstrzału” – nota bene bez sądu, za każdym razem z pogwałceniem prawa międzynarodowego – co czyni te akty ludobójstwem).
A na Ukrainie szkoda mi tylko zwykłych, szeregowych ludzi – bo to oni zawsze będą przegrani, bez względu na to, kto dorwie się tam do władzy. Niestety, wszystko wskazuje na to, że Ukraina długo jeszcze nie będzie krajem wolnych ludzi.

Adam Szostkiewicz: „Tak, żal tych zwykłych ludzi, gorliwych katów Hitlera, Stalina itd. Nie kupuję tego populizmu. A ludzi, którzy okaleczają dziewczynki pragnące się uczyć nazywam fanatycznymi islamistami, pan może ich nazywać jak chce. Interwencja w Afganistanie mułły Omara była obroną przed AlKaidą. Wywiązywanie się z obowiązku sojuszniczego jest słuszne, jeśli w słusznej sprawie. Interwencja w Czechosłowacji była niesłuszna, w Afganistanie słuszna. druga w Iraku była bez sensu.”

StB: Panie Adamie, zaskoczył mnie pan nazywając zwykłych (żyjących dzisiaj na Ukrainie) ludzi (bo to przecież ich miałem na myśli) „gorliwymi katami Hitlera, Stalina itd.”
Z szowinizmem trudno mi jest dyskutować. Jeżeli osoba o takiej wiedzy i erudycji – i, jak domniemywałem, kulturze – głosi takie poglądy, to co tu się dziwić tym, dla których „mowa nienawiści” jest chlebem powszednim?

Adam Szostkiewicz: „Polecam lekturę Bloodlands Timothy Snydera. Oczywiście nie mam na myśli współczesnych Ukraińców. Odnoszę się do pańskiego użalania się, że zwykłym ludziom zawsze gorzej. Zwykli ludzie nie są moralnie lepsi tylko dlatego, że są zwykli albo biedni. Zwykli ludzie też bywają nikczemni, okrutni, źli, jak bywają takimi możni tego świata.”

StB: Pisze pan: „Oczywiście nie mam na myśli współczesnych Ukraińców.”
Za późno, mleko się rozlało.
Tak, zwykli ludzie bywają – jak pan pisze – „nikczemni, okrutni, źli”, ale narody, także nasi sąsiedzi, składają się nie tylko z takich ludzi. Czy ja Panu – humaniście, erudycie i ekspertowi od chrześcijańskiej etyki – muszę takie rzeczy przypominać?
Jak by pan zareagował, gdybym tak, jak pan nazwał Ukraińców, określił współczesnych Niemców czy Żydów? (a to określenie miałoby jednak poparcie w faktach historycznych jeszcze mocniejsze, niż w przypadku narodu ukraińskiego).

Adam Szostkiewicz: „Jakie mleko? Przecież panu odpisałem, zachęcając do lektury książki o wojennych dziejach naszej części Europy. Uważam, że to, co dzieje się dzisiaj, nie tylko w Kijowie i Lwowie, ma historyczne korzenie. Są one tragicznie splątane i dlatego choćby Demokratyczna Polska powinna wspierać demokratyczną i proeuropejską część opinii ukraińskiej, ale nie ukraiński nacjonalizm.”

StB: Jakie mleko, pyta się Pan? Otóż na moje zdanie: „A na Ukrainie szkoda mi tylko zwykłych, szeregowych ludzi, bo to oni zawsze będą przegrani, bez względu na to, kto dorwie się tam do władzy.”
Napisał pan wyraźnie: „Tak, żal tych zwykłych ludzi, gorliwych katów Hitlera, Stalina itd. Nie kupuję tego populizmu.”
A kiedy zwróciłem panu uwagę, że to jest szowinizm, to mi pan odpisał: „Polecam lekturę Bloodlands Timothy Snydera. Oczywiście nie mam na myśli współczesnych Ukraińców”, a następnie zaserwował mi pan komunał o tym, że zwykli ludzie też mogą być „nikczemni, okrutni, źli”.
Wg mnie to jest zwykły wykręt, tym bardziej dziwny, że kilka komentarzy dalej żali się pan na swoich komentatorów: „proszę zauważyć, że zagadnięci o konkrety, zwykle nie reagują”.
Pan nie tyle nie zareagował, co wykręcił kota ogonem, podsyłając mi jakąś lekturę (jakbym nie znał historii II wojny światowej, faszyzmu i komunizmu).
Nie takie mam pojęcie o uczciwej dyskusji.
My tu sobie mędrkujemy, rachujemy co byłoby dla nas bardziej opłacalne, a Ukraina – nasi sąsiedzi, ludzie – przeżywają dramat (i abstrahuję tu nawet od tej tragedii, która dzieje się w tej chwili na Majdanie). Bo wszystko wskazuje na to, że nie ma obecnie dobrego wyjścia z sytuacji. Złamanego grosza bym nie dał za tzw. „elity”, (które dorwą się do władzy) zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Czy wobec tego moja solidarność ze zwykłym człowiekiem (np. z naszymi przyjaciółmi, którzy mieszkają w dzisiejszej Ukrainie) to jest „populizm”?
To jest właśnie znak (i katastrofa) naszych czasów: pogarda dla zwykłego człowieka, czyli de facto: społeczeństwa, która prędzej czy później odbije się czkawką na całym świecie. A rozmiarów tej „czkawki” nawet nie można sobie teraz wyobrazić.

* * *

Jeden z moich znajomych, przeczytawszy tę wymianę zdań, zarzucił mi: „Z kim Ty Staszku polemizujesz? Ze wszystkimi? Nie da się! I po co…?”.
Rzeczywiście: też mógłbym się zastanowić: po co? (Choć na pytanie „z kim?”, mógłbym odpowiedzieć: z jednym z bardziej znanych polskich publicystów). A jednak są sytuacje, kiedy czuje się taką potrzebę. Trudno to zresztą nazwać polemiką. To było właściwie wyrażenie swojego zdania, gest solidarności z tymi, którzy zawsze są pod butem, poddani arogancji i przemocy autorytarnej władzy w stylu Janukowicza, tworzącej kastę uprzywilejowanych cwaniaków, wysysających własny naród. Tragedią jest to, że ten sam styl rządzenia, co Janukowicz (albo Łukaszenka), reprezentuje także Putin, a świat niejako „zmuszony” jest do dogadywania się z nim (np. olimpiada w Soczi legitymuje jeszcze bardziej jego reżim) – niby świat „cywilizowany” wie, że samowładztwo Putina to są rządy gangsterskie, ale ściska mu rękę, robi dobrą minę, pieprzy farmazony i wchodzi z nim w interesy. Dopiero taki dramat, jaki się rozgrywa teraz na Ukrainie, rozwiązuje (niektórym) języki i zaczynają nazywać rzeczy po imieniu (określając np. Jakunowicza bandytą, którym on jest niestety od czasów, kiedy go skazywano za pospolite przestępstwa, i którym nie przestał być sprawując władzę). Dopóki więc nie dokona się zmiana strukturalna (konstytucyjna) w tych państwach, dopóki ludzie nie odwykną od łapówkarskiego sposobu załatwiania niemal wszystkich ważniejszych spraw ekonomicznych – jak również zwykłych „interesów” – w swoich krajach; dopóki nie wzmocni się mądrej demokracji; dopóki nie zacznie się szanować bardziej „zwykłego” człowieka (społeczeństwa)… dopóty będzie dochodzić do takich tragicznych wydarzeń, jak te w ostatnich dniach na Majdanie. Obawiam się jednak, że będzie tak jak zazwyczaj: rewolucja pożre własne dzieci, (albo „dzieci” te stworzą podobnie opresyjny układ, co funkcjonował dotychczas – bo niestety każda władza korumpuje i przewraca ludziom w głowach), zmienią się więc tylko ci, co są przy korycie (albo i nie zmienią, tylko się przefarbują i zaczną się dzielić łupami z nielicznymi wybranymi), układ się nieco przeformuje, a naród nadal będzie klepał biedę, tumaniony przez etatowych polityków i sprzedajne media.

* * *

Na zakończenie, dodatek z  cyklu: „Ćwiczenia w obłudzie”.
Oto fragmenty listu otwartego przewodniczącego Stowarzyszenia Banków Ukrainy Oleksandra Suhoniaka, do prezydenta Wiktora Janukowicza:

„Wiktorze! Jest wiele powodów, dla których zwracam się do ciebie po imieniu. Po pierwsze, jesteśmy rówieśnikami. Po drugie, mój majątek zapewnia mi pewne przywileje. A dzięki Bogu jestem znacznie bogatszy od ciebie. Niech to będzie jasne: moje potrzeby materialne są zaspokojone. Więc dlaczego piszę? Bo mam dość, tak jak wszyscy obywatele.”
„Nie rozumiesz, że pasożyt nie może pożreć swojego żywiciela. Nie możesz połknąć całego narodu ukraińskiego, żeby zaspokoić swój głód”.
„Chcesz oczyścić Majdan za pomocą kul. Ale Majdan nie znajduje się za barykadami. Jest w naszych duszach i kule nie mogą go zniszczyć. Ty tego nie rozumiesz. Możesz rozpędzić tłum, ale Majdan przetrwa. Ukraińcy marzą o społeczeństwie, w którym złodzieje są karani, a dobroczyńcy mają wsparcie rządu. Ty postępowałeś na odwrót. Dlatego nie możesz dłużej rządzić tym krajem”.
„Mówi się, że kłamca jest gorszy złodzieja. A ty jesteś jednym i drugim (…). Mówisz, że ludzie przejmują rządowe budynki. To nieprawda, oni je wyzwalają od przestępców, od tych, którzy krzywdzą naród złodziejstwem, fałszem, niesprawiedliwością, a od niedawna dokonują jawnych morderstw. Uczciwi przedstawiciele władzy przechodzą na stronę ludu”.
„Oddałeś temu społeczeństwu jedną przysługę. Dzięki tobie narodziła się alternatywa, ruch ludzi honorowych i uczciwych. Żal mi cię, Wiktorze. Z twojego okna widać już nową Ukrainę. Wycofaj się!”.

Swój list kończy apelem do „Partii Oligarchów”: „Jeśli sami się przebudziliście, przebudźcie prezydenta. Nie bójcie się. Jeśli jesteście uczciwymi ludźmi, Majdan podejmie z wami negocjacje”.
(za Gazeta.pl Wiadomości)

To by było zabawne, gdyby nie było tragiczne.
Oto jakiego pokroju ludzie rządzą 46-milionowym narodem ukraińskim, 150-milionowym narodem rosyjskim… etc.

* * *

PS. Jeśli list jest prawdziwy – bo przy każdym jego zdaniu ma się wrażenie, że napisał go jakiś bardzo zdolny satyryk – to tutaj, w konkurencji „obłuda”, osiągnięto według mnie mistrzostwo świata.

.

Komentarzy 88 to “UKRAINA”

  1. Simply Says:

    Dobre, z tym listem – jak gość jest już na wylocie to mandaryni jadą go z buta. Punkty za niepowtarzalny, bizantyjsko wężowy styl się należą. Konstantynopol niech jeszcze odbiją i osadzą na stolcu swoich Bazylich, Makarych i Pafnucych…

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Prawda? Co za finezja!
      Mnie ten list w pewnym momencie zaczął niebywale śmieszyć (pomogła mi w tym moja żona). Myślę, że to była dobra reakcja na moje pierwotne przerażenie i wkurw…nie na to, co zobaczyłem na Majdanie i na cały ten ukraińsko-rosyjski państwowy bandytyzm – wspólnotę gangsterów.

  2. Bogdan Says:

    ASz to zwykły mydlek… Niestety coraz bardziej tracę szacunek dla takich pseudo dziennikarzy… Mam znajomych po tamtej stronie granicy. Interesuje mnie, co tam się dzieje ze wzgl na nich i na bliskość Polski i takie wyjaśnianie to zaciemnianie obrazu… Dyzurny komentator palnal kula w plot… Przywołuje Hitlera i Stalina? Ciemniak zaciemnia…
    Dziś rozmawiałem z gościem, któremu Czwrwoni Khmerzy zabili ojca i brata… Nie jest znanym dziennikarzem. Mówił jasno… W konkluzji – wybaczyl. Bo nie mógł inaczej. Pewnie mu było łatwiej, bo miał pare lat jak się to stało… Czy życie w zaleznosci od dlugosci i szeroekosci geograficznej ma różna cenę?…

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Bogdanie, chyba jednak za ostro oceniasz Szostkiewicza. Ja też mu miałem za złe to głupie zestawienie dzisiejszych Ukraińców z „gorliwymi katami Hitlera, Stalina itd.” ale po jakimś czasie mi trochę przeszło i teraz chciałbym to złożyć na karby nie tyle szowinizmu i podłości, co bezmyślnego chlapnięcia i jakiejś niedbałości. Nie wiem, może Szostkiewicz wypił wtedy o kilka koniaków za dużo? Ania jednak mówi, że to nie było żadne przejęzyczenie, tylko rzeczywiście on tak pomyślał – i że to bardzo źle o nim świadczy.
      Piszę o tym tak dużo, bo ja jednak na szowinizm i nienawistność wobec „Innego” jestem bardzo uczulony, a tu na dodatek tak mnie uraczył tym ktoś, kto przecież jakiś tam znaczniejszy dorobek intelektualny posiada (nie wiem czy wiesz, ale Szostkiewicz jest tłumaczem słynnej książki Hanny Arendt „Eichmann w Jerozolimie”, a i dobry artykuł zdarzy mu się też napisać).
      Poza tym, przejąłem się jednak tym, co działo się w ostatnich dniach na Ukrainie.

      Tak, trzeba wiedzieć, kiedy należy przebaczyć – ale nie zawsze można, nie zawsze się da, nie zawsze się chce…

      • Jula :D Says:

        St. Błaszczyna,
        Myślę, że powinieneś, przeczytać wcześniejsze wpisy Szostkiewicza na temat Ukrainy. Wtedy inaczej być go odczytał, tak myślę.
        Pozostali komentatorzy na blogach polityki, piszą podobnie do Ciebie, tj. mocno emocjonalnie.

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Jula, już inaczej go odczytuję: myślę, że chlapnął głupotę, być może nawet – jak to pisaliśmy z Simply – w stanie spożycia (zaznaczyłem to już zresztą wcześniej).
          A jednak było to symptomatyczne – nie z darma racji istnieje przysłowie: in vino veritas. Gdzieś tam głęboko w nas, istnieją jednak uprzedzenia do Ukraińców, związane głównie z naszą krwawą przeszłością (np. rzeź na Wołyniu). Lecz moim zdaniem, nie trzeba się tym resentymentom poddawać, bo to prowadzi do błędnego koła szowinizmu, ksenofobii, wzajemnej nienawiści, otwierania i jątrzenia dawnych ran.

  3. Simply Says:

    Historia stosunków polsko ukraińskich to jest jeden wielki bloodbath bez dna. Nigdy nie było pokoju miedzy nami, zawsze rezaliśmy się nawzajem. Z Rusami Ukraińcy mieli to samo. Trudno mieć do nich pretensje, że hołubią swoich hajdamaków z OUN/UPA – innych bohaterów nie mają. Jasne, że w czasie II wojny nas narżnęli bez porównania więcej, niż my ich i to się nie odstanie. Takie były chujowe czasy. Przyczyny tej nienawiści sięgają tak głęboko w przeszłość, ze praktycznie nie ma szans na sprawiedliwy i obiektywny osąd. Jątrzenie tych zaszłości, to na czas obecny najgłupsza opcja, tak dla nas, jak i dla nich. Czasy się zmieniły, zachowajmy pamięć o tym, co było ( nawet najgorszego ) ale nie po to, by na tym budować nasze dobrosąsiedzkie stosunki.
    Dla tego w momencie, kiedy Polacy deklarują poparcie i solidarność z Majdanem, a nazista Ołech Tiahnybok z frakcji Svoboda w takim momencie zaczyna pierdolić o przyłączeniu Łemkowyny i Przemyśla, to mi ręce opadły. Już go kurwa widzę, mają tak monstrualny gnój u siebie, a ten będzie granice poszerzał. No ale spierdoleńców nigdy i nigdzie nie brakowało.
    Słowem – dla nas hetman Czarniecki zawsze będzie narodowym bohaterem, a dla Ukraińców masowym mordercą, zaś Roman Szuchewycz na odwrót. I z tym się trzeba pogodzić, bo taką, nie inną mieliśmy historię.
    Mamy wszelkie dane po temu, żeby ułożyć sobie wzorowe stosunki, dobra wola obu stron nie jest tu żadnym wyzwaniem ponad siły. Nasze wojny już się skończyły, ponad pół wieku temu.

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      W całej rozciągłości zgadzam się z tym co napisałeś. To nie jest jakiś naiwny humanizm, żeby nie obrzucać się dzisiaj winami i bluzgać nienawiścią za to co wyczyniali nasi pradziadkowie – tylko straszna nacjonalistyczna głupota (dlatego tak mnie wkur… lapsus (?) Szostkiewicza). Pewnie, że sporo takich nieprzejednanych odwetowych idiotów się znajdzie (zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie), ale czy my musimy się do nich przyłączać? Najlepiej jest ich spacyfikować, odseparować od głównego nurtu stosunków między nami – niech strzykają sobie jadem w tym swoim dobranym towarzystwie.

      Ja, jeszcze jako dziecko, miałem tę wątpliwą przyjemność „otarcia się” o tę naszą wzajemną nienawiść (urodziłem się i wychowałem na Podkarpaciu, często bywałem w Bieszczadach) – słowo „Ukrainiec” było wówczas synonimem słowa „bandyta” a na dodatek podszyte było metafizyczną niemalże grozą przed ich bestialstwem i okrucieństwem. Ale na szczęście, jakoś bliżej to do mnie nie przylgnęło – i znam teraz trochę Ukraińców (zwłaszcza do kobiet miałem okazję się przekonać, bo bywają i ładne – a nawet piękne – i miłe ;) )

  4. Andrzej Says:

    Ale proszę na temat (CO SIĘ DZIEJE NA UKRAINIE): kto naprawdę wg Ciebie stoi za ukraińską tragedią?
    Bez żadnych intelektualnych sztuczek! Kto?

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Kto stoi za ukraińską tragedią? Andrzeju, odsyłam do moich komentarzy powyżej.

      Ale, jak mniemam, Tobie chodzi o bezpośrednich sprawców: kto jest bezpośrednio odpowiedzialny za te litry krwi wylanej na bruk Kijowa. Sam nie byłem tego świadkiem, więc muszę być z jakimikolwiek oskarżeniami ostrożny. Mam nadzieję, że wkrótce prawdziwi sprawcy tych morderstw zostaną ujawnieni. Wiadomo, jak się ludzie biją ostro z policją na ulicy, to o ofiary nietrudno, ale mnie najbardziej zbulwersowała sprawa tych snajperów, którzy strzelali i zabijali ludzi ulokowani ma dachach. Jakimże bydlakiem trzeba być, żeby w tak nikczemny sposób ludzi mordować.
      Mogę się tylko domyślać kto za tym stoi. Może specjalne odziały ukraińskiego MSW? Może zabójcy przysłani tu z Rosji? Może nawet prowokatorzy wywodzący się z szeregów skrajnych nacjonalistów – spadkobierców Bandery?
      Kto by to nie był, to musi za to odpowiedzieć, bo to była zbrodnia ludobójstwa.
      (Nie jestem natomiast zwolennikiem karania tych chłopaków z szeregów berkutu, którym kazano bić się z ludźmi Majdanu.)
      Kto by to nie był, to musi za to odpowiedzieć, bo to była zbrodnia ludobójstwa.
      (Nie jestem natomiast zwolennikiem karania tych chłopaków z szeregów berkutu, którym kazano bić się z ludźmi Majdanu.)

      • Andrzej Says:

        Prosiłem wyraźnie o odejście od sztuczek (i wzniesienie się na poziom kontynentu!) Mniemasz źle, mnie nie chodzi o Wańkę co strzelał do Aloszy, ani o wzruszający filmik o matce co straciła syna (rzeczywista tragedia). MNIE CHODZI O TWOJE PRAWDZIWE, OSOBISTE ZDANIE, jako doświadczonego publicysty KTO NAPRAWDĘ wg Ciebie sieje (i opłaca) zamieszanie na Majdanie?
        Dlaczego się czepiam… bo Kijów to rodzinne miasto mojej mamy (bylem tam wielokrotnie i kocham to miasto!), bo Polska to moja prawdziwa i jedyna Ojczyzna (gdzie się urodziłem i wychowałem w patriotycznej tradycji krakowskich szkol licealnych), i nie kupuję prostackiej propagandy mediów. A poza tym mam dzieci i wnuki, i chcę, aby żyli godnie. A teraz, WŁAŚNIE NA UKRAINIE rozgrywa się PRAWDZIWA WOJNA o zniewolenie ostatnich wolnych narodów. To jest moje, jasno sprecyzowane zdanie.

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Tobie zapewne chodzi o to abym potwierdził iż Ukraina jest zniewolona (tak jak inne „ostatnie wolne narody”… przy okazji moje pytanie: jakie?) – lub będzie zniewolona – przez Unię Europejską. Pamiętam zresztą Twój komentarz na ten temat, gdzie wołałeś: „Unia precz od Ukrainy!” – czy coś w tym stylu. Ale kiedy Ci zwróciłem uwagę, że protesty na Majdanie zaczęły się właśnie od postawy pro-unijnej i przeciwko pro-sowieckiej polityce Janukowicza, to Ty mi odpowiedziałeś, że wolisz się zajmować prawą skrzydłową na plaży Copacabana w Rio (czemu się zresztą wcale nie zdziwiłem ;)) – niż polityką.
          Tak więc, Andrzeju, odrób lekcję na temat Ukrainy, tym bardziej, że, jak twierdzisz, kochasz Kijów, rodzinne miasto twojej mamy i los tego kraju nie jest Ci obojętny.

          No ale dobrze, odpowiem Ci bez owijania w intelektualną bawełnę, co ja myślę o tym, kto tak naprawdę jest odpowiedzialny na obecny stan Ukrainy.
          Otóż sami Ukraińcy w mocnej kooperacji z Rosjanami. Ale mam tu na myśli nie tyle samo społeczeństwo ukraińskie, co cały ten gangsterski układ oligarchów i mafijnopodobnej struktury obecnej władzy – tych wszystkich którzy na potęgę okradali i skorumpowali kraj (i ludzi), doprowadzając gospodarkę ukraińską do ruiny – a co za tym idzie: do obecnej tragicznej sytuacji.
          Pewnie, że niektóre sępy z UE tylko czekają, żeby i z ukraińskiego tortu coś dla siebie wydrzeć, ale głównym sprawcą nieszczęścia Ukrainy są właśnie pazerni i pozbawieni skrupułów „biznesmeni” spod znaku Janukowicza et consortes.
          Czy naprawdę uważasz, że uzależnienie Ukrainy od Putina byłoby czymś lepszym, niż przechylenie się Ukrainy w kierunku Europy?
          Oczywiście, że jestem za tym aby Ukraina stała się krajem bogatszym, demokratycznym i niezależnym. Nie sądzę, żeby to się stało dzięki Rosji gangsterskiego Putina.

        • Andrzej Says:

          PS. Napisałeś gdzieś wcześniej, że Ukraińcy to naród zepsuty przez Rosjan. Odbieram to tak, jak gdyby Niemiec napisał, ze Polacy to naród zepsuty prze z Rosjan… ????

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Przyznaję, że moja wzmianka o tym, że Ukraińcy to naród zepsuty przez Rosjan, zabrzmiała co najmniej niezręcznie (rzeczywiście, nie powinienem był tak napisać), ale czy nie ma w tym ziarna prawdy? Tak jak w tym, że Sowieci spowodowali, że skorumpowało się, zeszmaciło i zepsuło wielu Polaków? Przypomnij sobie jak wielka część naszego społeczeństwa zaangażowała się (ideowo i czynem) w całą tę Peerelowską szopkę. I to się czkawką – i zgagą – odbija do dzisiaj.

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Są jakieś niestworzone rzeczy publikowane na jakichś bardzo podejrzanych stronach w internecie, że rozruchy na majdanie były „inspirowane” przez jakieś wtyki z UE, a nawet opłacane np. przez CIA i NATO (podobno mieli oni nawet szkolić komanda, które walczą teraz na Majdanie). Ale czy ja muszę wierzyć w jakieś absurdalne teorie spiskowe? (Bo tak mi one wyglądają na pierwszy rzut oka). Wariatów z obłędnymi pomysłami na świecie nie brakuje. Dopóki nie ma dowodów, warto się jednak oprzeć na zdrowym rozsądku i nie ulegać paranoi.

    • Andrzej Says:

      Staszek, jednak nie ustosunkowałeś się do mojej prośby.
      Co myślisz o lewoskrzdłowej?

      https://wizjalokalna.files.wordpress.com/2014/02/rio.jpg

  5. Simply Says:

    On to chyba faktycznie na bani pisał, ten specyficzny rozstrzał myślowy jest tu typowy, wiem coś na ten temat :P
    Z tym Hitlerem wyjechał całkowicie od czapy ( jako respons na Twoje zdeklarowanie się po stronie szeregowego street fighting mana z Majdanu ) a za chwilę się tłumaczył, ze nie miał na myśli współczesnych Ukraińców – a kogo, to nie sprecyzował. Booze is my Muse, zdarza się . Zresztą, w ogóle, cały ten jego tekst jakiś taki pierdołowaty, zachwyty, że się Po z PiSem zintegrowali na okoliczność Majdanu – no i co z tego? Taki felieton na przedostatnią stronę tygodnika, żeby do renty od znaku ze spacją dorobić :D

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Zgoda. Artykuł Szostkiewicza pierdołowaty, właściwie bez znaczenia (porozumienie – w klaskaniu – PO i PiSu trwające jakieś 12 minut) – a na dodatek jego literówki i niechlujne komentarze wówczas (u niego było już wtedy zresztą grubo po północy) też wydały mi się podejrzane i wskazujące na spożycie.

  6. Bogdan Says:

    Mapa świata powinna zostać narysowana od nowa z zaznaczeniem strefy wpływów… My to znamy co najmniej od czasu Rozbiorów, przez układ Ribbentrop-Molotow… Dziś też Polska jest pod wpływem Rosji, ale i Niemiec, chciałaby Amerykę, w handlu widać trochę Francuzów, Portugalczyków…
    Byłem ostatnio kilka razy na Ukrainie i widać mocne wpływy Rosji, która chciałaby mieć pewnie 100%… Mając Janukowycza chyba mieli 100% w polityce, w gospodarce nie koniecznie… No i chcieli pokazać UE, że tu rządzi Rosja… Pan Putin jest sprawnym graczem, z punktu widzenia Rosji, jeszcze tej radzieckiej, świetnie rozdaje karty… Trzyma w szachu USA, UE z Niemcami… Że o dawnych satelitach nie wspomnę… Oczywiście, że rozgrywa Ukrainę tak, jak rozgrywał Gruzję… Niebezpiecznie zbliża się to do Polski… I w takiej perspektywie trzeba to widzieć… Bo za chwile możemy mieć Majdan u siebie i Polacy będę przeciw Polakom… Jak teraz PO przeciw PIS… A Panu Putinowi będzie to na rękę…
    Pozdro z Myanmaru, gdzie biała gwiazda na fladze świadczy o jedności kraju, być może zjednoczonego na siłę przez wojskowych.

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Zawsze, wszyscy i wszędzie, jesteśmy pod czyimś wpływem, Cały świat to teraz taki układ naczyń połączonych. Chodzi jednak o to, by kraje zachowywały – w głównym zrębie – swoją niezależność, nie ulegały cwaniakom, którzy dbają tylko o własny interes (i dotyczy to zarówno urzędasów z UE, jak i gangsteryzmu Putina).

      PS. Ciesz się Myanmarem – na ile to jest możliwe. To także kraj o tragicznej przeszłości i od polityki też pewnie trudno tam uciec. Ale ponoć idzie w dobrym kierunku, kraj się otwiera, robi się bardziej wolnościowy… Czy to prawda?
      Ciekaw jestem Twoich wrażeń i spostrzeżeń z wizyty w Birmie.

  7. Krzysztof Says:

    Tej wymiany zdań z Szostkiewiczem komentować nie będę, bo jest ona – szerze powiedziawszy – miałka i podobna do wielu innych w mediach i internecie.

    Mamy wielką politykę i pojedyncze dramaty, nie da się tego oddzielić. Problemem jest to, że w dyskusji zawsze któraś ze stron będzie jedno albo drugie niepotrzebnie demonizować („podsycając” historycznym tłem). Ja widzę, że zginęli ludzie młodzi, dwudziestoletni, ich ojcowie – pięćdziesięcioletni, co jasno daje do zrozumienia, że to właśnie społeczeństwo ukraińskie dąży do europejskich standardów. Życzę im tego, aby te dramaty jak najszybciej się skończyły, aby nie potrzebna była kolejna, trzecia „rewolucja”. Nie ma co popadać w paranoje spiskowe, historyczne, a putinowski carat też kiedyś się zakończy. Ja zawsze mówię rusofobom, że za klika pokoleń Rosja też się może znaleźć w europejskiej rodzinie. I jeszcze jedno – ja osobiście w tym wszystkim więcej widzę ludzi niż polityki. Jeśli u nas polityka zaczęła by mocno doskwierać obywatelom, też byśmy wyszli na ulice. To samo robią w tej chwili Ukraińcy, a że przebiega to tak gwałtownie? Zrozumiałe po tym, co „pozostawiła” po sobie pomarańczowa rewolucja, czyli nic.

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Rozmowa z Szostkiewiczem – masz rację, miałka – była właściwie pretekstem do tego, by zabrać głos w sprawie Ukrainy, bo dzieją się tam w tej chwili rzeczy bardzo ważne (to przecież nasz sąsiad, 46 milionowy naród w środku Europy).
      Z całego serca życzę Ukraińcom doprowadzenia wszystkiego do ładu, zaprowadzenie jakichś bardziej uczciwych rządów (rezygnację z panującego dotychczas gangsteryzmu)… Trudno będzie – z wielu względów (główny: tam nie ma żadnych tradycji liberalnych, demokratycznych – naród od czasów sowieckiej Rosji, i wcześniej, był zawsze pod butem autorytarnych rządów).
      Być może rewolucja ta (nota bene to nie była/nie jest wojna domowa, tylko walka z władzą) nauczy też coś tych, dla których zysk stał się bogiem, którzy pazernie drenują ludzi by zbić jak największy majątek dla siebie (oligarchowie Rosji, Bułgarii, Bośni-Hercegowiny, Ukrainy…) podczas gdy cały kraj żyje w biedzie, korupcji – a przemysł jest tylko eksploatacją bogactw naturalnych, rujnując de facto całą gospodarkę kraju.
      A może nie nauczy nic nikogo – i to byłby największy dramat.

  8. Jolanta Says:

    tam się toczy jakaś stara wojna, stara rewolucja, w której ktoś zamienił kostiumy z czarno-białych zdjęć na takie nam współczesne. bo to nie pasuje zupełnie do współczesnego świata, do świata wychuchanego i zorganizowanego, świata konferencji o wszystkich „ważnych problemach”, konferencji o tym, czy banany unijne są wygięte pod odpowiednim kątem, i o bezpieczeństwie też to są konferencje.

    i ta ukraina pomiędzy psychopatyczną rosją a narcystycznym i egoistycznym zachodem.

    ukraińcy są w stanie wysyłać zdjęcia i filmy z tego, co się dzieje, krzyczą, jak morduje się tam ludzi, i to się niesie na cały świat. ale nie mogą dostać realnej i skutecznej pomocy politycznej. to jest nie do uwierzenia. może to jest właśnie przekleństwo naszych czasów. że krzyczysz w każdym głośniku, płaczesz z bólu, prosisz, a świat cię z uporem maniaka przycisza i przystępuje do skomplikowanych matematycznych obliczeń – co się opłaca. jak już obliczą, podliczą, opatrzą odpowiednimi pieczęciami, otrą pot z czoła, będzie za późno. właściwie już jest za późno, bo te martwe twarze ze zdjęć pozostaną martwe.
    technologie z kosmosu, zachowania ziemskie.

  9. AN Says:

    Naród Ukraiński dotykają skutki oszustwa jakiego dokonała w ramach pomarańczowej rewolucji para Juszczenko Tymoszenko przy znacznym wsparciu naszych dwóch prezydentów Kwaśniewskiego i Kaczyńskiego. Natomiast rozwiązanie leży w gestii oligarchów ukraińskich którzy pod skrzydłami kolejno Kuczmy, Juszczenki i obecnie Janukowycza przejęli w swoje łapy ponad 50% PKB Ukrainy. Na ten dyktat naród ukraiński został skazany na długie lata.
    Odejście Janukowycza nie rozwiąże problemów ukraińskich, Ukraina obecnie to skarbonka bez dna i bez gwarancji zwrotu i o tym wie doskonale UE. Boleję nad losem zwykłych ludzi na Ukrainie ale ten proces zagrabiania państwa przez oligarchów i ich kacyków-prezydentów trwa tam od czasu wyjścia spod skrzydeł Moskwy. Reasumujac, decyzja parlamentu o wypuszczeniu a tym samym wejścia do gry Tymoszenko to gwarancja nietykalności dla oligarchów, a to oznacza dla narodu – na Ukrainie bez zmian.

  10. Tess Says:

    Jestem z Ukrainą

  11. Torlin Says:

    Nie powiem, aby była to dla mnie sprawa priorytetowa, ale cała dyskusja wygląda na skopiowaną z Facebooka, tylko … nie ma moich komentarzy. Powtarzam Staszku, nie rodzi to we mnie żadnych emocji, jedynie zdziwienie.

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Nie cała, tylko kilka wypowiedzi.
      Nie zamieściłem tutaj Twoich komentarzy z Facebooka, bo nie myślałem, żebyś TY sobie tego życzył .
      Ale skoro masz pretensje o to, że nie ma tutaj Twoich wypowiedzi, to proszę bardzo, oto one:

      Jacek Przyłuski: „Niestety nie mam w obrazie „nie lubię tego”, dotyczącego zarówno tekstu Stanisława, jak i beznadziejnego wpisu mojego poprzednika. (chodzi o komentarz Bogdana K. – przyp. stb) Redaktor Szostkiewicz ma całkowitą rację. Stasiu, nie mówię o nieszczęśliwym określeniu o tych złych ludziach, naprawdę, skupmy się na najważniejszych punktach, a nie czepiajmy się szczegółów. Red. Szostkiewicz zdaje się zagubił w wielowarstwowej konstrukcji, a później nie przeczytał przed wysłaniem.
      Stasiu, nigdy nie zgodzimy się ze sobą w sprawach Iraku, Afganistanu, Jemenu, Somalii, Libii, nie warto powtarzać po raz setny tych samych argumentów. A co do Ukrainy? To jest splot nieprawdopodobnej ilości czynników: chęć uniezależnienia się i od Rosji i od Unii ukraińskich oligarchów, którzy w większym stopniu chcieli grabić państwo, Putin swoją polityką, Chruszczow dający Ukrainie nieukraińskie ziemie, Polska swoją przedwojenną polityką, Unia niepotrzebnie stwarzająca iluzje. I tak można ciągnąć.” (21 luty, 03:37)

      Jacek Przyłuski: „Tylko widzisz, teraz piszesz o Ukrainie i ja całkowicie się z Tobą zgadzam. Ale cały powyższy tekst jest nadziany innymi tematami jak babka rodzynkami. Jakbyś poprzestał tylko na Ukrainie, tobym nie zabierał głosu.
      A nad treścią wpisów drugiego dyskutanta litościwie nie będę się znęcał, bo co można powiedzieć o człowieku, który nie przedstawia argumentów, tylko jednego z najlepszych dziennikarzy polskich obraża. Świadczy to o jego kompleksie niższości, a chciałem zauważyć, że nie istnieje kompleks wyższości – są to po prostu objawy kompleksu niższości u ludzi, którzy dorobili się którejś z triad: pieniędzy, stanowiska lub sławy.”
      (21 luty, 15:48)

      Dla uzupełnienia podaję też komentarze Bogdana K.:

      Bogdan Kwiatek: „Widzę, ze zamydlanie jest zarazliwe… Z kim Ty Staszku polemizujesz? Ze wszystkimi? Nie da się! I po co…” (21 luty, 07:28)
      Bogdan Kwiatek: „Staszku, jakoś łatwo zgadzam się z Twoim zdaniem i to dokładnie w 100%!
      Jasność przekazu myśli bez zamydlania jest tu szczególnie cenna… I prawdę powiedziawszy nie rozumiem, jak można myśleć/widzieć to inaczej… Innymi słowy jak można być takim… mydlkiem… I pieprzyc farmazony!”
      (21 luty, 10:16)

  12. Simply Says:

    Ha, mnie za to wrzuciłeś na fejsa w wersji full uncut :D

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Zamieściłem dwa nasze komentarze z odniesieniem do tego, że jest to fragment dyskusji na moim blogu, podając linka do niej. (Czy widzisz w tym jakiś problem?)
      Wyglądało to tak:


      S.: Historia stosunków polsko ukraińskich to jest jeden wielki bloodbath bez dna. Nigdy nie było pokoju miedzy nami, zawsze rezaliśmy się nawzajem. Z Rusami Ukraińcy mieli to samo. Trudno mieć do nich pretensje, że hołubią swoich hajdamaków z OUN/UPA – innych bohaterów nie mają. Jasne, że w czasie II wojny nas narżnęli bez porównania więcej, niż my ich i to się nie odstanie. Takie były chujowe czasy. Przyczyny tej nienawiści sięgają tak głęboko w przeszłość, ze praktycznie nie ma szans na sprawiedliwy i obiektywny osąd. Jątrzenie tych zaszłości, to na czas obecny najgłupsza opcja, tak dla nas, jak i dla nich. Czasy się zmieniły, zachowajmy pamięć o tym, co było ( nawet najgorszego ) ale nie po to, by na tym budować nasze dobrosąsiedzkie stosunki.
      Dla tego w momencie, kiedy Polacy deklarują poparcie i solidarność z Majdanem, a nazista Ołech Tiahnybok z frakcji Svoboda w takim momencie zaczyna pierdolić o przyłączeniu Łemkowyny i Przemyśla, to mi ręce opadły. Już go kurwa widzę, mają tak monstrualny gnój u siebie, a ten będzie granice poszerzał. No ale spierdoleńców nigdy i nigdzie nie brakowało.
      Słowem – dla nas hetman Czarniecki zawsze będzie narodowym bohaterem, a dla Ukraińców masowym mordercą, zaś Roman Szuchewycz na odwrót. I z tym się trzeba pogodzić, bo taką, nie inną mieliśmy historię.
      Mamy wszelkie dane po temu, żeby ułożyć sobie wzorowe stosunki, dobra wola obu stron nie jest tu żadnym wyzwaniem ponad siły. Nasze wojny już się skończyły, ponad pół wieku temu.

      StB: W całej rozciągłości zgadzam się z tym co napisałeś. To nie jest jakiś naiwny humanizm, żeby nie obrzucać się dzisiaj winami i bluzgać nienawiścią za to co wyczyniali nasi pradziadkowie – tylko straszna nacjonalistyczna głupota. Pewnie, że sporo takich nieprzejednanych odwetowych idiotów się znajdzie (zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie), ale czy my musimy się do nich przyłączać? Najlepiej jest ich spacyfikować, odseparować od głównego nurtu stosunków między nami – niech strzykają sobie jadem w swoim dobranym towarzystwie.
      Ja, jeszcze jako dziecko, miałem jeszcze tę wątpliwą przyjemność “otarcia się” o tę naszą wzajemną nienawiść (urodziłem się i wychowałem na Podkarpaciu, często bywałem w Bieszczadach) – słowo “Ukrainiec” było wówczas synonimem słowa “bandyta” a na dodatek podszyte było metafizyczną niemalże grozą przed ich bestialstwem i okrucieństwem. Ale na szczęście, jakoś bliżej to do mnie nie przylgnęło (…)

      Z dyskusji pod najnowszym wpisem na blogu:
      https://wizjalokalna.wordpress.com/2014/02/21/ukraina/

  13. Simply Says:

    Ale jaki problem, śmieję się przecież! Widziałem, jak wyglądało, nie musisz dublować.

  14. Simply Says:

    Problem? Teraz aferę? W którym momencie ? Ja się wygłupiam ( jak zwykle) a Trollin, to nie wiem, co miał na myśli wiec nas pod jeden strychulec nie podciągaj. Najlepiej na tym zakończmy ten wątek.

      • Torlin Says:

        Bardzo bym prosił, aby nie przekręcać mojego nicka, można go w końcu skopiować. A jak nie wiesz, co miałem na myśli, to wystarczy przeczytać mój tekst podstawowy: „Nie powiem, aby była to dla mnie sprawa priorytetowa” i „nie rodzi to we mnie żadnych emocji”. Pisanie Staszku po tym, że ja mam pretensję, jest za dużo powiedziane.

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Dobrze więc – na wzajemnym „zdziwieniu” poprzestańmy :)

          PS. A gdzie to przekręciłem Twój nick – bo nie mogę znaleźć?

        • Torlin Says:

          To nie Ty, tylko Simply: „Ja się wygłupiam ( jak zwykle) a Trollin”

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Ha! Dopiero teraz to zauważyłem. :)
          Nie dziwię się Tobie, że „Trolin” nie za bardzo Ci się podoba. (Ale w imieniu Simply’ego przepraszać nie mogę.)
          Pewnie to tylko pomyłka – i to niekoniecznie freudowska ;)

          PS. Oczywiście, że ja sam nigdy nie uważałem Ciebie za „trola”. Zbyt długo się przecież znamy.

  15. Simply Says:

    @ Trolin
    Sorry, literówka.
    Ja na prawdę nie wiem, co miałeś na myśli w ogóle poruszając tę kwestię, skoro ,, nie jest dla ciebie priorytetowa” i ,,nie rodzi żadnych emocji”. Z resztą nie interesuje mnie to.

    • Torlin Says:

      Simply, literówka. I znowu, popatrz na swój nowy komentarz. Ma rację Olga, że jesteś chłopcem. A ze Staszkiem sobie polemizujemy, bo znamy się od dawna, i wiemy, że jeden nie dokucza drugiemu, tylko „się przedrzeźniamy”. :D Pozdrowienia dla wszystkich.

  16. Olga Says:

    Oj chłopcy, chłopcy…

    Слава Україні ! :)

  17. czara Says:

    Mnie się wydaje Staszku, że Ty z panem Szostkiewiczem o różnych rzeczach mówicie…

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Mnie też się teraz tak wydaje.
      To, co Szostkiewicz pisze obecnie na swoim blogu o Ukrainie jest według mnie bardzo rozsądne i niemal w całości pokrywa się z moimi opiniami na ten temat.

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Napisałem o tym do red. Szostkiewicza:

      Pan Adam Szostkiewicz,
      to co pisze Pan w tym wpisie, a następnie w komentarzach pokrywa się w większości z tym, co sam myślę na ten temat (zresztą, podobne mam odczucie, jeśli chodzi o ostatni felieton blogowy p. Passenta ).
      Myślę, że nasza wymiana zdań pod poprzednim wpisem była spowodowana pewnym nieporozumieniem (wtedy jeszcze sprawa z Ukrainą była otwarta i co poniektórych z nas ponosiły emocje wobec tego dramatu, który się wówczas dział).
      Pozdrawiam

    • alicja Says:

      A ja jednak nie dałabym się tak szybko przekonać co do czystości intencji i odruchów redaktora Sz. W Polsce grano przecież na dawnym resenstymencie wrogości do Ukraińców, podsycano lęk przed banderowcami, ukraińskim agresywnym nacjonalizmem – i przenoszono to właśnie na cały naród. Ja myślę, że Sz. jednak pomyślał rzeczywiście (odruchowo może nawet) o Ukraińcach, jako o „gorliwych katach Hitlera, Stalina”, jakby zapominając kto rzeczywiście był tym katem (ale Niemcy i Żydzi są przecież od dawna naszymi przyjaciółmi, nie to co ci nadal nieucywilizowani Ukraińcy).
      Po zwycięstwie zwykłych ludzi na Ukrainie łatwo jest być teraz wspaniałomyślnym i solidarnym, mimo że jeszcze parę dni wcześniej o różnych rzeczach się myślało i pisało. Większość dziennikarzy w Polsce to jednak są kunktatorzy, ludzie piszący pod redakcyjny „kierunek”, „politykę” – mało jest takich naprawdę niezależnych, piszących to co rzeczywiście myślą (jak na ironię, red. Sz. napisał to co myśli, ale przez lapsus i przypadek).

      • Stanisław Błaszczyna Says:

        Tak, zdaję sobie z tego sprawę.
        Ja jednak, niejako dla świętego spokoju, chciałem zakończyć ten wątek z Szostkiewiczem jakimś optymistycznym akcentem, i złożyć ten nieszczęsny epizod na karby lapsusu i nieporozumienia.

  18. Jula :D Says:

    Czy ktoś tu komentujący, ma obecnie znajomych na Ukrainie ?… Jak to się mówi ,mają informacje od zwyczajnych ludzi z pierwszej ręki ?.. Co Oni sądzą o tej kolejnej rewolucji u Nich ?…

    Tu fragment wpisu z bloga H. Bakuły.
    „Wróciłam z Sopotu do Warszawy i czekałam z niecierpliwością na moją gosposię Oksanę żeby ją bratersko uścisnąć.( jest u nas 10 lat, ma prawo pobytu, ale rodzina pod Kijowem).
    Zaczęłam przemówienie wychwalające Majdan, a ona hyc na mnie
    -Pani, co pani plecie pani Hanka?! Tam same złodzieje i łobuzy jedne i drugie. Stoją, bo im płacą. Syn mówił, że też chcieli go zwerbować, na trzy dni za 1000 hrywien, ale jemu życje miłe, a koleżanka pojechała i wróciła z forsą. A syn sąsiada wrócił bez forsy, ale z dziurą w gaławie.
    To ja, przerażona pytam, która ze stron werbuje, i czy chodzi o chuliganów dresiarzy?
    – Pani Hanka, no obie strony płacą, to normalno. Forsa od oliharhów, oni płacą na dwie strony, a Janukowycza wszystkie nienawidzą, bo to bandyta. Tymoszenko złodziejka, ale już zapomnieli. Ljudzje nie wiedzą, że nam do Europy daljeko dlatego niektóre wierzą w wolność, ale każdy, kto przyjdzie, będze kradł….Pani Roksana jest osobą w miarę wykształconą i jeszcze dwa tygodnie temu chciała pojechać i być na majdanie. Już tylko cichutko przeklina, gdy o tym wspominam.
    Bez komentarza, bo nie wiem co się dzieje i co będzie. Grunt, że Tymoszenko nagle ozdrowiała od świeżego powietrza. Niektórzy tak mają. Janukowycz uciekł bez przeszkód, co było do przewidzenia i naród zwiedza jego posiadłość. Ciągle myślę o wariancie Czauszescu . ”

    Całość tu —> http://hanna-bakula.bloog.pl/
    bo i poprzedni wpis jest ciekawy. :)

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Zobaczymy co z tego będzie. Teraz dopiero zaczęły się schody.
      Ja napisałem, jeszcze przed zakończeniem protestu na Majdanie, że nie wierzę tej „elicie”, która przejmie na Ukrainie władzę – o to zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie.
      Teraz jednak, po tym, jak nie zgodzono się na „porozumienie” z Janukowiczem, i rzeczywiście zadecydowali o tym sami ludzie (a nie żadni „przywódcy”), chciałbym dać Ukraińcom pewien kredyt zaufania z nadzieją, że zdołają jakoś zreformować swój kraj – że ukrócona zostanie korupcja, zagrabianie państwa, eksploatacja społeczeństwa przez garstkę ekonomicznych (i kryminalnych) gangsterów… etc. Ale to będzie trudno, bo pewnych przyzwyczajeń nie da się wykorzenić tak z dnia na dzień. Czasem trzeba zmiany całych pokoleń.
      W każdym razie – ja życzę naszym sąsiadom powodzenia,

  19. Agnieszka Says:

    Dopisze sie… Staszku, ale z kim ty polemizujesz? Nie da sie ze wszystkimi, bo niektorym wszystko juz sie pomylilo…

    A przy okazji dronow i pseudointelektualistow popierajacych wojny polece Ci to:

    http://agnieszkazakrzewicz-listyizapiski.blogspot.it/2014/02/moj-brat-muzumanin-vs-moj-brat-zyd.html?m=1

    Pozdrowienia z Bali

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Przeczytałem z wielkim zainteresowaniem. To są również sprawy, które i mnie bolą: niemożność porozumienia się, niechęć (nienawiść) wobec Obcego, Innego… ograniczenie perspektywy widzenia do własnych schematów, uprzedzeń i fobii… I niestety, dotyczy to wszystkich z nas. A jednak warto (trzeba) próbować się porozumieć, spojrzeć na drugiego człowieka, jak na brata, a nie wroga. I nie ulegać pokusie uznania, że to beznadziejne i naiwne.
      Pozdrawiam

  20. Polacy na Ukrainie Says:

    Oświadczenie Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie:

    Dziś, w przełomowym momencie historii państwa ukraińskiego oraz jednym z kluczowych momentów w dziejach współczesnej Europy, Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie stanowczo oświadcza, że każde słowo i czyn, które będą zmierzać do skonfliktowania naszych narodów są sprzeczne z interesem oraz wolą Ukraińców i Polaków. Podsycanie negatywnych emocji oraz budowanie politycznego kapitału na tragicznych momentach naszej historii nie służy dziś ani państwu ukraińskiemu, którego pełnoprawnymi obywatelami są przedstawiciele polskiej mniejszości narodowej na Ukrainie, ani państwu polskiemu, będącemu dla nas drugą ojczyzną.

    Całość:
    http://niezalezna.pl/52247-za-wolna-polske-i-ukraine-wazne-oswiadczenie-federacji-organizacji-polskich-na-ukrainie

    Pozdrawiam,
    O.

  21. Stanisław Błaszczyna Says:

    Rosjanie nie wypuszczą już Krymu ze swoich rąk. Putin bardzo dobrze wie, co się najbardziej liczy na Zachodzie: pieniądze. Z tego względu UE i Rosja potrzebują siebie nawzajem (ekonomia, głupcze!). Wszystkie te nasze gadki o demokracji i moralności to jest tylko bicie piany i otaczanie się mgłą złudzeń. (Podobną realnie wartość mają „stanowcze” kroki, jaki symuluje obecnie Zachód w sprawie zajęcia przez Rosję Krymu)

    Korupcja nie tyle zżera Rosję (Ukrainę, Bułgarię, Białoruś), co utrwala i wzmacnia rządy oligarchów (dotychczas – nie tylko przy akceptacji, ale i pełnym poparciu i uwikłaniu się w to Zachodu – i najprawdopodobniej nadal tak będzie). W Unii Europejskiej również istnieje korupcja na ogromną skalę – a to dodatkowa nić porozumienia ze skorumpowanym Wschodem.

    Zresztą, w Stanach Zjednoczonych de facto też nie ma żadnej demokracji, tylko plutokracja (a to coraz bardziej upodabnia je do oligarchicznego Wschodu). Jedyną różnicą jest poziom swobód obywatelskich, które – jeśli tak dalej pójdzie (stopniowe rozwarstwianie się klas społecznych i gromadzenie niemal całego majątku w rękach małej grupy ludzi, która kupuje dla siebie rządzącą „elitę”) – będą coraz bardziej ograniczane.

    Problemem dla tego układu jest demografia – coraz większa ilość „zbędnych” ludzi, czyli takich, których już nie można wykorzystać ekonomicznie, przez co stają się oni tylko balastem (coraz bardziej dotyczy to także krajów zachodnich).
    Kiedyś musi to „pęknąć i cały świat (po raz kolejny, zresztą – nihil novi sub sole) pogrąży się w wojennym chaosie. (Obym okazał się złym prorokiem.)

  22. Onibe Says:

    Szostkiewicz trafnie napisał: Zwykli ludzie nie są moralnie lepsi tylko dlatego, że są zwykli albo biedni. Zwykli ludzie też bywają nikczemni, okrutni, źli, jak bywają takimi możni tego świata.

    Gdyby nie zwykli ludzie chcący tworzyć politykę, to i sytuacja na Krymie wyglądałaby inaczej. Zwykli ludzie są żołnierzami w rękach niezwykłych. Zwykli ludzie wstępują do sił bezpieczeństwa, tajnych policji.

    Co do Ukrainy:
    – niezwykłym osiągnięciem tego zamieszania było odkrycie, że ludzie nadal wierzą w to co się mówi. Słyszałem odmieniane przez sto przypadków zapewnienia Putina, że on nie chce Krymu… i poważni, mądrzy ludzie w to wierzą. Niezwykłe, na swój sposób urocze. Przypomina, że naiwność nie jest domeną biedaków za granicami, niedożywionych i zabiedzonych „dzikusów” gdzieś tam, daleko, ale trzyma się mocno także i u nas.
    – delikatne ruchy wojskowe USA to, mimo wszystko, pozytywne rozczarowanie. Aż dziwne, że USA Obamy próbują napinać muskuły, choć do tej pory wybierały sobie przeciwników o kilka wieków słabszych i niemogących się odgryźć. Stawianie tamy Rosji to jakiś postęp. Z drugiej strony, oczywiste jest pytanie: o ile interwencja Rosji jest gorsza od interwencji amerykańskich? Ciągle jeszcze dualistycznie postrzegamy świat: inaczej wartościujemy działania jednych państw, inaczej pozostałych…

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Szostkiewicz napisał trafnie ale/bo trywialnie i dorzucił szowinistyczną bzdurę o „gorliwych katach Hitlera i Stalina” sugerując współczesnych „zwykłych” mieszkańcach Ukrainy. Stąd moja reakcja.
      Czasami jest lepiej podejść do ludzi, zauważając przede wszystkim ich dobre strony (zwłaszcza kiedy występują w dobrej sprawie (a dla mnie przeciwstawienie się mafijnej oligarchii wschodniej i rządom autorytarnym jest słuszną sprawą), a nie dokopywanie się od razu do ich najgorszych cech i instynktów.
      Zresztą, w ogólnym zrębie, z tym co teraz głosi Szostkiewicz, to ja się z nim zgadzam.
      Tak już jest, że większość z nas inaczej wartościuje działania jednych państw, inaczej pozostałych… (w każdym z nas siedzi jednak ten Kali). Ale zważ, że ja np. często krytykowałem posunięcia rządu amerykańskiego, mimo że utożsamiam się z cywilizacją Zachodu i dobro Stanów Zjednoczonych (jak również Europy i oczywiście Polski) leży nie tylko w moim interesie, ale i na sercu. Bo nie jestem bezkrytycznym stronnikiem tylko jednej „słusznej” strony. Ważniejszy jest dla mnie mój kod etyczny – moje osobiste przekonanie, co jest dobre a co złe – niż interesowne wyrachowanie, amoralne kalkulowanie strat i zysków.

      • Onibe Says:

        nie nazwałbym współczesnych ludzi – nie tylko Ukraińców – gorliwymi katami Hitlera czy Stalina, bo to przyczepianie łatki z innych czasów, z innego świata. Ale faktem jest, że Kozacy mieli trochę na sumieniu w czasie drugiej światowej, służąc w brutalny sposób Hitlerowi.

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Ależ oczywiście. Ukraińcy wspierali Niemców w likwidacji Żydów na wschodnich terenach, które przed wojną należały do Polski, a później znalazły się pod okupacją niemiecką i sowiecką.
          Ale Ukraińcy też walczyli z Niemcami – chociaż przede wszystkim zależało im na utworzeniu własnego państwa. I pod tym kontem działali. No i tak, tak… podjęli współpracę z Niemcami. Ale bili się już na własny rachunek – głównie z Polakami.
          Jeden z dowódców UPA ogłosił wtedy:

          „Z dniem 1 marca 1943 r. przystępujemy do powstania zbrojnego. Jest to działanie wojskowe i jako takie skierowane jest przeciwko okupantowi. Obecny jednak okupant jest przejściowym, nie należy więc tracić sił w walce z nim. Właściwy okupant to ten, który nadchodzi [ZSRR]. Jeśli chodzi o sprawę polską, to nie jest to zagadnienie wojskowe, tylko mniejszościowe. Rozwiążemy je tak, jak Hitler sprawę żydowską. Chyba że usuną się sami.”

          Mówiąc o rzezi Polaków na Wołyniu dokonanej przez UPA (wspomaganej oczywiście przez cywilną ludność ukraińską), należy pamiętać o kontekście historycznym, a przede wszystkim o setkach tysięcy Żydów wymordowanych na początku lat 40-tych na tamtych terenach – to kreowało „atmosferę” – niejako „standardy” – tamtej epoki. Ukraińcy zobaczyli, że to działa i postanowili w ten sam sposób pozbyć się Polaków z terenów, na których chcieli zorganizować swoje państwo.

          To były straszne czasy – i zagmatwane. Nie można oczywiście o tych wszystkich zbrodniach zapominać, ale głupotą byłoby w naszych czasach się na nie powoływać, obwiniać za nie współczesne pokolenia, pałać jakąś nacjonalną zemstą, propagować rewanżyzm…
          Dlatego chlapnięcie Szostkiewicza było zupełnie nie na miejscu.

          PS. Naturalnie, że zdaję sobie sprawę z istnienia na Ukrainie sił skrajnych nacjonalistów. Ale tych nacjonalistów należy rozpatrywać jako zagrożenie w kontekście polityki współczesnej, a nie czystek etnicznych, które miały miejsce podczas II wojny światowej. To jest właśnie rozsądne. Bo przecież wiadomo, że gdy rozum śpi, to budzą się upiory.

        • Onibe Says:

          skrajni nacjonaliści są wszędzie. Nawet w Izraelu są jakieś grupy nazistowskie… co wydaje mi się wyjątkowo dziwne.

          Jest tak jak mówisz: to bardzo skomplikowany temat. Błędem było sprowadzenie kiedyś drugiej wojny światowej do prostego układu: zły Hitler kontra dobra reszta świata. A druga wojna światowa to dziewiętnasty i dwudziesty wiek w mocno stężonej pigułce…

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Bliższy prawdy byłby schemat: zły Hitler i nie taka znów dobra reszta świata. ;)

          A już poważniej: ja też jestem przekonany, że to co reprezentował Hitler, dokonując agresji na całą niemal Europę, było ogromnym ZŁEM (nawet mi się nie chce pisać o Holocauscie i masowych ludobójstwach dokonywanych na wielu narodach).

          Jednakże, jeśli chodzi o samego Hitlera i jego politykę kierowania państwem, to zdecydowana większość społeczeństwa niemieckiego przez długi czas uważała, że Hitler czyni dobro (np. wydobycie Niemiec z kryzysu gospodarczego). Więc może o to Ci chodzi? Bo nie wierzę, że widzisz jakiekolwiek dobro w poczynaniach Hitlera wywołującego II wojnę światową.
          A może widzisz? Jeśli tak, to co?

        • Onibe Says:

          skoncentrowałeś się na Hitlerze, mnie zaś chodziło o „resztę świata”. Hitler był psycholem i psycholami się otoczył. Znalazł poparcie w Niemczech w oparciu o traktat wersalski, dla Niemiec bardzo niekorzystny, więc w pewnym sensie był on głosem historycznego sumienia. Tylko do pewnego, ograniczonego poziomu. Hitler był reakcją na inną akcję, a więc czystym mechanizmem fizyki politycznej.

          A reszta świata… USA tak bardzo koncentrowały się na powstrzymywaniu imperializmu brytyjskiego, że bardzo długo w ogóle nie widziały w Hitlerze zagrożenia. Także później, już w trakcie istnienia koalicji, zdać by się mogło, że najważniejsze dla USA jest ułożenie przyszłego świata bez hegemonii brytyjskiej, w rezultacie czego otrzymaliśmy hegemonię spod znaku czerwonego sierpa. Francja haniebnie nie wywiązała się ze swoich zobowiązań, de Gaulle’a interesowała tylko i wyłącznie własna kariera, Francuzi tak naprawdę chcieli tylko aby nie zabrakło wina i śpiewu: kryjąc się za plecami Amerykanów i Brytyjczyków odzyskali wolność, później zaś weszli w kalosze zwycięzców i zaczęli plątać w europejskiej polityce, popełniając te same błędy, które kiedyś umożliwiły Hitlerowi dojście do władzy i jej utrzymanie.

          Polityka międzynarodowa to sieć naczyń połączonych. Oceniamy Hitlera jako bezwzględnie złego, ale jak w takim razie ocenić tabuny mężów stanu, którzy oddali mu bez wysiłku pół Europy?

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Tak, Zachód najchętniej ugodziłby się z Hitlerem, ale ten zaczął już być tak pazerny, że nie można było dłużej tego tolerować.
          Kim jest Hitler, wiadomo było już od samego początku, ale zdecydowana większość zachodnich społeczeństw (i rządów) przymykała na to oczy – o samych Niemcach nie wspominając bo ci niemal w całości poparli swojego Fuhrera (albo: poddali się mu – co na jedno wychodzi).
          Niewygodnie to pisać, ale Churchill też był militarystą, który stosował w swojej polityce chwyty podobne, jak faszyści.

          Amerykanie też, zamiast wcześniej przystąpić do wojny (najpóźniej w czasie, kiedy Niemcy zajmowali Francję i kraje Beneluxu), to musieli czekać na taki pretekst, jak Pearl Harbour.

        • Onibe Says:

          Churchill był populistą, niestety. Ale sprawdził się, jak mało który populista. Co prawda jemu trudno wybaczyć Dardanelle, ale… każdemu się zdarzają pomyłki. Choćby tak tragiczne.

          Co do polityki amerykańskiej… to okres, który badałem pod kątem mojej magisterki. Poszedłem dużo dalej niż było trzeba (nie jestem minimalistą, a historia i polityka to moje pasje) i wydaje mi się, że rozumiem niuanse amerykańskiej polityki zagranicznej nieco lepiej niż przeciętny Kowalski. Zresztą, nie ujmuję niczego Kowalskiemu: jakze go winić za to, że poznaje szalenie skomplikowane tematy sprowadzone do kilku prostych twierdzeń wartościujących? Skoro zgadzamy się z faktem, że Amerykaninowi trudno zrozumieć Polskę czy jakiś inny kraj, Egipt, Afganistan, Rosję… co tam jeszcze, to pamiętajmy, że działa to w obie strony. Nam trudno zrozumieć Amerykę – mimo, że kultura masowa tak intensywnie nas Ameryką otacza. Z tym, że Ameryka z kultury masowej to nieco inna Ameryka, nie do końca prawdziwa. Bardziej płaska, jednoznaczna, banalna.

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Bardzo dużo zależy od kogo i z jakich źródeł uczysz się historii. Oraz jakiej (czyjej) narracji się poddajesz. Bo niby powinny się liczyć tylko fakty, ale już sam ich dobór ma znaczenie – i wiąże się już de facto z interpretacją. Przy czym należy pamiętać, że niczym innym jak interpretacją jest historyczna narracja. A jest ona niezbędna, bo bez niej historia byłaby nielogiczna, a tym samym – bezsensowna.
          Nie istnieje coś takiego, jak obiektywizm w historii. Jednakże warto też pamiętać, że subiektywizm nie jest jednoznaczny z manipulacją czy nawet stronniczością. Wiąże się z czymś czego nie da się uniknąć: czasem, w którym poznajesz historię, miejscem z jakiego to robisz, i kulturą, której kodem sią posługujesz opisując świat i opowiadając (interpretując) historię.

        • Onibe Says:

          dlatego historii najlepiej się uczyć z dokumentów źródłowych i to – w miarę możliwości – zróżnicowanych. Dla mnie np. interesującym źródłem były tzw. FRUSy (pełna dokumentacja korespondencji pomiędzy ambasadami i placówkami USA oraz wytyczne, dyrektywy itd). Dobrze jest pamiętać o biografiach znanych osób, najlepiej jednak pisanych przez historyków szukających odpowiedzi a nie argumentów do odpowiedzi. No i warto zagłębiać się w wydarzenia poboczne, z nich czasami rysuje się szalenie głęboki, znaczący obraz rzeczywistości.

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          No właśnie, prawda moim zdaniem leży w – tak jak to nazwałeś – „wydarzeniach pobocznych”, które niestety, bardzo często się ignoruje i pomija, ulegając oficjalnej (a więc skażonej stronniczością) narracji historycznej.

          Ale zapomniałem jeszcze wspomnieć o innym, bardzo ważnym czynniku, który rzutuje na to, w jaki sposób postrzegamy (a także poznajemy i interpretujemy) historię: nasz własny charakter, preferencje, światopogląd, przekonania, skłonności… etc. Wszystko to wzmacnia subiektywizm – przez co mamy złudzenie, że tylko my dochodzimy do prawdy i tylko nasze postrzeganie historii jest słuszne.

        • Onibe Says:

          jasne, mamy określone preferencje polityczne. Łatwiej nam uwierzyć w uczciwość USA niż Rosji. Łatwiej nam zaakceptować interwencję w Bangladeszu niż na Ukrainie. To trudny temat.

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          „To trudny temat.”

          A dlaczego?

        • Onibe Says:

          bo mam wrażenie, że nie da się zbliżyć do prawdy i zrozumienia bez odnalezienia „ovo”, czyli jaja, zarodku całego problemu. A gdzie się nie odwrócisz, tam owe ovo masz z tyłu. Zbyt wiele poziomów, a przemieszczenia się pomiędzy nimi wymaga czujności i umiejętności zerowania szumu (także własnego).

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          A czy nie uważasz, że owo „ovo” to nasze „ego”?
          Czyli, że patrzymy na historię (interpretujemy ją) mając na uwadze nasz własny, egoistyczny interes – i że wskutek tego za „prawdę” uznajemy to, co jest nam wygodne?

        • Onibe Says:

          właśnie o to chodzi, by tego uniknąć. Stąd poszukiwanie ovo nie będącego ego. Ego szukać nie trzeba. Wystarczy na wstępie poszukiwań uświadomić sobie, że wszystko się już wie ;-)

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Właśnie. Wydaje się nam, że sięgamy wzrokiem gwiazd, gdy tymczasem nie widzimy dalej, niż czubek naszego nosa ;)

  23. Simply Says:

    A pewnie , że są. Prawicowy ekstremizm ma tam przebogatą tradycję ( grupa Szterna, Irgun, Palmah e tutti quanti )
    To od Izraelczyków Arabusy się nauczyły ,działań asymetrycznych” – w końcu ,,terrorystą” jest ten, kto nie posiada regularnych sił zbrojnych i pozostaje mu konspiracja.

    ,,…. A druga wojna światowa to dziewiętnasty i dwudziesty wiek w mocno stężonej pigułce…”
    Bull shit. Wiek XIX zakończyła pierwsza. Druga, to w 100% wiek XX.

    Sam już nie wiem, co o tej Ukrainie sądzic. Sytuacja na Krymie pachnie Jugosławią. Z jednej strony Putin pogrywa ostro, ale z drugiej , ten Krym nigdy ukraiński nie był , tak po prawdzie. Ruscy są tam w większości, to nie jest pretekstowy separatyzm jakiejś kadłubowej nacji. Zachód się buldoczy o to referendum – moim zdaniem bez sensu .
    Ukraińcy powinni teraz ostro agitowac Donbas i tam się umacniac ( sprawa na ,,wczoraj” ! ) – to jest ich żródło bogactwa które muszą za wszelką cenę utrzymac, a poza tym procentowo , jak chodzi o ludnośc, jest z Ruskimi pół na pół – tu już Putin nie ma takiego swobodnego ruchu, jak na Krymie ( przynajmniej w teorii :P )

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Również uważam, żę II wojna światowa jest baaaaardzo XX-wieczna.
      Ale też prawdą jest, że na te obie wojny światowe (i na totalitaryzmy), zaczęliśmy już mocno zapracowywać w wieku XIX-tym.

      Podobnie jak Ty widzę to, co się dzieje teraz na Ukrainie – razem z tą niepewnością, co o tym wszystkim sądzić ;)

      Też po cichu rozsądek podpowiada mi, że lepiej jest ten Krym odpuścić i nie zaogniać sytuacji, bo najgorszym scenariuszem byłoby to, gdyby podzieliła się też Ukraina kontynentalna. Gdyż to jeszcze bardziej (w tragicznym chyba stopniu) osłabiłoby państwo. (A nie jest jednak dobrze – także i dla nas – kiedy tak bliski, i ludny, sąsiad jest niestabilnym państwem i klepie biedę.)

  24. Simply Says:

    Krym nie ma z Ukrainą wymiernej ciągłości – geopolitycznej, historycznej, etnicznej ; żadnej. Ot, gensek Nikita Siergiejewicz w przypływie dobrego nastroju ‚Tawridu’ przykleił do ukraińskiej FSRR ( w 1954, kiedy w najdzikszych fantazjach nikomu się nie śniło, że ZSRR się rozleci ) i tak zostało.
    Różnica polega na tym, że w tej chwili dla Ukrainy Krym ma znaczenie głównie prestiżowe ( może trochę gospodarcze – turystyka ), a dla Rosji – dalekosiężnie strategiczne. I Putin tu nie odpuści, bo rozchodzi się nie tylko o zachowanie twarzy, ale o rosyjskie ,,być albo nie być” w tym regionie.
    Dlatego, jak słyszę o takich pomysłach, żeby teraz Ukrainę w trybie doraźnym do NATO wciągnąć, to mnie krew zalewa. Gdyby się tak stało, politycznie jest to ,,wypad z baru” dla legalnie, na mocy umów, stacjonującej tam Floty Czarnomorskiej: no bo, na Lucyfera, jakim cudem w kraju NATO może stacjonować kontyngent wojsk państwa, które do paktu nie należy? A wtedy Putin podkurwi się nie na żarty. I mamy III wojnę światową.
    Mówię – utrzymać Donbas, to jest dla Ukrainy priorytet.
    Ale najbardziej się obawiam, żeby nas znowu w jakąś kolejną ,,misję stabilizacyjną” w związku z powyższym nie wpierdolili.

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Muszę sobie na jakiś czas zaserwować kwarantannę od polityki. Przeczekać trochę i dopiero wtedy spróbować ocenić sytuację – bo teraz to zrobił się z tego jakiś mętlik, nad którym już nikt zdaje się nie panować – trudno już nawet odróżnić mądrość od idiotyzmu.

      Tak więc – dzisiaj idę na „Idę” :)
      Sporo dobrego słyszałem o tym filmie i już od dawna chciałem go obejrzeć – ale jakoś wcześniej nie chciał do mnie dotrzeć.

  25. Simply Says:

    ,,.. trudno już nawet odróżnić mądrość od idiotyzmu…” – później z tym wcale łatwiej nie będzie.

    Ale ciekawa koincydencja myśli: też właśnie postanowiłem, że już dość tego deliberowania na dzisiaj i czas na kino:
    u mnie ,,Atak na Posterunek 13” i ,,Książę Ciemności” – pierwszy i ostatni wielki film Jana Cieśli.

  26. Simply Says:

    ,,Coś” jest genialne.
    U mnie takie kino to codzienna strawa, te pozycje, to akurat taki wręcz lajcik z karty przekąsek .


Co o tym myślisz?