KINO TEATR SZTUKA – słowo o książce

.

Kolej na prezentację trzeciej książki spośród czterech, które się niedawno ukazały. Jest jeszcze obszerniejsza niż poprzednie (693 strony), a że traktuje o kinie (teksty filmowe stanowią zdecydowaną większość treści tomu), teatrze i sztuce, to znalazło się w niej znacznie więcej ilustracji – kadrów filmowych, zdjęć z przedstawień teatralnych oraz reprodukcji dzieł sztuki, głównie malarstwa. Być może niektórzy pamiętają, ale okładkę pomogli mi wybrać czytelnicy Wizji oraz goście mojej strony fejsbukowej, dzięki czemu trafił na nią wdzięczny kadr z filmu „Fanny i Alexander” – jednego z najlepszych w dorobku Ingmara Bergmana (nota bene tom otwiera tekst o symbolach, jakimi posługiwał się w kinie szwedzki reżyser). Jest więc o czym czytać i co oglądać.

.

KINO TEATR SZTUKA

Wybór tekstów filmowych autora publikowanych na łamach pism krajowych (m.in. „KINO”, „Film na Świecie”, „Polityka”, „Wprost”, „Powiększenie”) oraz polonijnych („Dziennik Chicagowski”, „Dziennik Związkowy”), obejmujący okres dwóch dekad i dotyczący kina w wielu jego aspektach: od monografii największych twórców (Ingmar Bergman, Krzysztof Kieślowski), przez kino gatunkowe (film wojenny) po fenomen artystyczny i popkulturowy. Eseje na temat głośnych filmów kina światowego ostatnich lat (Zjawa i Birdman Iñárritu, Rozstanie Farhadiego, Drzewo życia Malicka, Koń turyński Tarra, Miłość Hanekego, Snajper Eastwooda…). Zbiór zawiera także recenzje ponad 170 filmów polskich i zagranicznych, oraz kilku przedstawień teatralnych (Gombrowicz, Wyspiański, Teatr ZAR, Teatr Pieśń Kozła…). Do tomu załączone zostały również eseje i teksty na temat sztuki.

693 strony; oprawa twarda, płócienna + obwoluta; 261 ilustracji barwnych, 32 ilustracje czarno-białe; ISBN 978-83-62844-84-5

.

Noty o książce:

Autor ma temperament eseisty. Research recenzji i wypowiedzi twórców (z wieloma rozmawiał bezpośrednio), wiedza o świecie współczesnym czy znajomość tekstów kultury pozwalają mu budować wypowiedzi bardzo treściwe. Dążące do wyjaśnień, uzasadnień, racjonalizacji zajmowanego stanowiska. Tym ciekawiej na tym tle prezentują się racje emocjonalne. Mamy tu zapis metafizycznego głodu i analityczne roztrząsanie odpowiedzi, wydedukowanych z filmowego przekazu. Nie jest to książka letnia czy emocjonalnie obojętna. Jest w niej zachwyt i oburzenie. Nie ma zgody na to, że każda prawda jest uprawniona, byle dobrze opowiedziana. Veto pojawia się wielokrotnie, nierzadko w kontekście tytułów, które cieszyły się dobrym przyjęciem widzów czy krytyki.

Renata Borowiak

W swoich tekstach autor łączy publicystykę z własnego rodzaju refleksją, często moralną. Dzięki temu przekraczają one zakres recenzji, będąc zwykle mini-esejem traktującym o ważnych dla autora sprawach, które jednocześnie są istotne w wymiarze kulturowym. Widzę też w nich niezwykle ciekawe połączenie wnikliwej analizy z emocjonalnością – angażujące czytelnika zarówno duchowo, jak i intelektualnie.

Zygmunt Kałużyński

Bardzo lubię czytać taką krytykę filmową i bardzo rzadko mam po temu okazję. Stanisław Błaszczyna jest widzem poszukującym, nieobojętnym i nie ułatwiającym sobie niczego. Film prowokuje go do stawiania pytań (moralnych, społecznych, estetycznych) i do udzielania odpowiedzi, często niewygodnych, ale niemal bez wyjątku celnych. Tacy widzowie – i tak piszący – potrzebni są kinu w każdym momencie jego istnienia. Osobiście uwielbiam to, że po seansie możemy się o film inteligentnie pospierać – a ta książka jest właśnie jak spotkanie z wyjątkowo uważnym kinomanem, z którym można przegadać cały wieczór i zaplanować kolejne filmowe seanse.

Michał Oleszczyk

greydot

.

.

.

greydot

RECENZJA KSIĄŻKI

.

.

A JEŚLI ŻYCIE TO FILM…?

I

Czasem, absolutyzując sztukę, stawiamy ją ponad codziennym doświadczeniem. W artystach chcemy widzieć demiurgów. Oczekujemy, że uchylą przed nami drzwi do innego wymiaru dadzą wytrych do Tajemnicy. A przy tak wysoko postawionej poprzeczce łatwo o skrajne rozczarowania. Od nich już krok do zwątpienia, czy sztuka może coś więcej niż bajdurzyć, mamić mirażami i dostarczać zagłuszającej niepokój rozrywki. Między skrajnościami pojawia się stateczna droga środka. Założenie, by obniżyć rangę poszukiwań i wystudzić nadzieję na odpowiedzi. Uznać, że film to tylko film, nie warto kruszyć kopii, staczając bój o prawdę. Rzecz w tym, że każdy z tropów prowadzi na manowce.
To, co mnie zainteresowało w książce Stanisława Błaszczyny, wiąże się z zaprzeczeniem tym trzem wyżej opisanym manowcom: szukaniu w kinie objawień, degradowaniu go do roli rozrywki czy uznaniu, że dostarcza nam relatywnych, nieprzesądzających o niczym oglądów świata.
Po pierwsze. Mamy tu zapis metafizycznego głodu i analityczne roztrząsanie odpowiedzi, wydedukowanych z filmowego przekazu. Autor wchodzi w świat kina z bagażem fundamentalnych pytań. Pewnie nie zadaje ich sobie po raz pierwszy, ale stawia je twórcom, wierząc, że mają mu do zaproponowania istotną odpowiedź. Od niektórych oczekuje wiele. Terrence Malick pretenduje do godności filozofa, Alejandro González Inárritu, mistrz kontrapunktu, szuka wspólnego tonu w wielogłosie, a Asghar Farhadi – doceniony zostaje za skromność nierozstrzygania poruszających moralnych dylematów.
Jest więc respekt wobec twórcy, są serio stawiane „pytania naiwne” o sens, istotę, cel, prawdę, ale jest też pasja dyskutowania i rozczytywania wpisanych w film treści. Objawień nie przyjmuje się na wiarę.
Po drugie. Autor raz po raz przypomina o rozrywkowym rodowodzie kina, docenia dobre filmy bez intelektualnych pretensji. Wirtuozeria mistrzów kina nie rozgrywa się przecież wyłącznie na poziomie treści czy głębi. Wielokrotnie jednak – niczym memento – wraca odróżnianie kina artystycznego od popkultury. Podszyte obawą, by mainstreamowe uproszczenia nie zubożyły nam obrazu świata. I choćby po tysiąckroć wracało docenienie kina środka, umiejętności Stevena Spielberga czy innych wodzirejów masowych wzruszeń, to jednak rozmowa o kinie nie ogranicza się tu do omawiania gwiazdorskich wystąpień czy sprawnie rozegranych hollywoodzkich schematów. Kino rozrywką bywa, ale bywa też czymś znacznie więcej.
Po trzecie. Nie jest to książka letnia czy emocjonalnie obojętna. Jest w niej zachwyt i oburzenie. Nie ma zgody na to, że każda prawda jest uprawniona, byle dobrze opowiedziana. Veto pojawia się wielokrotnie, nierzadko w kontekście tytułów, które cieszyły się dobrym przyjęciem widzów czy krytyki. Lista Schindlera, Snajper, Sponsoring, Z daleka widok jest piękny – wyliczam tu tytuły z pierwszej części (te teksty bliższe są esejowi niż recenzji, a interpretacja rozszerzona jest o aspekt społeczny, psychologiczny, kulturowy). Autor pozostaje poszukiwaczem, nie zna prawdy jedynej, nie sądzę, by zakładał, że prawdę można zamknąć w jednym wymiarze. A jednak są to teksty, z których można wyczytać, co według Autora jest nadużyciem czy manipulacją. By nie być gołosłownym: nie ma zgody na nihilizm (Koń turyński Béli Tarra), na dehumanizację wroga i bezrefleksyjny patriotyzm (Snajper Clinta Eastwooda), na chłód jako metodę opowiadania o więzi, której istotą jest czułość (Miłość Michaela Hanekego), na reżyserię bez przesłanek pozwalających widzowi zrozumieć zamysł reżysera (Post Tenebras Lux Carlosa Reygadasa).
Oczywiście, ranga zakwestionowanych „prawd” jest różna i z różną siłą wypowiadana. Czasem żarliwie, z wyczuwalnym pazurem Polemicznym, który nabrałby ostrości, trafiając na oponenta. Innym razem z wewnętrznym pęknięciem, sugerującym, że pierwszym przekonywanym jest sam Autor.

II

Zaskakującym wrażeniem przy lekturze tego tomu było uświadomienie sobie, jak równorzędne względem siebie są emocje i logiczny dyskurs. Niektóre teksty znałam z wcześniejszych publikacji, więc merytoryczny ton, logika argumentacji, rozeznanie w temacie uznałam za znak firmowy. Moją uwagę przyciągały natomiast wyznawane bezpośrednio sympatie, emocjonalne deklaracje i subiektywne wrażenia.
„Ja na Birdmanie dosłownie upiłem się kinem. Pewnie wynikało to z tego, że Inárritu ma genialny dar absolutnego panowania nad filmową materią […], co przyprawia mnie o zawrót głowy, a czasem wręcz o euforię”.
„Czas na wyznanie: jestem zakochany w filmach A.G. Inárritu, dlatego też prawdopodobnie nie stać mnie na obiektywne spojrzenie na jego obrazy”.
Cytuję te najbardziej wyraziste. One nie dominują, lecz dopełniają odbiór intelektualny.

Autor ma temperament eseisty. Research recenzji i wypowiedzi twórców (z wieloma rozmawiał bezpośrednio), wiedza o świecie współczesnym czy znajomość tekstów kultury pozwalają mu budować wypowiedzi bardzo treściwe. Dążące do wyjaśnień, uzasadnień, racjonalizacji zajmowanego stanowiska. Tym ciekawiej na tym tle prezentują się racje emocjonalne. Bo jedna rzecz film zrozumieć, druga – uwierzyć w jego prawdę.
Nie zaskoczyła mnie – lecz nie sposób o niej nie wspomnieć – skłonność do polemiki i potrzeba dyskusji. Można ją w niektórych tekstach śledzić bezpośrednio: tam, gdzie przywoływane są zapisy rozmów blogowych. Ale zaczepność i wspominane wcześniej veto wobec niektórych reżyserskich rozwiązań pojawiają się nie raz. Wracam do tej cechy Autora, bo wynika z niej zaproszenie do polemizowania z napisanymi przezeń tekstami. Ta książka to przecież nie tylko kompendium wiedzy czy admiracja sztuki. To również impuls do przemyślenia własnych refleksji. Jedni dadzą się przekonać pomysłom interpretacyjnym, drudzy – przynajmniej przy niektórych tekstach – zechcą się wewnętrznie pozżymać i choćby bezgłośnie ripostować.
Nie mogę sobie tego prawa zawłaszczać. Nadmienię tylko, że w tekście o Kieślowskim za dużo jest asekuracji. Szybciej odrzuciłabym wątpliwości polskich recenzentów i intensywniej wskazałabym to, co dla mnie w jego filmach cenne. Za najbardziej prowokacyjną recenzję uznaję Taxi Driver Revisited, będącą powrotem do filmu Martina Scorsesego. Powrotem-wiwisekcją, polegającym na tym, że wszystko, co zachwyciło wcześniej, poddane jest zaprzeczeniu. Nie zgadzam się, nawet jeśli prowokacja jest zaplanowana, sugerowana tonem zastrzeżeń, jakoby Taksówkarz był „filmem, który, owszem, dobry jest, może nawet bardzo dobry, ale żeby od razu takie arcydzieło?” Gorący odbiór może towarzyszyć również licznym wypowiedziom na temat ukazanych w kinie konfliktów wojennych. II wojna światowa (Holocaust, partyzantka AK), Wietnam, Afganistan, Irak – emocje budzi sposób ukazania konfliktu. Autor buntuje się przeciw „estetyzacji” wojny (Lista Schindlera), przeciwko odstępstwom od historycznej prawdy czy mitologizacji wojennego bohaterstwa (Snajper). We mnie najsilniejszą potrzebę dyskusji budzi tekst Zupa ze sromotników poświęcony Obławie Krzyształowicza. Pojawia się w nim wątpliwość-zarzut, że bohaterowie są „wyabstrahowani z historii”. Jak by skupianie się na ludzkiej naturze bez uwzględniania racji historycznej, tego, w imię czego się walczy – czy stoi się po dobrej czy złej stronie – było rodzajem manipulacji. Powyższe zaczepki są subiektywne.

III

Gdy kreśląc te słowa, kolejny raz wertuję i podczytuję fragmenty, uderza mnie i spójność, i zakres rozważanego materiału. Niech będzie „Kino”, choć są przecież jeszcze rozdziały o teatrze i malarstwie. Warto docenić, jak łączą się tu i przeplatają artykuły o klasykach kina, studia tematu (np. Wojna jako widowisko), konfrontacyjne zestawienia twórców czy filmów – z recenzjami najnowszych tytułów.
Liczba analizowanych filmów wynika z intensywnej pasji kinofilskiej, a także stąd, że mamy tu teksty pisane w różnym czasie. Niektóre powstawały lata temu, więc skoro bronią się dziś, mają do zaoferowania coś więcej niż komentarz do bieżącego repertuaru. Moją uwagę przykuły interpretacje pracy reżyserskiej twórców, których filmografia jest już zamknięta. Esej o symbolach u Bergmana – o twarzy i lustrze, barwach i przestrzeni zaaranżowanej tak, by oknom i drzwiom nadać znaczenie niedosłowne (Zasłony i objawienia). Tekst o wrażliwości bohaterów Witolda Leszczyńskiego (Miłość, zachwyt, lęk), wspomniane już dywagacje o Kieślowskim (Nic prócz humoru różowego, czarnego, okrutnego…). Ci, którzy wiedzą, o czym mowa, bo klasykę znają, mogą wrócić i odświeżyć wspomnienia. Kto nie zna, ten ma szansę „zobaczyć film” w asyście rzeczowych komentarzy – czasem bardziej skoncentrowanych na warsztacie, czasem na kontekstach dopowiadających poruszony w filmie temat.
Ale oprócz tytułów ze światowego kanonu (Ojciec chrzestny Coppoli, Bez przebaczenia Eastwooda, Hannah i jej siostry Woody Allena, Amadeusz Miloša Formana, Werdykt Sidneya Lumeta) przywołane są ważne filmy ostatnich lat. Szczególnie interesujący jest dobór tytułów kina polskiego, oglądanego przecież najczęściej w Chicago, tym bardziej świadomie wybieranego. Ponad pięćdziesiąt filmów to już wyrazisty pejzaż, z którego wyłania się kilka generacji tutejszych filmowców.
Owszem, nie braknie filmów, które dopiero co zeszły z ekranów kin. Ale środek ciężkości (ważności) ulokowany jest tam, gdzie filmy o największej mocy oddziaływania i inspiracji. A według Stanisława Błaszczyny jest to kino starych mistrzów. Tych niewciągniętych w pogoń za werdyktem box office’ów.
„Był taki czas, kiedy wydawało się, że w dobie pośpiechu zwięzłe kino przejmie szlachetną rolę literatury – przez wieki jednego z najważniejszych nośników naszej kultury. Tak się jednak nie stało i film, zatoczywszy koło, wrócił do swych plebejskich korzeni, czyli do jarmarku. […] Kino artystycznie ambitne, autorskie przemyka się gdzieś po peryferiach”.
Gorzka refleksja, słodzona raz po raz triumfem tych „z peryferii” – jak widać zdolnych jednak poruszyć tłumy. Wraca jednak podejrzenie, że być może apogeum kina jest już za nami, że najcenniejsze zdarzyło się w przeszłości, a kanon dzieł filmowych nie potrzebuje suplementacji (Latarnia magiczna). „Bo wszystko to, co nas ukształtowało, już było…”
Jestem skłonna czytać tę melancholię nie tyle jako rezerwę wobec nowego, lecz zaproszenie, by wracać do tego, co już pokryła patyna czasu. Przywołam fragment wyjęty z tekstu o filmie Lecha Majewskiego Młyn i krzyż. Dotyczy co prawda mierzenia się z malarstwem Bruegla, nie ma jednak powodu, by rangi flamandzkiego malarza nie przydzielić mistrzom kinematografii: „Może więc tylko przypomnę o tym, jak wielkim przeżyciem może być dla nas obcowanie z twórczością dawnych mistrzów, jeśli tylko damy im szansę zaistnienia w naszej świadomości – poświęcając im czas, skupienie, chęć zrozumienia i zdobycia wiedzy, zarówno o nich samych, jak i o czasach, w których żyli”.

IV

Jak by tu zdefiniować „życie” i „film”, by dało się uzasadnić zdanie pojawiające się w tekście o Lęku wysokości Bartosza Konopki: „[…] przecież do końca nie wiemy, czym tak naprawdę jest rzeczywistość: może całe nasze życie jest rodzajem filmu, który wyświetlają sobie znudzeni bogowie?”
Najpierw zachodzi transformacja życiowych doświadczeń w sztukę. Z chaosem świata, z jego absurdalnością, bezwzględnością, nadmiarem mierzymy się – między innymi – kreując światy własne. Nad nimi mamy władzę, a przynajmniej są od nas zależne. Sztuka (również sztuka filmowa) jest próbą oswojenia tego, co niepojęte w nas samych i mechanizmów, kierujących tym, co wobec nas zewnętrzne. Jest iluzją. „Zawsze więc należy mieć na uwadze umowność i fantasmagoryczny charakter filmowego obrazu”.
Nie sposób jednak dotrzeć do wpisanych w sztukę sensów, trzymając się kurczowo założenia, że to tylko na niby. Iluzja jest jednocześnie prawdą. Granica między doświadczonym realnie, a przeżytym czy zrozumianym w kontakcie z dziełem artysty jest płynna. „Sztuka bowiem wymaga od nas dwoistego przeżycia: jednocześnie trzeba zapomnieć, że jest ona zmyśleniem, i nie zapominać o tym” (Latarnia magiczna).
W tym napięciu między realnością a iluzją, o której pisze Autor, podobnie jak w sprzężeniu ufności i sceptycyzmu, emocjonalności i intelektu tkwi cała przyjemność filmowych seansów. Ich koherentność z życiem. Co teksty zawarte w tej książce potwierdzają, wyjaśniają, a może nawet potęgują.

Renata Borowiak

greydot

.

Komentarzy 30 to “KINO TEATR SZTUKA – słowo o książce”

  1. Stanisław Błaszczyna Says:

    Sam wybór okładki zawdzięczam tej oto dyskusji:

  2. AP Says:

    Czy wypada nam pisać o emocjach jakie wywołał w nas film? Na przykład – tego dnia pokłóciłam się z mamą, a film – nawet wprost nie dotyczył relacji matka-córka… Oczywiście, że się dopatrzyłam tam historii w którą mogłabym wpleść własne życiowe przemyślenia i refleksje. Nie mogłam uciec od swojej głowy i nabrać dystansu…
    Tak sobie myślę, że jeśli używamy emocji w rozsądnych dawkach to nie ma w nich nic złego. To one sprawią, że tekst o filmie stanie się bardziej unikatowy. Mój indywidualizm może spowodować, że tekst stanie się bardziej indywidualny.
    Nawet jeśli postrzegamy to jako wadę – spróbujmy przemienić to na zaletę.

    https://filmowykot.pl/2014/07/29/recenzja-filmowa-jaka-jest-kazdy-widzi/comment-page-1/

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Nie wyobrażam sobie oglądania filmu z „wyłączonymi” emocjami. Mam taką swoją teorię, że film zazwyczaj odbieramy „trzewiami” (a to jest odbiór niekontrolowany, wynikający z naszego wnętrza, być może zakorzeniony w jakiś sposób w naszej podświadomości), a dopiero później (opowiadając o nim, pisząc recenzję…) ten nasz odbiór racjonalizujemy (poniekąd zaprzęgając do tego intelekt, wiedzę) zastanawiając się nad tym, jakie elementy filmu spowodowały naszą – taką a nie inną – reakcję; co w filmie cenimy (jest według nas w nim dobre), a co nie (wskazując na jego wady np.). Tak jak widzę ten „proces” krytyczny.

  3. Tess Says:

    Czytam wszystkie Twoje recenzje filmowe od lat. Piszesz znakomicie, ciekawie, intrygująco. Choć nie zawsze się z Tobą zgadzam to jednak zawsze potrafisz wyłuskać swoje racje, dzięki temu perspektywa mojego spojrzenia na film się poszerza.
    Kiedyś, czytając Twój tekst, przypomniał mi się pewien artykuł Michała Chacińskiego. Myślę, że jego słowa można też odnieść do Twoich recenzji: „Ekstraklasa recenzentów może sobie pozwolić na pisanie ‚dla siebie’. Ich teksty miewają pamiętnikarski ton, a czytelnik odnosi wrażenie, że autor pisze na własne potrzeby i wyjątkowo dopuścił odbiorcę do czytania swoich zapisków. Autor swobodnie przeskakuje od jednego skojarzenia do drugiego, zdradza kluczowe elementy fabuły, odrzuca sztywną strukturę typowej recenzji, posługuje się stylem zapożyczonym raczej z literatury, sięgając na przykład do strumienia świadomości, wyraźnie mówi w tekście o sobie. A kiedy feruje sądy, choć mają one posmak autorytatywnych stwierdzeń kończących dyskusję, są w rzeczywistości czymś na kształt głośno wypowiedzianego do samego siebie komentarza. Mistrzostwa pióra wymaga wówczas zachowanie proporcji pomiędzy tym, co faktycznie pamiętnikarskie, a tym, co zrozumiałe dla szerszej grupy odbiorców.”
    Książkę chciałabym mieć w swojej bibliotece, tylko gdzie ją można kupić?

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Dziękuję za komplementy.
      Mimo wszystko staram się, by moje recenzje (czy też noty) filmowe nie były sztampowe – no i oczywiście piszę „osobiście” czyli o swoich subiektywnych ale prawdziwych (autentycznych) przeżyciach w kinie, czy też – ogólnie – o wrażeniach z obejrzanego filmu.
      Zawsze też w recenzji chce poruszyć, czy też nawiązać do jakiegoś ważnego dla mnie wątku, ale takiego, który miałby jednocześnie jakieś uniwersalne (kulturowe) znaczenia. Dzięki temu, jak mi się wydaje, moje teksty „wychodzą” niejako poza kino, stają się czymś więcej niźli tylko doświadczeniem kinomana.
      Pozdrawiam,
      S.

  4. Marcus Says:

    Krytycy nie zawsze mają rację ;)

    https://www.youtube.com/watch?v=dNig3czsLH4

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Dość osobliwa kompilacja, ale ciekawa.

      Kino jest przestrzenią mityczną, tak samo zresztą jak cała kultura. A taka przestrzeń się zmienia – choćby poprzez zmianę „krytycznego” spojrzenia na poszczególne artefakty (wliczając w to filmy). Dzięki temu zdarza się, że czasami sami krytycy (ale też i publiczność) kreuje niejako dobre (czy złe) filmy. Aby jednak podobne zjawiska nie były zupełną dezynwolturą, muszą istnieć pewne kanony kina (a raczej zgodność/konsensus co do tych kanonów) – bo tylko wtedy historia (i rozwój) kina może mieć pewną ciągłość, nie ulegając szaleństwu naszego „widzimisię”.

  5. Anna Ejsmont Says:

    Wspaniale! Gratuluję Panie Stanisławie! Pamiętam jak wybieraliśmy okładkę na Fb 😉.
    A kiedy spotkanie autorskie z możliwością zakupienia książki?

  6. Ewa Oleszko-Molik Says:

    Ren napisała… najświetniej :)

  7. Darek Wilkosz Says:

    Super! Cieszymy się z Tobą z tak dobrą opinią i popieramy ją jak najbardziej.
    Congrats!

  8. Ania Ready Says:

    Gratulacje, Stasiu!!! Wspaniała wiadomość!

  9. Agnieszka Says:

    Jeszcze raz gratulacje. Okładka z filmu, który oglądałam w niezwykłym miejscu, czyli w kościele na Żytniej.

  10. Ania Mania Says:

    Czekamy na książkę – gratulacje Staszku!

  11. PODRÓŻE – słowo o książce | WIZJA LOKALNA Says:

    […] które ukazały się w pierwszej kolejności (chodzi o ZAPISKI, ARTYKUŁY LEKTURY ROZMOWY oraz KINO TEATR SZTUKA). Jednakże, kiedy myślałem o spotkaniu autorskim, to obawiałem się nieco, że PODRÓŻE mogą […]

  12. SPOTKANIE AUTORSKIE – echa prasy polonijnej | WIZJA LOKALNA Says:

    […] i podróżnik, autor książek: „Zapiski”, „Artykuły Lektury Rozmowy”, „Kino Teatr Sztuka” oraz „Podróże”. Na wydanych bardzo starannie opasłych, bo zawierających po kilkaset […]

  13. KSIĄŻKI W POLSCE I W AMERYCE | WIZJA LOKALNA Says:

    […] ponad 800 stron. Tomy I („ZAPISKI”), II („ARTYKUŁY LEKTURY ROZMOWY” i III („KINO TEATR SZTUKA”) mają odpowiednio 517, 584 i 693 strony i są również zilustrowane kolorowymi reprodukcjami na […]

  14. Stanisław Błaszczyna Says:

    Takie coś mi dzisiaj FB przypomniał :)

    Jacek Boczarski
    Niebieska

    Michał Oleszczyk
    Ta z „Fanny i Alexander” 🙂 No i gratuluje!

    Stanisław Błaszczyna
    A ja jeszcze raz dziękuję mojemu ulubionemu filmoznawcy (nie wspominając, że jednemu z najlepszych krytyków filmowych w Polsce) za piękną notę na obwolutę 🙂

    Michał Oleszczyk
    The pleasure was all mine, dziekuje za mile slowa 🙂

    Malgorzata Czarnecka
    „tonacja brazowa ” – bardziej wymowna.

    Justyna Stelmach Bernatek
    Ta niebieska bardziej mi sie podoba artystycznie, i można nią objac trzy dziedziny:kino, teatr i sztukę . Obraz swoja skromnościa daje dużo do myslenia.
    Brazowa jest cieplejsza, ale jak dla mnie zbyt dosłowna(przekaz podany jak na tacy) i nakierunkowuj… See More

    Stanisław Błaszczyna
    dzięki Justyna
    za treściwą poradę 🙂

    Justyna Stelmach Bernatek
    Proszę bardzo i gatulacje!

    Jolanta Olejnik
    Naprawde ciezki wybor, brazowa przyciaga cieplem ale to niebieska intryguje i zaciekawia i chyba bym po nia siegnela, wiec glos na niebieska

    Jan Kowalski
    Blue

    Anna Labno
    Brazowa

    Dorota Zaklina Staron
    Zdecydowanie niebieska😶

    Halina Kula
    Dla mnie brązowa bardziej ciepła i przyciągająca

    Magdalena Szarwaryn
    Tonacja cieplejsza, kwintesencja sztuki, teatru i kina. Pozdrawiam 📽🎬🎭

    Renata Borowiak
    Fanny i Alexander! Jeden kadr scala klasykę filmu, pasję teatralną i estetyczny smak. Nie widzę problemu w tym, że obraz „dubluje” słowa tytułu. Bo pięknie koresponduje również z tym, co w środku. A niebieska jest piękna sama w sobie. Mogłaby zapraszać… See More

    Iwo Piano
    To wszystko zalezy jakim jezykiem operujesz, jezeli bardziej poetyckim, to Bergman, a jezeli bardziej reporterskim to Oslo ( chociaz o muzyce w samej sobie tam nie bedzie?)

    Stanisław Błaszczyna
    Iwo Piano
    – Będą głównie teksty o kinie plus recenzje z filmów, również trochę o sztuce i malarstwie. Widzę, że osoby, które znają treść książki, optują za okładką z Bergmanem. Ona jest bardziej tradycyjna ale jeśli miałaby wygrać, to mi będzie trochę… See More

    Michał Stanek
    Brązowa, bardziej adekwatna ilustracja i bardziej przyciągająca tonacja. Kto wydaje?

    Stanisław Błaszczyna
    Warszawa 🙂

    Adam Lizakowski
    szkoda z enic o poezji nie bedziesz mial

    Stanisław Błaszczyna
    Adam
    – O poezji (poezja) jest (będzie) w tomie II, który właśnie się oprawia 🙂 (Ta książka o kinie jest właściwie tomem III, ale wydawanym jako pozycja oddzielna.)

    Adam Lizakowski
    no to pieknie, wyglada na to ze sa to dziela zebrane

    Adam Lizakowski
    jakich masz poetow/ na warsztacie/

    Stanisław Błaszczyna
    Adam
    – w książce (tom II) znalazł się esej o poetach przeklętych, jak również kilkanaście moich prób – że tak się wyrażę 😉 – poetyckich.

    Adam Lizakowski
    super

    Elizabeth Wegner
    Brązowa .
    Pięknie .. gratulacje

    Stanisław Błaszczyna
    Dziękuję 🙂

    Write a reply…

    Jacek Przyłuski
    Brązowa

    Ewa Oleszko-Molik
    Nadal bym szukała…

    Stanisław Błaszczyna
    Rozumiem, że żadna Ci się nie podoba. Szkoda.

    Ewa Oleszko-Molik
    To nie to, od ciebie oczekiwałabym czegoś pogłębionego, osobistego. Nie Oslo czy Bergman. Ludzie, ja, oczekujemy prawdy, o autorze. Masz w sztambuchu wiele z tych prawdziwszych zdjęć. To tam może być choć część prawdy o potrzebie, o zasadności tej publ… See More

    Ewa Oleszko-Molik
    PS Zanim się napuczysz, swoim zwyczajem; ten ‚jesienny liść’ to Ten po; doświadczeniach wszelkich mrożących krew w żyłach hard-rockowych zim, to ten po niezliczonych wiosennych zawrotach głowy, ten po letnich wyciszających spełnieniach. Poczuj to, nie … See More

    Stanisław Błaszczyna
    Ewa
    – Piękny komentarz, ale jeszcze bardziej czyni mnie bezradnym 😉 W końcu jednak – to tylko okładka. A przecież nie po niej ocenia się (czy też: nie powinno się oceniać) książkę – to co jest w środku. A jeśli miałbym poczuć, a nie myśleć – to jednak… See More

    Justyna Stelmach Bernatek
    Omg a ja myslalam ze to dziewczynka i z tylu po lewej ma warkoczyk😂

    Stanisław Błaszczyna
    Justyna
    – Ja tam żadnego warkoczyka nie widzę 🙂 A z dziewczynki to też pewnie trochę mam 😉 Jak zresztą każdy facet, tylko niewielu się chce do tego przyznać 😉

    Justyna Stelmach Bernatek
    Ale ja tylko pisze o tym zdjeciu….

    Stanisław Błaszczyna
    Justyna
    – no to co z tym warkoczykiem? 🙂

    Justyna Stelmach Bernatek
    Za uchem

    Stanisław Błaszczyna
    Justyna
    – To jest cień. Widzisz rzeczy, których ja nie widzę 😉

    Ewa Oleszko-Molik
    Stanisław Błaszczyna
    Jeśli to okładka „tylko”, jeśli już jest, jak się zdaje, zaklepana, to; z tą niebieską/ z iście niebiańską (?) opowieścią proszę! Błaszczyna; słodkie dziecię płci męskiej (tym bardziej damskiej) ? dziś nie uwierzę. Może jutro.

    Iwona Lippert
    Uwazam ze okladka z filmu Bergmana jest bardziej tematycznie odpowiednia gdyz jest to nie tylko kadr z filmu (” Fanny and Alexander”) ale na tym kadrze widzimy roe

    Iwona Lippert
    takze chlopca ktory oglada scenke z teatru, co prawda kukielkowego ale teatru . Rowniez na samej gorze tego kadru mamy obramowanie wygladajace jak gora kurtyny teatralnej !

    Agata Burchardt
    Brązową, bym kupiła, niebieska jest jak klasyczny egzemplarz poradnika o sztuce nowoczesnej – wyłącznie. Brąz i zdjęcie kadr filmu czy sztuki jest ciekawsze i wielowątkowe jak treść książki i różnorodność prezentowanej w niej sztuki 🙂

    Iwona Lippert
    Mysle ze bardziej zachecajaca dla potencjalnego czytelnika jest okladka z kadrem ze znakomitego, moze nawet znanego czytelnikowi filmu, niz pomimo iz bardzo piekna fotografia, jednakze w zimnej tonacji i predstawiajaca wyobcowana architekture. Ja z ofe… See More

    Ewa Figurski
    Niebieska – w niej jest znacznie więcej.

    Barbara Józefowicz
    Jestem za cieplejszą, bardziej przyjazną wersją. Gratuluję, zarówno wydania dzieł zebranych, jak i autora notki na obwolucie. 🙂

    Stanisław Błaszczyna
    Barbara
    – Dziękuję 🙂 A jest jeszcze sam Zygmunt Kałużyński oraz recenzentka mojej książki – autorka bloga Tamaryszkowe pre-teksty
    .

    Stanisław Błaszczyna
    Ech… Co tu robić, co robić?! 😉 Jak na razie: Niebieska – 15 – Brązowa – 15 🙂

    Barbara Józefowicz
    Jak tak dalej pójdzie, to przyjdzie ci losować z kapelusza, albo wymyślić trzecią. 🙂

    Stanisław Błaszczyna
    Barbara
    – albo… żona zadecyduje 😉

    Barbara Józefowicz
    Stanisław Błaszczyna
    – o to, to, w razie czego będzie winna 🙂

    Write a reply…

    Beata Rosiak
    Stawiam na brąz niczym na Tolka Banana, powodzenia :)))

    Malgorzata Van Radolwska
    Zdecydowanie brazowa

    Anna Ejsmont
    W sytuacji jak nie wiem co mam zrobić słucham swojej intuicji … i już wiem – NIEBIESKA! ✌️ 🤗

    Anna Ejsmont
    Tym bardziej drogi Stanisławie, gdzieś kiedyś przeczytałam jak trafnie powiedział operator filmowy Paweł Edelman „Intuicja przyspiesza proces decyzyjny…. „. Zatem powtórzę – NIEBIESKA!

    Stanisław Błaszczyna
    Anna
    – Wygląda na to, że mnie intuicja w tym przypadku opuściła, dlatego zwróciłem się z prośbą o poradę do innych 🙂 A tu, jak widzę, intuicje są sprzeczne 😉 Dziękuję za głos.

    Urszula Stawski
    Brazowa.

    Grażyna Zasońska
    Zdecydowanie brązowa😀pozdrawiam

    Małgorzata Pietrusewicz
    Brązowa – ciepła zapraszająca 😊

    Anna Kultys
    Niebieska. Brązowa bardziej dla książki z dzialu Literatura dziecięca i mlodziezowa

    Stanisław Błaszczyna
    W pewnym sensie kino jest zabawką 😉

    Ewa Bazyl
    Brązowa pasuje do treści i stylu pisania Autora 🙂

    Stanisław Błaszczyna
    Ewa
    – też tak myślę 🙂

    Stanisław Błaszczyna
    A tu (na moim blogu) pojawiła się jeszcze jedna propozycja. Ciekawa, z mocnym czarnym tłem. Ale chyba jednak przegra z brązową 🙂
    No photo description available.

    Ewa Bazyl
    Czarna przytłacza przekaz…

    Beata Rosiak
    Niebiescy kontra Brązowi :))

    Leslaw Flis
    Skoro jest remis to zròb z tego materiału dwa tomy albo pokaż tą trzecią i czwartą opcje.

    Bogdan Kwiatek
    Niebieska
    I brązowa 🙂
    I like blue… See More

    Stanisław Błaszczyna
    Bogdan
    : “I like blue but brown is better” 😉
    Beautiful Bogdan! (I mean “Beautiful”! – not “Beautiful Bogdan” 😉 )
    My mind tells me – blue, my heart – brown.… See More

    Wiesław Wróbel
    No to czas posłuchać rodzinki,a w szczególności siostrzyczki,mimo ,iż niebieski to mój ulubiony kolor,ale na okładke zdecydowanie brązowy

    Beata Śliwińska
    Zależy ..kto?… co?… i czego szuka. Ja zdecydowanie sięgnęłabym po niebieską:). ALE nie jestem znawczynią kina i z niczym mi się zdjęcie z okładki nie kojarzy…

    Barbara De La Cruz
    zdecydowanie ciepla tonacja brazu!!! p.Stanislawie GRATULUJE :)🙂


Co o tym myślisz?

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: