KARZEŁEK I GIGANTY – SEKWOJA

*

Potęga i znikomość – w Parku Narodowym Sekwoi (Sierra Nevada, Kalifornia, lipiec 2011 – zdjęcie własne… a właściwie mojej żony). UWAGA: kliknij, by zobaczyć zdjęcie w pełnym wymiarze (warto :) )

*

SEKWOJA

*

Cóż znaczą nasza mądrość i głupota
przy twojej niewzruszoności i prostocie
i tej onieśmielającej nas potędze,
która wyrosła tu z niczego, co by zapowiadało
twoją katedralność i wyniosłość ponad inne drzewa

*

Byłaś tu i oparłaś się na skale
na długo przed tym, jak wymyślono dla nas opokę,
na której budowaliśmy świątynie
– misterne konstrukcje z ludzkiej wiary
zawieszone we mgle naszych dociekań i złudzeń

*

W małym nasieniu, z którego wyrosłaś
więcej było pewności i życiowej siły
niż w księgach mędrców i wyznaniach świętych,
którymi karmiliśmy metafizyczne tęsknoty
wychodząc przy tym ze skóry,
by odnaleźć duszę

*

Stałaś tu nieporuszona,
(wichry i pożary były dla ciebie igraszką)
a my tymczasem
powodowani żądzą krwi i podboju
miotaliśmy się po całym świecie
rozsiewając nasze nasiona
wątpliwej często jakości

*

Teraz jestem tu i dotykam twojej kory
(zaskakuje mnie to, że jest taka miękka)
wzrokiem szukam twojej korony
(zaskakuje mnie, że jest taka mała)

*

Oto spotkały się dwie istoty
z tego samego miotu Boga,
który – gdyby tylko miał poczucie humoru
– uśmiechnąłby się na moje przeświadczenie,
że cokolwiek nas od siebie różni

*

*  *  *

Three Rivers, Kalifornia, 16 lipca, 2011

Komentarzy 41 to “KARZEŁEK I GIGANTY – SEKWOJA”

  1. tamaryszek Says:

    W zasadzie nie do pojęcia, gdyby nie to, że jednak do zobaczenia. Pewnie na żywo odczucia jeszcze intensywniejsze. Choćby cała ta góra, której fotografia nie mieści, ta zadziwiająco mała (?) korona. Dopiero po pewnym czasie dostrzegłam karzełka (a więc i właściwą potęgę sekwoi).
    Ale oboje, bez siebie nawzajem, są bezradni wobec własnej tożsamości. Zobaczyć swoją małość, odczuć czyjąś wielkość można dopiero w zestawieniu. Powiedzmy, że i na odwrót: sekwoja czuje swą kolosalność, gdy ktoś maleńki jakby jej dotknie. „Jakby”, no bo czy jest w stanie odebrać tak delikatny bodziec? ;)
    Swoją drogą, z niczym nieporównywalna jest siła zaklęta w nasionach, ich potencjalność.
    Pozdrawiam.
    ps. Nie widząc góry, wydaje mi się, że to dwie nogi. I zapytuję, czy tej lewej nie uwiera kamlotek u podnóża?

    • Logos Amicus Says:

      Tamaryszku, odczucia „na żywo” zawsze są intensywniejsze, nie uważasz? ;)

      A teraz się zastanawiam, czy bez sekwoi jestem bezradny wobec własnej tożsamości :)

      Czy sekwoja coś czuje? Pewnie tak – jak każda żyjąca istota.
      Ale nie sądzę, że uwiera ją taki drobiazg, jak te głazy (ja myślę, że ona z nimi jest już od daaaaawna za pan brat – i pani siostra ;) )
      Zresztą, one tam były przed nią wcześniej o… jakieś 70 mln. lat, więc może ona po prostu wykorzystuje ich solidność i się na nich wspiera?

  2. jula Says:

    Te sekwoje, to jak pomniki historii Ziemi, tacy nieruchomi strażnicy czasu :D
    Ciekawa jestem, gdzie na Ziemi są sprzyjające warunki dla ich życia ?..
    Czy tylko w parkach narodowych USA ?…

    Ten człowiek przy tych olbrzymich roślinach sprawia wrażenie jakieś mrówki
    przy stopach wielkoluda ;) …

    Jaki człowiek jest „malutki” wobec przyrody !…. Jak nadal mało wiemy o życiu na Ziemi ..:(

    • Logos Amicus Says:

      Sekwoje olbrzymie (wolę tę nazwę od – podobno bardziej prawidłowej w j. polskim – sekwoi mamuciej) przetrwały tylko w jednym miejscu Ziemi, właśnie w Kalifornii. Widocznie są bardzo wymagające jeśli chodzi o warunki wegetacyjne, bo rosną jedynie na wysokości od 5000 do 7000 stóp n.p.m. – na zachodnich stokach gór Sierra Nevada. Co ciekawe, nie mogłyby one przetrwać, gdyby nie było w tych rejonach naturalnych pożarów, które nie tylko robią im miejsce w lesie spalając inne drzewa i krzewy (kora sekwoi jest do pewnego stopnia żaroodporna), ale i otwierają (pod wpływem ciepła) sekwojowe szyszki, uwalniając z nich nasiona.
      Od kilkuset lat sadzi się sekwoje w innych rejonach świata (m.in. w Europie) ale są one jeszcze młode i niewielkie, więc nie robią takiego wielkiego wrażenia, jak ich kalifornijskie pra- pra- pra-… babcie, którym zdarza się mieć kilka tysięcy lat i ważyć ponad tysiąc ton.

      • Maciek Says:

        Mamutowca ca 75 cm posadziłem w ubiegłym roku.Trochę źle,bo na przeciągu.
        Pod koniec zimy duża część igieł zbrązowiała i opadła.Na wiosnę mamutowiec
        ruszył z kopyta ze wzrostem,bez problemu odbudował ulistnienie-teraz ma ok.1m
        wysokości.Wygląda na to,że jest żywotną i odporną rośliną.

        • leda Says:

          Bardzo dziwne. Ktos jeszcze w Polsce sadzi sekwoje??? Tylko po co? Dotychczasowe proby uprawy sekwoi u nas w gruncie zakonczyly sie fiaskiem i arboreta od wielu lat tych prob nie ponawiaja. Uprawa sekwoi nie udaje sie nawet we wschodnich landach Niemiec i z jako takim sukcesem odbywa sie dopiero w krajach Beneluxu, Francji i Anglii.

  3. Ela M Says:

    Jesteśmy jak mrówki ba, jak pyłek we wszechświecie… a wydaje nam się, że jesteśmy najważniejsi… takie miejsca uczą nas pokory wobec świata, życia… pozdrawiam

  4. Onibe Says:

    szok ;-)
    bardzo długo nie zauważyłem człowieka… a dopiero kiedy mi się to udało, mój umysł załapał właściwe proporcje zjawisk ;-)

  5. Marcus Says:

    Gotyckie wieże z igliwia w dolinie potoku
    niedaleko Mount Tamalpais gdzie rankiem i wieczorem
    gęsta mgła jak oceanu gniew i uniesienie

    w tym rezerwacie olbrzymów pokazują przekrój drzewa miedziany pień zachodu
    i ktoś przewrotny wpisał daty ludzkiej historii
    cal od środka pnia pożar dalekiego Rzymu za czasów Nerona
    w połowie bitwa pod Hastings nocna wyprawa drakkarów
    popłoch Anglosasów śmierć nieszczęsnego Harolda
    opowiedziana jest cyrklem
    i wreszcie tuż przy wybrzeżu kory lądowanie Aliantów w Normandii

    Tacyt tego drzewa był geometrą nie znał przymiotników
    nie znał składni wyrażającej przerażenie nie znał żadnych słów
    więc liczył dodawał lata i wieki jakby chciał powiedzieć że nie ma
    nic poza narodzinami i śmiercią nic tylko narodziny i śmierć
    a wewnątrz krwawa miazga sekwoi

    Zbigniew Herbert, „Sekwoja” (z tomu „Pan Cogito”)

    • Logos Amicus Says:

      Owa „dolina potoku niedaleko Mount Tamalpais” to niewątpliwie Muir Woods – rezerwat przyrody położony o godzinę jazdy na północ od San Francisco – w którym Herbert mógł być w 1968 roku, kiedy to gościł go tutejszy Uniwersytet Berkeley (nota bene ten sam, na którym przez większą część swojego życia wykładał Miłosz).
      Warto zaznaczyć, że rosną tam nie sekwoje olbrzymie (mamucie) a sekwoje wieczniezielone (sequoia sempervirens) zwane potocznie w Stanach redwood.
      Kiedy byłem ostatnio w Muir Woods także i moją uwagę zwrócił przecięty pień powalonej sekwoi, na którym można było przeczytać kilka dat odwołujących się do ważniejszych wydarzeń historycznych – wraz ze strzałkami wskazującymi słoje, które powstały w tym samym czasie. Jednak wszystkie te daty odnosiły się do historii Ameryki Północnej i Południowej, a nie do Europy, jak w wierszu Herberta. Na dodatek, drzewo to zaczęło rosnąć „dopiero” w 909 roku, (a więc nie mogło być współczesne pożarowi Rzymu podpalonego przez Nerona) a przestało rosnąć w 1930 roku (czyli na kilkanaście lat przed lądowaniem aliantów w Normandii).
      Czy jednak ma to wszystko jakiekolwiek znaczenie wobec tego, co jest zawarte w Herbertowej „Sekwoi”? Herbert zasłużył sobie na „litentia poetica” i właśnie tu z niej korzysta. Literatura (a zwłaszcza poezja) kreuje swoją własną rzeczywistość, która – jak się nam wydaje – często lepiej opisuje rzeczywistość „prawdziwą” niż fakty. (A może jest to tylko nasze kolejne złudzenie?)

      https://wizjalokalna.files.wordpress.com/2011/08/sekwoja-sc582oje.jpg
      Herbertowa inspiracja: przekrój pnia powalonej sekwoi redwood w Muir Woods, wraz z zaznaczonymi na nim datami odwołującymi się do amerykańskiej historii (zdjęcie własne)

  6. joan Says:

    ,,na której budowaliśmy świątynie
    – misterne konstrukcje z ludzkiej wiary
    zawieszone we mgle naszych dociekań i złudzeń,,

    Ach te nasze światynie są takie kruche, bo byle podmuch wiatr i z mozołem utkane złudzenia, marzenia ulatują w niebyt jak mgła. A my od nowa budujemy, żyjemy nadzieją. Może marzymy żeby być jak to drzewo, ponad wszystko, opierać się nawałnicom i nie przejmować drobnymi kamykami u stóp.

    • Logos Amicus Says:

      Każdy z nas szuka jakiegoś punktu oparcia.
      A tylko wtedy, gdy mamy pewność, że na taki punkt trafiliśmy, mamy poczucie tego, że przestaliśmy błądzić.
      Ale gdzie ta pewność?

      Tylko to, co się nie porusza (i niczego nie szuka), nie błądzi.
      (Wbrew powszechnemu powiedzeniu „kto pyta nie błądzi”), nic tak nie świadczy o tym, że błądzimy, jak właśnie nasze pytania.

  7. Anna Maria Says:

    CEDRY i SEKWOJE…kocham ducha waszego całym sercem i pamiętam pieśni naszych przodków. Kawałek cedru,który noszę na piersi przejmuje moje ciepło z każdym dniem modeluje i wymieniamy się energetycznie. Wielkie sosny codziennie czeszą moje włosy jak przechodzę koło nich a ptaki od nocy śpiewają swe pieśni pod gwiaździstym niebem. Ja Cię słyszę MOJA ZIEMIO – kocham i szanuję, oddaję miłość by móc znowu jak dzban napełniać się NIĄ w słońcu…

    • Logos Amicus Says:

      Życie zawsze i we wszystkim jest takie samo – różni się jedynie formą (poziomem skomplikowania, złożonością…).
      Dlatego więcej mamy wspólnego z tą sekwoją, niż nam się wydaje.

  8. Kartka z podróży Says:

    Umiem pracować piłą, ścinałem wielokrotnie drzewa – oczywiście w wymiarach środkowoeuropejskich. Ale nie wyobrażam sobie ścięcia takiego giganta. To byłoby jak trzęsienie ziemi. Przepraszam za tę praktyczną refleksję – oczywiście wiem, że to są unikalne pomniki przyrody i ścinka nie wchodzi w grę. Ale kusi mnie myśl jak musi wyglądać upadek takiego drzewa.

    Duże wrażenie zrobiło na mnie zdjęcie przekroju ze słojami. Pamiętam, że kiedyś kupiłem dębinę leżącą od dziesięcioleci w starorzeczu Odry. Po przecięciu ukazało się koło dwustu słoi wskazujących swą grubością lekkie i ostre zimy. To też jakiś symbol czasu. A przecież niczym jest potęga i majestat dębów w porównaniu do sekwoi.
    Jeszcze raz przepraszam za praktyczne uwagi.
    Pozdrawiam

    • Logos Amicus Says:

      https://wizjalokalna.files.wordpress.com/2011/08/centenial-stump.jpg
      Tablica informacyjna w Zagajniku Granta (Grant Grove) w Parku Narodowym King’s Canyon w Kalifornii. (zdjęcie własne)

      Przetłumaczę to co jest na tablicy umieszczonej przy (mającym ok. 8 metrów średnicy) pniu ściętego drzewa, który nazwano „pniem stulecia” :

      „Drzewo to zostało ścięte w 1875 roku, i sekcje o pięciometrowej długości wysłano do Filadelfii na Wystawę Setnej Rocznicy (powstania Stanów Zjednoczonych) w 1876 roku. Wystawiono tylko zewnętrzne warstwy (drzewa), części złożono po transporcie. Na Wschodzie nie zaakceptowano tego, że jest to przedstawienie tylko jednego drzewa i nazwano to „kalifornijskim żartem”.
      Ścięcie drzewa zajęło zajęło 2 ludziom 9 dni. (…) Panie z pobliskiego obozu drwali organizowały lekcje niedzielnej szkółki na tym pniu.”

      Musimy wziąć pod uwagę to, że w XIX wieku zupełnie inaczej podchodzono do zasobów przyrody, a idea ochrony środowiska była jeszcze wtedy w powijakach.
      Teraz możemy się zżymać, jakim to barbarzyństwem było ścięcie tak wspaniałego i niezwykłego drzewa, ale ludzie, którzy to wówczas czynili, podchodzili do tego nie inaczej, jak właśnie praktycznie – drzewo stanowiło dla nich budulec, materiał do przeróbki i praktycznego wykorzystania.
      Kiedy ja np. pożałowałem tego drzewa, to moja żona się uśmiechnęła i powiedziała: „No wiesz co!? Dwoje chłopa się tak namęczyło przez 9 dni a ty jeszcze chciałbyś im coś zarzucić? Oni byli dumni z tego, że wreszcie udało im się uporać z tym olbrzymem.”
      Moja żona miała rację (niekiedy ma – muszę to przyznać ;) )

      Wtedy ścięcie tego drzewa było chlubą, jednakże teraz byłoby hańbą.
      Nie mam szczególnie sentymentalnego (ani tym bardziej nabożnego) stosunku do przyrody (nie chcę robić z siebie tutaj hipokryty) ale mimo wszystko jestem zazwyczaj po stronie tych, którzy chcą ją chronić przed naszą przemysłową pazernością i nie mającą umiaru eksploatacją.

      Pozdrawiam

  9. Kartka z podróży Says:

    To jest zupełnie niesamowite, by ściąć takie drzewo piłą ręczną tzw „moja twoja”. Bo przecież oprócz piły i klinów nic nie mieli lepszego do dyspozycji. Dziewięć dni ciężkiej roboty … . Duże umiejętności. Jestem pod wrażeniem.
    Dzięki za ciekawe informacje Logosie
    Pozdrawiam

  10. mona Says:

    „zdjęcie własne… a właściwie mojej żony”
    Ładnie wygląda. I ładna gra słów.

    „Czy sekwoja coś czuje? Pewnie tak – jak każda żyjąca istota”
    Rewolucyjny pogląd. Czym ona czuje? Bo z lekcji biologii wynikało niestety, że jej zdolność czucia jest porównywalna do odkurzacza. Ale zapewne nauka poszła naprzód.

  11. Torlin Says:

    Niesamowite zdjęcia, i Ciebie jako Karzełka ;), i tego „napoczętego” drzewa. Ile to człowiek jeszcze chciałby zobaczyć w swoim życiu!

  12. liritio Says:

    Jak to ładnie, że niekiedy przyznajesz żonie rację :)
    Później doczytałam, że drzewo zostało wysłane na wystawę, najpierw zaczęłam się zastanawiać, co można z taką ściętą sekwoją uczynić, tyle drzewa… Nową Arkę zbudować? Dużo nowych arek?

    Niesamowite drzewa, ostatnio z kimś o sekwojach nawet rozmawiałam. Takie relikty przeszłości, prawie jak dinozaury :) Napisałam „prawie”, proszę się nie czepiać, że zupełnie nie jak dinozaury :)
    To jest niesamowite, ludzie żyją tak krótko w porównaniu z drzewami, już niekoniecznie mam na myśli te wybitnie stare sekwoje, ale drzewa jakich w każdym lesie sporo. Niektóre żyją kilkaset lat, gdyby tylko mogły mówić o tym, co widziały…

    • Logos Amicus Says:

      Na szczęście to drzewo, o które się opieram na żadną wystawę nie pojechało ;)

      Drewno sekwoi nie jest zbyt dobrym budulcem i to pewnie też się przyczyniło do tego, że ich wszystkich w pień nie wycięto.

      „Niektóre (drzewa) żyją kilkaset lat, gdyby tylko mogły mówić o tym, co widziały…”

      Podejrzewam, że równie ciekawe historie mogłyby opowiedzieć (gdyby tylko mogły mówić) zwykłe krzaki ;)

  13. kasia Says:

    Podziwiam nature, jest taka doskonala. Z malego ziarenka wyrasta taka
    sila, my mozemy jedynie to zauwazac,uczyc sie i wyciagac wnioski.

  14. abigail Says:

    A to nie jest fotomontaż? ;)

  15. Tree Hugger Says:

    Living amongst the redwoods of northern CA has opened my eyes. Some of the coolest things I’ve learned:
    -They are interdependent, weaving their root systems together both for support and sharing nutrients. There are even albino redwoods that could not exist otherwise.
    -They terraform their enviroment and create micro-climates. Thick channels in their bark create air currents that pull cool air up.
    -They probably live to be much older than the stated 3,000 years. When they are cut or break, they will sprout again from the same trunk often forming a ring of new sprouts along the diameter of the stump. It is the same plant/life, but impossible to tell the age!

    Some uncool things:
    -It is not illegal to cut oldgrowth… and it still regularly occurs. Forest defenders risk life, limb, and freedom to protect some of the oldest living beings on earth by setting up encampments on tree crowns, building chainsaw proof barricades at the bases, and building a support network to bring supplies to tree sitters.
    -The largest trees were cut down long before anyone started keeping track.
    – No limits other than national parks/preserves have been placed on cutting oldgrowth.

  16. m. Says:

    Cudowne stopy drzew! Nie wszystkie mają okazję tak się zaprezentować…:)

  17. BJ Says:

    Podoba mi się wiersz, jego filozofia odwiecznie nas nurtująca, porównanie jakie wykorzystałeś. Piszesz w sposób sobie specyficzny, prosty i ekskluzywny, tak mi się wydaje :)
    Pozdrawiam.

  18. bro Says:

    Wiersze o sekwojach pisał także Joseph B. Strauss, główny konstruktor mostu Golden Gate w San Francisco:

    „THE REDWOODS”

    Here, sown by the Creator’s hand.
    In serried ranks, the Redwoods stand:
    No other clime is honored so,
    No other lands their glory know.

    The greatest of Earth’s living forms,
    Tall conquerors that laugh at storms;
    Their challenge still unanswered rings,
    Through fifty centuries of kings.

    The nations that with them were young,
    Rich empires, with their forts far-flung,
    Lie buried now-their splendor gone:
    But these proud monarchs still live on.

    So shall they live, when ends our days,
    When our crude citadels decay;
    For brief the years allotted man,
    But infinite perennials’ span.

    This is their temple, vaulted high,
    And here, we pause with reverent eye,
    With silent tongue and awestruck soul;
    For here we sense life’s proper goal:

    To be like these, straight, true and fine,
    to make our world like theirs, a shrine;
    Sink down, Oh, traveler, on your knees,
    God stands before you in these trees.

  19. Bo Says:

    Dobry wiersz Staszku
    Dobrze jest widziec te nazwane i nienazwane Big Trees/ Sequoias — nomen omen – to imię indiańskiego wodza, chyba lokalnych Indian Mariposa/
    Właśnie wróciłem z kolejnego ich podziwiania
    Zamiast kłaniania się im, zadzieralem wzrok, robiąc wertykalne panoramy… dzięki temu, mam dwie naprzeciwległe, pewnie połączone korzeniami – na jednym „dziwnym” póki co zdjęciu /chyba mój patent, po tym jak ze 3 lata temu tam zrobiłem Searsa/Willis Tower z innym naprzeciwleglym budynkiem…///
    Godzinę przed naszym wjazdem otworzyli wszystkie ważniejsze drogi – skończyła się przedłużona zima!
    Z dojazdem do Grant Grove
    Do Lodgepole
    I dalej do shermana /// jestem za zmianą nazwy tej jednej sekwoi!/ aż przez cały Generals Highway…
    Szef wszystkich przewodników czuwał nad nami!
    Dzwoniąc do Parku godzinę wcześniej była wersja, ze bez łańcuchów w bagażniku, nawet do Granta nie dojedziemy!…
    Szczęściu trzeba pomagać – plan na wjazd do S&KCNP monitorowaniem i zmieniałem przez tydzień… ech, długa historia… życie trochę krótkie! Pozdro!
    Ps. Tydzień wcześniej po raz pierwszy zrobiłem spacer / nawet nie taki łatwy, bo 1,1m one way i z dużym spadkiem /chyba 450ft/ do Tuloumne Grove i No Name/ Tuloumne? Sequoia!
    Oczywiście w Yosemite NP. I jakieś 20 min przed rozpoczęciem tego tygodniowego powrotu zimy. Odjazd! :)


Co o tym myślisz?

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: