*
Za horyzontem, który sami kreślimy
(bo przestrzeń nieskończona nie mieści się nam w głowie)
jest kraj nieznany pełen wszystkich pór roku
gdzie pogodnym latem nie myśli się jeszcze o zimie
ale chmurną jesienią pamięta się już tylko wiosnę,
która była i której już nigdy chyba nie będzie*
Kres mrozi wszystko a może wszystko spala?
Może wszystko pozostaje takie samo
i nic nie może zamienić się w nic?
Być może nie będzie już wtedy niczego
i wszystko znajdzie się tam gdzie było
na początku, który zarazem był końcem
tego, co miało się stać i powstało
ostatecznie z niczego – by trwać i zginąć
by zginąć i trwać*
Tu naszą miarą odmierza się czas
(bo niekończąca się wieczność mąci nasze myśli)
pracują dla nas zegary i biją nam dzwony
na radość lub na trwogę – a nie ma to znaczenia
dla kogoś kto już jest po drugiej stronie – tamdokąd prowadzi każda z naszych dróg
*
* * *
Zdjęcie własne (polna droga zimą na Podkarpaciu)
18 grudnia, 2012 o 12:31 am
Bardzo mistycznie; dziękuję.
18 grudnia, 2012 o 2:32 am
Ostatnio mam taki czas, że zastanawiam się nad pojęciami Boga, Jedności, Pierwotnego Źródła, Jedni czy jak kto woli, Wszechświata, Kosmosu, Stwórcy etc…i bliskie mi są pojęcia kultury wschodu, o wiecznej cyrkulacji lub braku początku/końca, gdzie punkt wejścia jest jednocześnie, lub zazębia się z punktem wyjścia;
Zresztą to ciekawe, jak nie możemy wytworzyć w języku pojęć, albo jak trudno jest je uchwycić, aby opisać jednoczesność i jedność. Fascynuje i przyciąga, a także koi mnie w pewien sposób przestrzeń, nieoparta na przeciwieństwach, przyczynowo-skutkowych relacjach, to co buddyzm nazywa Pustką.
I dużo w Twoim (?) wierszu właśnie odwołań do tej pętli czasu i przestrzeni.
18 grudnia, 2012 o 7:41 am
Piękne pastelowe kolory na zdjeciu. Bardzo delikatne. Jeśli to twoje, to gratuluję pięknej ilustracji do pięknych przemyśleń.
18 grudnia, 2012 o 3:12 pm
http://buszman.com/wiersze/54-wiersze.html – podsyłam wiersze Krzysztofa Cezarego Buszmana.
Cudownie współgrają z tym twoim pejzażem w szadzi.
18 grudnia, 2012 o 3:35 pm
Dawno u Ciebie nie byłem, Logosie, a tu taka uczta dla oczu okraszona pięknymi i refleksyjnymi frazami.
19 grudnia, 2012 o 3:39 am
Bardzo dobry pejzaż.
Do tego komponuje mi się ,,Bielszy odcień bieli.”
19 grudnia, 2012 o 3:55 am
Stara piękna melodia ….
19 grudnia, 2012 o 10:49 am
Piękna jest radość, lecz nie każdy ją zna
Piękne są święta i każdy z nas je ma.
Jedni w oddali inni przy jednym stole
Nieważne kto, gdzie,
lecz ważne byśmy zawsze pamiętali o sobie.
Wesołych Świąt !
Ta droga i ten horyzont, to okolice Twojego domu rodzinnego ?..
Chyba to jest fragment zdjęcia, czy obrazu ?… .
Czy tam gdzieś po drugiej stronie w tle, w oddali nie świeciły się ciepło w ten mroźny dzień okna, zapraszając do środka podróżnika. :)
Bardzo filozoficzny piękny wiersz, jak rozumiem Twojego autorstwa.
Piękne wspomnienie bliskich. Czy na te święta nie spotykasz się z rodzina? . . Jak tam siostrzenice?… Pamiętam Wasze wspólne zdjęcia z cudownej wyprawy po Ameryce. Czy już studentki?…
Ps.
Wyjeżdżam na święta , może nie tak daleko w Świat , ale będę bez dostępu do internetu i dlatego te życzenia świąteczne już dzisiaj . :D
19 grudnia, 2012 o 12:08 pm
Dziękuję wszystkim za komentarze.
WM – tak, mistycznie i melodyjnie… zwłaszcza z tą „Whiter Shade of Pale” – jedną z najpiękniejszych melodii w historii muzyki popularnej.
Roma – bo wszystko się zapętla i łączy – jest właściwie jednym (dlatego każdy początek jest jednocześnie końcem – a czas nie ma w tym wszystkim żadnego znaczenia). A nasz język, podobnie jak percepcja, jest jednak ograniczony i niezdolny do nazwania (określenia) tego, co poza nami i poza naszym światem?
Pani Peonia – mnie również podoba się kolorystyczne stonowanie tego krajobrazu.
Ewo – wiersze Buszmana współgrają może dlatego, że wszystko jest nam wspólne i czasami odczuwamy bardzo podobnie?
Caddi – może więc częściej będziesz tutaj zaglądał?
ulotna_wieczność – jak już zgodziliśmy się powyżej: „Bielszy odcień bieli” (a właściwie: „bladości”) to jeden z najpiękniejszych „evergreenów” – melodia, której nie można zapomnieć.
Jula – tak, zdjęcie tej polnej drogi zrobiłem kilka lat temu w mojej rodzinnej Giedlarowej pod Leżajskiem. Niestety, dróżki tej już nie ma, bo całą tę okolicę rozkopano pod nową obwodnicę (poetyckie brzmienie tego zdania jest oczywiście niezamierzone, bo jaka to może być poezja w asfaltowej drodze szybkiego ruchu? :) ) Pytasz się o moje siostrzenice? Ania jest na trzecim roku studiów, Ula wybiera się na studia za rok.
Zdrowych i Pogodnych Świąt!
23 grudnia, 2012 o 3:03 pm
Zamierzam powrócić w dobrą i przyjazną przestrzeń. Nie wiem, czy facetowi wypada to pisać, ale stęskniłem się za Twoimi rewirami.
23 grudnia, 2012 o 10:54 am
Zdrowych i Radosnych Świąt!
24 grudnia, 2012 o 8:00 am
Wesolych, pogodnych Swiat zycze Ci Amicusie. Odpoczywaj. Nadchodzi rok wielkich zmian (mam takie przeczucie) i bedzie nam potrzeba sily. Merry Christmas.
24 grudnia, 2012 o 8:25 am
Ostatnio oglądałam reprodukcję obrazu Juana Pantoja de la Cruz „Narodzenie Chrystusa” ze zbiorów Prado. Na nim hołd oddany Narodzonemu jest od razu połączony z symbolicznym końcem – to baranek ze spętanymi nogami przyniesiony w ofierze. Początek i koniec, radość i zapowiedź końca, ale i obietnica.
Pogodnych świąt pełnych nadziei na przyszłość:)
24 grudnia, 2012 o 12:27 pm
24 grudnia, 2012 o 12:43 pm
Spełnienia wszystkich pragnień i marzeń, zdrowia do dziewięćdziesiątki i mnóstwa podróży życzy Ci Torlin
24 grudnia, 2012 o 2:45 pm
Radosnych i zdrowych Świąt, a w Nowym Roku samych pomyślności :)
27 grudnia, 2012 o 1:56 pm
Piękny wiersz i zdęcie, ale to akurat mnie tutaj nie dziwi.
Drogą po kręgu życia idzie każdy z nas. Małym kawałeczkiem, odcinkiem takim jesteśmy,
nie większym niż punkcik, od szpilki łepek mały…
Dobrego, Nowego Roku :). Zdrowego, pełnego kolorów z podróży…
30 grudnia, 2012 o 8:20 am
Caddi, Cane, nutta, Miriam, Torlin, BJ, tania – dziękuję za życzenia i komentarze.
Końca świata nie było (niedawno przyśniło mi się ogłoszenie: „Due to the lack of faith the end of the world was cancelled”) ale Nowy Rok na pewno będzie i wszyscy z nas mają taką nadzieję, że będzie on (jeszcze?) lepszy od mijającego. Ale co przyniesie – tego nikt nie wie, nawet najwybitniejsi z astrologów i futurologów, ani najjaśniej i najdalej widzący jasnowidze.
Sami wymyślamy symboliczne granice (choćby takie jak ta – noworoczna) by mieć poczucie możliwości zmiany, transgresji, odnowy… Tworzymy w ten sposób wyjątkową porę, kiedy możemy odegrać pewien rytuał przejścia – wszystko z nadzieją na lepszą przyszłość. A ona będzie jaka będzie, bez względu na naszą życzeniowość i zaklęcia: dla jednych lepsza, dla innych zaś gorsza – i oby tych pierwszych było znacznie więcej. Większość z nas nie dotrzyma noworocznych postanowień, ale o tym przekonamy się dopiero za kilka miesięcy. Teraz o tym nie myślimy… no i dobrze, bo i po co psuć sobie humor?
Lata mijają, nowy rok będzie za chwilę starym, a my – stojąc na brzegu życia i otchłani – widzimy płynącą rzekę czasu, która zabiera z sobą bezpowrotnie sporą część naszego świata. Ale i przynosi coś nowego. Ginie jednak nie tylko to, co sprawiało, że czuliśmy się szczęśliwi, ale również i to, co było dla nas nieszczęściem (może to być poniekąd naszą pociechą). Czas jest bowiem niewybiórczy i ślepy. Może dlatego jest sprawiedliwy? Lecz niestety – jest też przy tym bezlitosny, o czym świadczą nie tylko coraz liczniejsze zmarszczki na naszej twarzy i coraz więcej siwych włosów (albo tych włosów coraz mniejsza ilość).
Życie jest straszne i cudowne zarazem – podobnie jak świat, w którym żyjemy – pełen zarówno piękna, jak i potworności; śmieszności, jak i grozy. Trudno więc stwierdzić, że znaleźliśmy się na tym świecie w nagrodę, a tym bardziej, że jesteśmy tutaj za karę. To, że w ogóle jesteśmy, graniczy jednak z cudem, albo też i jest już cudem samym. W sumie… niepojętym, nawet dla takiego niesamowitego tworu, jakim jest ludzki mózg – całkiem możliwe, że będący najbardziej złożoną częścią Wszechświata, zbliżającą nas w jakimś stopniu do samego Boga.
* * *
Wprawdzie inflacja życzeń w tym okresie roku jest zagrożeniem realnym ;) – to mimo wszystko – a może właśnie dlatego – życzenia szczere mogą być na wagę złota i nie da się ich przecenić. Jest to również przejaw naszej ludzkiej solidarności i wspólnoty w losie.
Więc, żeby się już dłużej nie wymądrzać, życzę Wam wszystkim – a i sobie samemu – aby w nadchodzącym roku świat był przepełniony przyjaźnią (a nie wrogością), przyjemnością (a nie udręką), śmiechem (a nie łzami)… jednym słowem: aby pełen był – jak to tylko możliwe – SZCZĘŚCIA.
* * *
Wszystkim Przyjaciołom, Znajomym i Ciekawym, którzy tu zaglądają – życzę Wszystkiego Dobrego
HAPPY NEW YEAR!
31 grudnia, 2012 o 4:40 am
Życzę Ci dobrego roku :)
31 grudnia, 2012 o 10:19 am
Dzięki, Joanno.
Nawzajem :)
31 grudnia, 2012 o 9:59 am
Nie wiem, czy jesteśmy na tym świecie w nagrodę , czy za karę, jak dla mnie życie to jest wybór. Cudowny wybór, to że żyję i to co robię, w każdej chwili określam swoje życie. Nie wierzę w życzenia, postanowienia w związku z końcem roku , świętami itp. i staram się tego nie robić. Zawsze dobrze wszystkim życzę :)
W szczególności sobie :) Tak patrzę na Twoje zdjęcie ( świetne!) i życzę sobie kiedyś takiego klimatu spędzania świąt w sandałkach :)
Pozdrawiam.
31 grudnia, 2012 o 10:22 am
Ale to nie jest moim zdaniem sprawa wiary czy niewiary w życzenia. Jest to sprawa tworzenia okazji do tego, by okazać sobie wzajemną, szczerą życzliwość. A do tego każda okazja jest chyba dobra – nawet tak zwyczajowa, jak w okresie Świąt, czy Nowego Roku. To właśnie po to człowiek wymyślił porę świąteczną – a więc Czas Wyjątkowy i Wysoki – by stworzyć taką możliwość poczucia wspólnoty – okazania wzajemnej solidarności.
Nie mówimy tu oczywiście o życzeniach klepanych bezmyślnie, mechanicznie… a tym bardziej tych interesownych, merkantylnych – bo przecież w takich nie chcemy (i wcale nie musimy) uczestniczyć, prawda?
A tego, że jesteśmy egoistami, też chyba nie wypada tak zaznaczać – zwłaszcza przy świętach ;)
PS. Piszesz, Mario: „Zawsze dobrze wszystkim życzę.”
Jesteś tego pewna, że to zawsze takie dobre i pożądane? ;) Mnie nie stać na taki altruizm, bo chyba jednak nie wszyscy warci są tego, by im dobrze życzyć (choćby dlatego, że to, co oni uważają za dobro, stanowi zło dla wielu innych ludzi).
PS2: Cóż to za problem, by spędzać Święta w sandałkach? Wystarczy je założyć na nogi. ;)
31 grudnia, 2012 o 1:17 pm
Dobry tekst:-) mam kilka takich Twoich ulubionych ten o Miłoszu np albo o podróźach (cytowałes go u Czarusi)
Jesli szczęście to ziarenka piasku różnej wielkości i codziennie mamy ich inną ilość i o innej barwie to oby zbieralo się ich jak najwięcej a ten Nowy Rok był szczęśliwą trzynastką:-))
31 grudnia, 2012 o 5:19 pm
Piękny wiersz, piękna strona. Właśnie samotnie spędzam Nowy Rok i Pana komentarz na moim blogu wraz z odkryciem Pana strony jakoś tak bardzo mnie pokrzepiły. Happy New Year!
11 lutego, 2013 o 8:35 am
Styl i nastrój tego wiersza przypomina mi trochę refleksyjne teksty Herberta, a trochę Eliota. Podoba mi się kierunek, transgresja, w którą dąży ten utwór, wychodząc poza znane swchematy. Jednocześnie można w tym odczuć zarówno nutę pewnej nostalgii jak i akceptacji tego, co nadejdzie.
11 lutego, 2013 o 8:35 pm
Oczywiście zestawienie to mi schlebia, ale jednak nie szedłbym z nimi aż tak daleko ;)
Po prostu chodziło mi o wyrażenie czegoś, czego jednak słowami nie sposób wyrazić (dotyczy to zwłaszcza środkowego akapitu).
12 lutego, 2013 o 5:58 am
Wiesz, skojarzenia nie są zależne od tego jak daleko chcę iść – po prostu są. Więc jeśli się pojawiają to zapewne z jakiegoś powodu. ;)
Często widzę wiersze na zasadzie barw – ten jest srebrnoszary. Spokojny i wirujący we własnym rytmie – jak mgła.
12 lutego, 2013 o 8:52 am
Nie bez znaczenia pewnie w tym skojarzeniu jest ilustrujący go obrazek: srebrnoszary, spokojny, lekko mgielny… ;)
12 lutego, 2013 o 9:18 am
Ojej… Czy naprawe myślisz, że patrząc na tekst, sugeruję się w odbiorze obrazkiem? ;)
Umiem ocenić tekst sam w sobie. Prawdę mówiąc czytając go pierwszy raz, specjalnie ominałem obrazek. Przyjrzałem mu się później – fakt, że całkiem dobrze dobrałeś go do klimatu wiersza.
Choć ja widziałem inny obraz: czarna, zryta koleinami droga. Woda zastygła we wgłebieniach w tafle lodu – cieńkiego jak papier. W oddali puste pole i skrywająca je, kłebiąca się mgła. Zimna mgła. Szron na poboczach pokrywa swym iglastym futrem, wysokie, połamane wiechcie traw. Niebo jest stalowe i puste.
Zdecydowanie, Twój obrazek jest ładniejszy od mojej wizji. :)
12 lutego, 2013 o 9:44 am
Już tak nie myślę ;)