KAUAI – WYSPA OGRÓD

.

Wybrzeże Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Wybrzeże Kauai – widok z lotu ptaka (helikoptera).

.

       Każda z hawajskich wysp ma swój odrębny charakter i warta jest odwiedzin, lecz Kauai wyróżnia się spośród nich pod wieloma względami. Dość powszechnie uznawana jest za najpiękniejszą z wysp hawajskiego archipelagu. Oczywiście mam tu na myśli zdanie tych, którzy odwiedzili nie tylko Kauai, ale i pozostałe – największe i najbardziej znane – wyspy: O‘ahu, Maui oraz Hawaiʻi. Jestem skłonny z tymi opiniami się zgodzić: dziewicza – nie zepsuta (jeszcze) masową turystyką – natura, łagodny klimat, mnogość i różnorodność plaż, spektakularne krajobrazy, czy wreszcie bujna roślinność (dzięki której Kauai nazywana jest często Wyspą Ogrodem) – to wszystko sprawia, że pobyt na tym skrawku lądu zagubionego wśród bezkresnych wód Oceanu Spokojnego, można zaliczyć do najbardziej pamiętnych momentów naszego życia.

        Kauai to najstarsza hawajska wyspa, ale i tak – w skali geologicznej – jest tworem młodym, licząc „zaledwie” 6 mln. lat. Nie przypomina już jednak czynnego wulkanu, którym była na samym początku swojego istnienia (ostatnia jego erupcja nastąpiła ok. 1.5 mln. lat temu) – bowiem ślady kaldery zdążyły się już tutaj pod wpływem erozji zatrzeć. Tak więc to, co widzimy ponad powierzchnią Oceanu, zostało ukształtowane przez czynniki atmosferyczne: wodę i wietrzenie. Warto wiedzieć, że „podwodna” część Kauai wznosi się prawie 5 km nad oceanicznym dnem, zaś najwyższą górą jest Kawaikini o wysokości 1,598 m n.p.m. Niedaleko niej znajduje się o 30 m niższa Waiʻaleʻale, która swoją sławę zawdzięcza temu, iż jest jednym z najwilgotniejszych miejsc na Ziemi, choć lokalna fama promocji turystycznej niesie, że najwilgotniejszym, gdyż opady deszczu wynoszą tutaj ok. 10 m rocznie, co jest ilością dość niewiarygodną. Niech nas to jednak nie przeraża, bo deszcze w innych rejonach wyspy są już zdecydowanie bardziej znośne, zwłaszcza latem, choć i zimą nie stanowią większej przeszkody, byśmy cieszyli się kauajskim klimatem.

       Wyspa nie jest rozległa obszarowo (jej rozmiary to 53 na 40 km), ale jednak jej rejony różnią się od siebie znacznie, zarówno jeśli chodzi o odmienny klimat (sprawiają to znajdujące się tutaj pasma górskie i kierunek wiatru), jak i specyfikę „atrakcji”, które przyciągają każdego roku rzesze wakacjuszy i turystów. W roku 2022 było ich 1.4 mln., ale i tym nie należy się zbytnio przejmować, bo zdecydowana większość z nich wpada tu tylko na jeden dzień, więc ci, którzy chcą zażyć spokoju lub (szerokiej gamy) aktywności fizycznej tudzież niezmąconego tłumami obcowania z przyrodą (dziesiątki kilometrów szlaków, niezliczone plaże, nurkowanie i pływanie, surfing, jeżdżenie na rowerze… etc.) z łatwością mogą znaleźć dla siebie odpowiednie miejsce.

       Na Kauai można wyróżnić kilka obszarów, z których każdy ma inny charakter i oferuje coś innego. Północne Wybrzeże (notabene uważane przez niektórych za najpiękniejsze na całych Hawajach i jedno z najpiękniejszych na świecie) to przede wszystkim słynne Nā Pali Coast (słowa nā pali oznaczają klify), z równie słynnym Szlakiem Kalalau, Parkiem Stanowym Hāʻena, Ogrodami Limahuli, Zatoką i Doliną Hanalei, osadą Princeville, rezerwatem przyrody i latarnią Kīlauea oraz całym wianuszkiem piaszczystych plaż. Na zachodzie wyspy, między Lihue a Kapaʻa, przystępne ceny w najliczniejszych tutaj hotelach ułatwiają zainstalowanie bazy wypadowej umożliwiającej eksplorację licznych miejsc, których nie można przeoczyć, jak np. rzeka i wodospad Wailue, plantacje taro, trzciny cukrowej (rum!), kawy (największe uprawy na Hawajach) i kakaowca (prawdziwa czekolada, jedyne takie miejsce w Stanach). Odczuć tu więc można jeszcze ducha czasów, kiedy całe życie mieszkańców skupiało się wokół plantacji i ogrodów oraz połowu ryb – zanim to wszystko nie zdominowała turystyka, przed którą – co jest ważne – bronią się jeszcze niektórzy tubylcy, chcąc zachować dawny autentyzm wyspy. Kilka dróg bięgnących wgłąb lądu umożliwia dotarcie do nieskażonej cywilizacją przyrody, której najlepiej jest doświadczać na szlaku. Południe wyspy to okolice miast Koloa i Poipu (tutaj znajduje się park stanowy z bardzo popularną – i nie bez przyczyny – plażą Poipu), jak również wysokie żółto-czerwone klify na północny wschód od Poipu. Zachodnia część wyspy to przede wszystkim Kanion Waimea (rozsławiony m.in. przez Marka Twaina, który określił go, jako The Grand Canyon of the Pacific) oraz Park Stanowy Kōkeʻe, oferujący kilka bardziej lub mniej wyzywających szlaków i punktów widokowych, z których zobaczyć można nie tylko Kanion, ale i wybrzeże Nā Pali oraz Dolinę Kalalau. No i – last but not least – jest jeszcze niezwykła, odludna i dzika Plaża Polihale znajdująca się na najbardziej wysuniętym na zachód skraju wyspy.

Z namiotem na plaży Palihale - fot. Stanisław Błaszczyna

Z namiotem na plaży Palihale. W tle: klify Na Pali

     Kauai wydaje się być wyspą małą, ale jest to wrażenie dość złudne, przede wszystkim dlatego, że przedostanie się z jednego jej miejsca na drugie wymaga niekiedy kilku godzin jazdy (trzy czwarte wyspy okala dość wąska jednopasmówka, na której często dochodzi do korków). Z tego powodu warto swoje noclegi zaplanować w co najmniej trzech rejonach wyspy: na północy, na wschodzie lub południu i (jeśli się uda, tak jak mnie się kiedyś udało, choć nie było to łatwe) na zachodzie, w leżącej blisko Kanionu Waimea Kōkeʻe Lodge. Fantastycznej przygody dostarczyć też może rozbicie (niemalże „na dziko”, bo pozwolenie na to mieć trzeba) namiotu na plaży Polihale i spędzenie tam nocy, która zapewne okaże się jedną z najbardziej niezapomnianych w naszym życiu, zwłaszcza jeśli można będzie rozpalić ognisko, zgotować sobie przy nim kameralną ucztę lūʻau, a następnie – przy odpowiedniej pogodzie – wpatrzeć się zahipnotyzowanym wzrokiem w gwiaździste niebo nad nami.

* * *

       Kiedy tak sobie myślę o tych moich kilku podróżach na Hawaje, to chyba najbardziej tęskno mi za Kauai. Byłem tam jeszcze w czasie, kiedy można było bez problemu zajechać sobie na Ke’e Beach i stamtąd wybrać się na Szlak Kalalau prowadzący wzdłuż wybrzeża Nā Pali.. Teraz jest to niemożliwe bez uprzedniej rejestracji, o którą nie jest tak łatwo, bo zwykle okienko czasowe, kiedy można to zrobić (na miesiąc wcześniej), zamyka się w ciągu minuty. Przejście całego szlaku jest marzeniem tych bardziej zatwardziałych piechurów, którzy już z niejednego pieca chleb jedli. Nie jest to wyprawa dla każdego, bo pokonanie co najmniej 32 km (jest tych kilometrów więcej, jeśli chce się odbić ze szlaku i zobaczyć pobliskie wodospady) w warunkach często niebezpiecznych (zwłaszcza przy złej pogodzie, która tam może w każdej chwili się załamać i wtedy przejście po błotnistej ścieżce, wysoko nad klifami, może skończyć się tragicznie) jest sporym wyzwaniem. Jednak widoki po drodze, bliskie sąsiedztwo dżunglii i dotarcie do Doliny Kalalau z jej odludną plażą, wynagradzają wszelki wysiłek i uciążliwości. Kto z różnych względów nie chce przejść całego szlaku, może go zakosztować wybierając się na jego – liczącą 3 kilometry – część, prowadzącą do plaży Hanakāpī‘Ai. Stamtąd jest jeszcze możliwość odbicia wgłąb lądu, by po 3 kilometrach dotrzeć do wodospadu Hanakāpī‘Ai. Zwykle wystarcza na to wszystko pół dnia i nie wymagane są do tego żadne pozwolenia (choć oczywiście trzeba wcześniej zdobyć permit na wejście do Parku Stanowego Hā’ena i na plażę Ke’e, gdzie zaczyna się szlak. Istnieje również możliwość zobaczenia wybrzeża Nā Pali, wybierając się tam drogą wodną (łódką lub Zodiakiem), ewentualnie helikopterem (ale bez możliwości lądowania tamże).

Przed lotem nad Kauai

Przed lotem nad Kauai

       O wilku mowa: bardzo polecam zobaczenie Kauai z helikoptera. Ten lot wart jest każdego dolara z wydanych na niego pieniędzy – a nie jest ich mało. Mieliśmy z żoną okazję przeżyć tę przygodę (po niezbyt wygórowanej cenie) i mimo jej obaw (lęk wysokości?), było to dla nas obojga fantastyczne przeżycie. Maszyny są bezpieczne, piloci nie tylko bardzo doświaczeni, ale i elokwentni w swoich opowieściach. W ciągu godziny przelatuje się nad całą wyspą, nad jej najciekawszymi zakątkami, z Kanionem Waimea i wybrzeżem Na Pali włącznie. Helikopter jest otwarty, więc zdjęcia wychodzą bardzo dobrze – z tym, że i tak nie są one w stanie oddać całego piękna, jakie się przed człowiekiem podczas tej powietrznej eskapady objawia. Latałem helikopterem nad kilkoma ciekawymi miejscami (Rio de Janeiro w Brazylii, Wielki Kanion w Arizonie, Wodospady Iguaçu w Argentynie), ale chyba ten lot nad Kauai dostarczył mi największych wrażeń. Tak więc, kto może – niech leci!

       Kauai zawsze opuszcza się z uczuciem niedosytu, gdyż wyspa ta, mimo swych stosunkowo niewielkich rozmiarów dostarcza niezwykle szerokiej gamy atrakcji i rekreacyjnych możliwości. Najwięcej mogą skorzystać ci, którzy preferują wypoczynek aktywny, ale i ci, poszukujący relaksującego wyciszenia, też będą mieli wiele okazji, by odpocząć od cywilizacyjnego zgiełku tudzież zregenerować się po korporacyjnym wypaleniu czy zawodowej harówce. Nie chcę tu tworzyć zwyczajowych list typu „The Best of Kauai” albo „Not to be missed in Kauai” – w Internecie znaleźć można tony podobnych informacji, spośród których każdy będzie mógł wybrać coś dla siebie – napiszę tylko, że najważniejsze jest to, aby się na tę wyspę wybrać i spędzić na niej co najmniej cały tydzień, a najlepiej dwa. Naprawdę, nie sposób się na Kauai nudzić – no, chyba, że ktoś ma taką psychiczną przypadłość, że nudzi się wszędzie. Gdybym tylko mógł, wróciłbym tam i jutro. Pewnie nie udałoby mi się już znaleźć wolnej chatki w Kōkeʻe Lodge, jak ostatnim razem, ale zawsze mógłbym wyszukać jakieś locum, których na wyspie mimo wszystko nie brakuje. Wspominam o Kōkeʻe Lodge już po raz któryś z rzędu, ale to dlatego, że wspominam mój pobyt tamże z niejaką nostalgią, mimo że to miejsce surowe i nader „rustykalne” – gdzie o świcie budzą człowieka dzikie koguty moa. Ma jednak tę zaletę, że znajduje się bardzo blisko Kanionu Waimea, umożliwiając łatwy i szybki dostęp do punktów widokowych i tamtejszych szlaków.

       Mam nadzieję, że to, co tu pisze – wraz ze zdjęciami, które pokazuję – zachęci kogoś do tego, by wybrać się na tę jedną z najpiękniejszych i najciekawszych wysp świata.

* * *

G   A   L   E   R   I   A

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Wybrzeże Kauai

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Na plaży Palihale

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Na szlaku w głębi wyspy

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Dzika plaża Māhāʻulepū

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Kanion Waimea

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Plaża Poipu

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Zielone wzgórza Kauai

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Wybrzeże Nā Pali

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Na szlaku Kalalau

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Jedna z wielu plaż na północy wyspy

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Wodospad Wailua

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Dolina Kalalau

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Plaża Polihale

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Rzeka Wailua

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Avocado

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Codzienny widok w Kōkeʻe Lodge – dzikie koguty, które wyszły z lasu na podwórko

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Taki widok po otwarciu drzwi: nasz poranny „budzik” – kogut moa na ganku naszej chatki w Kōkeʻe Lodge

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Fotograf wieczorową porą – a w tle na horyzoncie: wyspa Ni‘ihau

.

.

Kauai - fot. Stanisław Błaszczyna

Fala ze srebrzystą grzywą

.

.

.

© ZDJĘCIA WŁASNE

Więcej o hawajskich wyspach w osobnych wpisach: O’ahu, Maui, Hawai’i.

.