.
.
Jaskinie są różne. Może być nią ciemna, zimna i wilgotna jama, albo też bajeczna komnata pełna kryształów, stalaktytów, stalagmitów… A nawet cała kraina z podziemnymi rzekami i jeziorami.
Niektórych – i to nie tylko speleologów – kuszą one swoją tajemnicą, może nawet obietnicą znalezienia skarbu; innych zaś – straszą ciemnością i grożącymi w nich niebezpieczeństwami.
Symbolika jaskiń jest przebogata – począwszy od freudowskich skojarzeń z płodnością, poprzez platońską alegorię ludzkich złudzeń, aż po zachłanność posiadania czy osunięcia się w otchłań.
Jaskinia jako droga dotarcia do zaświatów tudzież krain mitycznych… do samych piekieł, a może i do siedziby jakichś bogów, czy choćby tylko do kryjówki dzikich zwierząt albo skrzatów, gnomów, czy elfów.
Wreszcie – w jaskini można się schronić ratując życie (albo od tego życia uciec), ale też i zgubić niczym w labiryncie bez wyjścia, gdzie tylko czeka na człowieka śmierć.Czy jednak nie za długi jest ten wstęp do czegoś, co być może jest tylko żartem?
Bo oto chciałbym Was zaprosić na wycieczkę po moim małym królestwie – bibliotece/pokoju/gabinecie, gdzie najczęściej sam wybieram się na poznanie świata jaki znajduje się w książkach, Internecie, obrazach, sztuce…
To miejsce, w którym myślę, czytam, oglądam, słucham, piszę, gram……A wszystko w otoczeniu przedmiotów, które są mi w jakiś sposób bliskie – czy to poprzez swoją wartość estetyczną tudzież sentymentalną – wśród pamiątek z moich podróży po świecie; wśród książek, które były/są dla mnie ważne; wśród obrazów, rzeźb i artefaktów sztuki, które lubię…
Tutaj jestem u siebie – tu czuję się bezpiecznie i komfortowo.
Tutaj odzywa się we mnie domator – moja druga natura poskromionego nomada – i sam nie wiem, czy ona nie jest jednak silniejsza od tej pierwszej, jaką jest żyłka włóczykija i obieżyświata.Znajduje się w tym pokoju tylko część mojej biblioteki, która z czasem rozrosła się do całkiem słusznych rozmiarów, a swój początek miała w moim domu rodzinnym, w Polsce. Oczywiście, książki kupowałem nie po to, aby je kolekcjonować, ale po to, aby je czytać – i rzeczywiście (wyjąwszy encyklopedie, leksykony, słowniki i turystyczne przewodniki) zdecydowaną większość z nich jednak przeczytałem. Choć wątpię, czy stałem się przez to mądrzejszy – jeśli już, to mądrości (jaka ona jest to jest) uczyło mnie samo życie (i żona).
O tym jak ważne w moim życiu były książki, napisałem kiedyś w tekście zatytułowanym „MOJA BIBLIOTEKA”, który znalazł się również w jednej z moich książek.Zastanawiam się teraz, czy bawiąc się tym wpisem, nie robię czegoś pretensjonalnego – bo przecież ten ekshibicjonizm różnie może być odebrany. A jednak się zdecydowałem wyjść z tym na forum publiczne – zakładając, że jednak większość tych, do których ten mały reportaż osobisty trafi, przyjmie go ze zrozumieniem, a może nawet z zainteresowaniem i sympatią.
Zapraszam więc w gościnę.* * *
..
Powiązany wpis: MOJA BIBLIOTEKA
.
12 lipca, 2020 o 6:10 am
Z ogromną przyjemnością rozgościłam się w Twojej Jaskini. To pewnie nic odkrywczego, ale lubimy podglądać cudze biblioteki, one mówią nam więcej o człowieku niż niejedna rozmowa. Z zainteresowaniem przejrzałam twoje zbiory, odnajdując w nich wiele znanych tytułów i kilka, które chciałabym poznać. Ucieszyłam się (nie wiem czemu), kiedy dojrzałam Listy do brata Vincenta, czy Stone. Bardzo klimatyczna ta twoja jaskinia i nie dziwię się, że dobrze się w niej czujesz. Książki, płyty i pamiątki z podróży to i moje ukochane otoczenie. Miłego dnia
12 lipca, 2020 o 2:01 pm
Dzięki za miłe słowa. Cieszę się, że się u mnie – w tej jaskini – dobrze poczułaś :)
Mnie również zawsze interesuje biblioteka, jeśli takową spotykam w domu, gdzie mnie zaroszono.
Obawiam się jednak, że – w miarę jak ludzie coraz bardziej będą się przenosić z czytaniem do internetu (ewentualnie coraz mniej czytać) – tych bibliotek będzie coraz mniej.
Szkoda też, że podobne biblioteki (jak ta moja) będą wyglądać coraz bardziej staroświecko ;)
A może jednak nigdy nie zaginą – dopóki będzie się drukować książki w takiej tradycyjnej formie?
(Ja do tej pory nie mogę się przekonać do czytania książek na jakichś tam „kindlach”)
13 lipca, 2020 o 2:08 pm
Piękne osobiste miejsce. Doceniam gest podzielenia się nim z większym gronem odbiorców.
Absolutnie nie ma mowy o ekshibicjonizmie 🙂
Wśród różnorakiej formie publikacji na FB, Twoje posty są jakościowo dobre i interesujące z mojej perspektywy.
Pozdrawiam.
13 lipca, 2020 o 2:11 pm
Siłą rzeczy FB jest (w dość dużym stopniu) ekshibicjonistyczny 😉
Należy jednak wyznaczyć sobie jakąś granicę, poza którą niedobrze jest – z wielu względów – wykraczać.
Dziękuję za docenienie jakości moich wpisów, bo rzeczywiście staram się aby miały one jakąś wartość dla tych, którzy chcą się z nimi zapoznać.
Pozdrawiam
13 lipca, 2020 o 2:14 pm
Wspaniała jaskinia, ileż książek i płyt, ooo i gitara 🙂.
Ugrzęzłabym w niej na długo ❤️🙂❤️
13 lipca, 2020 o 2:15 pm
Goście zawsze mile widziani – zwłaszcza tacy, którzy dobrze czują się w takim anturażu 🙂
13 lipca, 2020 o 2:15 pm
Bardzo dziękuję, Panie Stanisławie 🙂
13 lipca, 2020 o 2:17 pm
Taka jaskinia to dopiero gratka i książka, i obraz, i figurka, i winyl, no i kanapka…
Panie Stasiu jest co robić – w końcu inteligentni ludzie się nie nudzą😊 jaskinia miodzio (Claptona widzę 😍)
13 lipca, 2020 o 2:17 pm
Aaaa… Clapton tak jakoś się na widok załapał 😉 Inni pozostali w ukryciu 😉
13 lipca, 2020 o 2:18 pm
Staś, domyślam się, że Clapton to jeden z wielu ulubieńców. Też tak mam.
Muzyka, film, książka, sztuka to coś niezbędnego dla mnie do życia. I z wielką przyjemnością patrzę, gdy komuś gra w duszy podobnie❤️
13 lipca, 2020 o 2:20 pm
Dlaczego przestawiłeś miejscami „Myśli” Seneki z „Wyznaniami” świętego Augustyna?
13 lipca, 2020 o 2:25 pm
A bo moja biblioteka jest używana – a przez to w ciągłym ruchu, Lechu 😉
13 lipca, 2020 o 2:24 pm
Rzeczywiście jest się gdzie zaszyć, komfortowe miejsce, lubię pomieszczenia z książkami i pamiątkami z podróży.
Moja prawdziwa jaskinia została w Polsce i na zawsze odeszła w zapomnienie. 🙂
13 lipca, 2020 o 2:26 pm
Mój pokój w Polsce też już przeszedł swoje metamorfozy a jego zawartość tak jakoś się… rozproszyła 😉
Ale tak to jest ze wszystkim, co materialne i doczesne.
Póki co – doceniajmy i cieszmy się tym, co mamy tu i teraz.
Pozdrawiam
13 lipca, 2020 o 2:27 pm
Czasem się zastanawiałem skąd się bierze u mnie ta dwoistość (bardziej to jednak dopełnienie niż rozdarcie) natury domatora-włóczykija. Aż oto dzisiaj w „Dzienniku” Sándora Máraiego natrafiłem na takie zdanie:
„… sensem każdej prawdziwej podróży jest powrót do domu, i człowiek zaczyna ten powrót w chwili, w której wyrusza w podróż”.
13 lipca, 2020 o 2:28 pm
Coś w tym jest. Gdy przychodzi wiosna, włącza mi się szwędak, jednak zawsze z przyjemnością wracam na moją Warmię.
13 lipca, 2020 o 2:30 pm
Poza tym…jak pisał Łysiak: „Podróże kształcą tylko wykształconych!” 😉
13 lipca, 2020 o 2:32 pm
Veni, vidi… dormivi! 😉
13 lipca, 2020 o 2:33 pm
et loqueris 😉
13 lipca, 2020 o 2:33 pm
Et bibi!…
13 lipca, 2020 o 2:33 pm
Ale bibi to ma tyle znaczeń… no nie wiem… ale najbardziej chyba pasuje mi tutaj picie 😉
13 lipca, 2020 o 2:34 pm
no chyba podstawowe. 🙂
Piłem w Spale
Spałem w Pile
A w Chicago… both 😉
13 lipca, 2020 o 2:34 pm
ale kto śpi ten nie pije 😉
13 lipca, 2020 o 2:37 pm
Ok, przyczepie się! 😉
– Nie widzę z bliska 2 ważnych pozycji! 😉
– Nie widziałem zbliżenia na dziesiątki literatury przewodnickiej
– Płyty /winyle masz w innym miejscu, ale bym je pokazał.
Aaaa i za dużo cycatych piękności! 😉
13 lipca, 2020 o 2:44 pm
Boguś! No nie mów, że nie lubisz „cycatych piękności”! 😉
A co do przewodników, to tutaj jest cała ich biblioteka (którą zresztą znasz):
13 lipca, 2020 o 2:46 pm
No i może jeszcze to zbliżenie na mały jej fragment:
13 lipca, 2020 o 2:46 pm
to Sierra Club to jest marka!
13 lipca, 2020 o 2:47 pm
To marka była (jak wszystko, co firmował John Muir), ale się chyba jednak trochę „zmyła” (kiedyś czytałem o jakichś tam przekrętach w Klubie).
Jednakże ich publikacje zawsze były na najwyższym poziomie, to fakt.
13 lipca, 2020 o 2:48 pm
Ha – to nie wiedziałem. Chyba kiedyś złożyłem deklaracje akcesu do klubu. Poszli w drobiznę :))
I na szerokość.
Czy ich periodyki były konkurencja dla NG?
Widzę ze masz jeszcze Smithsoniana…
A nawet Pawlikowska!
A nie widzę dalej 2 ważniejszych pozycji… 😕
13 lipca, 2020 o 2:51 pm
Bogdan Kwiatek: „Nie widzę z bliska 2 ważnych pozycji! 😉”
Bogdanie, chodzi Ci o Twoje albumy/książki Parki Narodowe?
Są w living room pod ławą 😉 :
13 lipca, 2020 o 2:54 pm
Też!
To one nie w jaskini?!
A żółta i zielona?!
To już pewnie w piwnicy!
Bo chyba macie piwnicę! 😉
13 lipca, 2020 o 2:55 pm
Piwnica jest, ale książek w niej nie ma. Są natomiast u szwagra na poddaszu – ale chyba jednak Twoich tam nie ma.
Zielona jest w jaskini, żółtej do tej pory mi nie dałeś ;)
13 lipca, 2020 o 2:56 pm
Chyba dawałem, ale dostaniesz drugą…
Choć one już całkiem pojedyncze sztuki zostały…
Bo jak można zacząć czytać 2 jak się nie czytało 1. A kolejność w tym przypadku ma/miała znaczenie.
Powinienem znaleźć wersje .doc
Zrobić z niej .pdf
I Cię pomęczyć 😉
22 lipca, 2020 o 3:50 pm
Mam baaaardzo dobre wspomnienia związane z tym pokojem😊
22 lipca, 2020 o 3:53 pm
Cieszy mnie to bardzo 🙂
No i ciekaw jestem co Ci najbardziej utkwiło w pamięci?
22 lipca, 2020 o 3:54 pm
Oj sporo tego jest 😊
Pierwszy raz grałam tam na gitarze 😜 – początek kawałka Metallici, którego mnie nauczyłeś 😁
Pamiętam, że miałeś czarną figurkę Kokopelli, której tu już nie widzę.
Czytanie twoich artykułów, które miałeś w szafie wnękowej, dźwięk samolotów.
Aaa i wędrującą przez sen Magdę, która zasypiała z głową na poduszce, a budziła się z nogami na poduszce🤣 (dlatego spała na podłodze😜🤣)
22 lipca, 2020 o 3:59 pm
A, o Metalice już (prawie) zapomniałem. Wtedy to głównie grałem z Knopflerem, Claptonem lub Santaną 😉
Część artykułów nadal leży w niszy – część trafiła do książki 😉
O samolotach możesz zapomnieć 😊
Magdę pamiętam głównie w skojarzeniach z Eminemem 😊
Nie wiem, gdzie się podział czarny Kokopeli, ale za to przetrwał kolorowy 🙂 I do tego książkowy 😉
22 lipca, 2020 o 4:01 pm
A to tego kolorowego nie pamiętam 😊
Pamiętam, że słuchałeś Santany bo wtedy nawet jego płytę sobie kupiłam (mam do dziś 😊
To prawda, że Magda była wtedy Eminem-owa 😁aaa i zaraziłeś mnie wtedy Springsteen’em, do dziś pamiętam to fantastyczne wykonanie Fire 🔥🔥🔥🙉😊 i tylko to jedno koncertowe wykonanie jest takie, że aż ciary przechodzą😊
22 lipca, 2020 o 4:02 pm
„Fire”, więc nie mogło być inaczej 😉
22 lipca, 2020 o 4:03 pm
Właśnie odnalazłam na You Tube i chciałam tu wstawić, ale taki ze mnie geniusz informatyki, że mogłoby to trochę czasu zająć 🤣🤣🤣
dlatego dziękuję, że mnie wyręczyłeś😜😜😜
22 lipca, 2020 o 4:04 pm
Znowu przepadłam i będę sobie to cały czas odsłuchiwać przez kilka dni🤦♀️🤦♀️🤦♀️🙉🙉🙉😜😜😜za tą piosenkę kocham Bruce’a dożywotnio😁(za inne też, ale za tą najbardziej😜)
20 lutego, 2021 o 7:14 pm
[…] W MOJEJ JASKINI […]