OSCARY 2024 – NAJLEPSZE FILMY

o nominacjach do Oscara w kategorii Best Picture

Oscary 2024 - nominowane filmy w kat. Best Picture

.

       Uwielbiam oglądanie filmów od dziecka, piszę o nich od lat ponad 30, więc choćby z tego powodu, w okresie nominacji do Oscarów i przyznawania tych nagród – uznawanych za najważniejsze dla amerykańskiego kina – moja uwaga skierowana jest na to, co robi Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej, wyróżniając w ten sposób najlepsze (zdaniem jej członków) filmy i ich twórców. Mimo, że od dawna patrzę dość krytycznie na ten proceder, to każdego roku nominacje oscarowe na swój sposób dopingują mnie do obejrzenia konkretnych filmów – zwłaszcza tych, które mógłbym przeoczyć, gdyby nie oscarowy hype.

       Tak się jednak złożyło, że w tym roku (niemal) wszystkie filmy nominowane w kategorii Best Picture, obejrzałem na długo przed całym tym zgiełkiem. (To „niemal” odnosi się do jednego tylko filmu, a mianowicie „The Zone of Interest”, z którym udało mi się zapoznać dopiero wczoraj).
Zwykle poświęcałem Oscarom więcej miejsca (czy to w artykułach prasowych, czy na mojej stronie Wizja Lokalna), w tym roku chciałbym tutaj podzielić się tylko kilkoma dość luźnymi uwagami dotyczącymi filmów nominowanych do Oscara za najlepszy film.

       Ogólnie: obyło się tutaj bez większych niespodzianek, bo tytuły te od dawna przewijały się w przeróżnych przewidywaniach, co wzmocnione było fenomenem, jaki można obserwować każdego roku: otóż wybiera się pulę (zaledwie) kilkunastu tytułów, wrzuca się to wszystko na jeden wagon, który następnie – z wielkim hukiem i fanfarami – przetacza się przez różne SAG-i, BAFTY, Złote Globy, gildy wszelakie… głosowania aktorów, producentów, reżyserów, krytyków… Wyróżnia się tym sposobem filmy, wokół których kreuje się największy szum, co nie zawsze pokrywa się z ich rzeczywistą wartością artystyczną. Bardzo duży wpływ (kto wie, czy nie największy) na przyznawanie nagród – zwłaszcza Oscarów – mają akcje promocyjne organizowane przez twórców danego filmu i agendy ten film propagujące. Oczywiście odgrywają tutaj rolę również względy polityczne (notoryczne już standardy reprezentacji i inkluzywności, które według mnie – jeśli chodzi o sztukę filmową – robią więcej szkody, niż pożytku), czy towarzyskie, (a więc panujące w środowiskach filmowych animozje z jednej strony, czy też zawiązujące się tam koterie – z drugiej). Dajmy jednak temu spokój i skupmy się na nominowanych filmach.

       Według mnie wszystkie te filmy są bardzo dobre (choć brak wśród nich dzieł wybitnych, o arcydziełach nie wspominając), a więc warte obejrzenia. Cieszy mnie np. przerwanie amerykańskiej hegemonii hollywoodzkiej wyborem takich znakomitych filmów, jak francuski dramat psychologiczno-sądowy „Anatomia upadku” („Anatomy of a Fall”), czy brytyjsko-polski, nawiązujący do holocaustu obraz „Strefa interesu” („The Zone of Interest”). (Nawiasem mówiąc, nie wiem dlaczego ci, którzy odnoszą się do produkcji filmu, pomijają nazwisko jego polskiej współproducentki, Ewy Puszczyńskiej).

       Innym zjawiskiem, które nie budzi mojego sprzeciwu jest niemal zupełny brak w tym zestawie ewidentnych hollywoodzkich blockbusterów – różnych takich Johnów Wicków (ledwo zmogłem oglądanie tego filmu do końca, podchodząc do niego kilka razy, znużony obecnym tam masowym mordowaniem się, kręcąc z niedowierzaniem głową nad zawartymi w nim idiotyzmami), Spider-Manów, Misji niemożliwie wtórnych i takichże (powstałych z martwych) franczyz, jak choćby Indiana Jones… Zamiast tego zwrócono uwagę na utwory bardziej kameralne – dające do myślenia, subtelne, trafiające do serca i wymagające skupienia. Takim filmem jest mocno znaczony akcentami koreańskimi romantyczny obraz „Poprzednie życie” („Past Lives”) – wyciszony i prosty (może nawet za prosty), lecz mocno poruszający. Podobnie jak tylko pozornie lżejsza „American Fiction” – komedia pełna socjologicznych podtekstów, dająca prztyczka w nos amerykańskiej politycznej poprawności tudzież nawiedzonemu aktywizmowi spod znaku „woke” i zachwytowi nad wszystkim, co jest związane z rasą czarną. Wśród tych filmów skromnych, ale stymulujących umysł i cieszących oko znalazło się także „Przesilenie zimowe” („The Holdovers”), świetnie wyreżyserowane i brawurowo przeprowadzone aktorsko przez Paula Giamatti’ego.

       O „Maestrze” Bradley’a Coopera trudno doprawdy powiedzieć, że jest skromny, ale ten film po prostu takim być nie mógł, skoro miał przedstawić na ekranie jedną z najbardziej dynamicznych i barwnych postaci w historii amerykańskiej muzyki (nie tylko rozrywkowej), jaką był Leonard Bernstein. Wprawdzie mówiono (niewykluczone, że zawistnie) iż Bradley Cooper – biorąc się jednocześnie za produkcję, napisanie scenariusza, wyreżyserowanie i odegranie głównej roli – ma wielkie parcie na Oscara, ale ja te złośliwości zbywam, bo film zrobił na mnie zdecydowanie dobre wrażenie. Cooper moim zdaniem to mistrz na wielu polach. Muszę się przyznać, że na łopatki rozłożył mnie również Grek Yorgos Lanthimos swoimi „Biednymi istotami” („Poor Things”) przy wydatnym – kto wie, czy nie decydującym – współudziale Emmy Stone. Dziwny to film, dziwny (ale to żadna nowość u Lanthimosa) i zapewne nie dla wszystkich. To prawda, oglądając go można poczuć dyskomfort, ale zarazem jest on tak oryginalny i wielowarstwowy – wizualnie niesamowity i prowokujący treścią – że trudno się dziwić zainteresowaniu z jakim „Biedne istoty” się spotkały (Złote Globy, Złoty Lew w Wenecji… etc.).

       Pewniakiem jeśli chodzi o nominacje w kategorii Best Picture był oczywiście „Czas krwawego księżyca” („Killers of the Flower Moon”). To chyba niemożliwe, aby jakikolwiek nowy film Martina Scorsese spotkał się ze zlekceważeniem ze strony Akademii (tak jak się stało np. z Ridley’em Scottem i jego „Napoleonem”, który w tych wszystkich wyścigach po nagrody stał się wręcz niewidzialny). 10 nominacji do Oscara to nie w kij dmuchał, choć przy 13 dla „Oppenheimera” i 10 dla „Biednych istot”) to nie jest jakiś wielki wyczyn, tym bardziej, że szykuje się znacznie mniej statuetek dla tego filmu, który był chyba najbardziej wyczekiwanym tytułem ubiegłego roku.

       No i oczywiście – last but not least – jest Barbenheimer: konglomerat dwóch diametralnie różniących się od siebie filmów, które w jakiś przedziwny sposób (forsa, głupcze!) stały się razem pop-kulturowym fenomenem. Wygląda na to, że rok 2023 okazał się rokiem „Oppenheimera” i „Barbie”, zaspokajając potrzebę masowej widowni, zarówno na widowiskowy spektakl z pewnymi ambicjami intelektualnymi (dzieło Christophera Nolana), jak i totalnie rozbrajającej rozrywki (film Margot Robbie i Grety Gerwig). „Oppenheimer” moim zdaniem miał zadatki na film naprawdę wybitny (reżyseria, muzyka, zdjęcia, obsada), ale w sumie przeszkodziło mi w nim podejście zarówno do głównego bohatera, jak i potraktowanie jego „dziecka”, jakim była bomba atomowa (dużo by o tym pisać). Jeśli zaś chodzi o „Barbie”, to muszę przyznać, że ta filmowa, nader kolorowa bajeczka o najsłynniejszej plastikowej lali świata mnie zaskoczyła, bo nigdy w życiu bym się nie spodziewał, że coś, co leży na antypodach moich zainteresowań kulturowych i upodobań estetycznych, może mnie rozbawić (powiedzieć, że była to guilty pleasure, to nic nie powiedzieć). Jak widać, magia kina może zadziałać nawet w przypadku tak dziwnych – i jaskrawo przekolorowanych – obrazków, jak „Barbie”.

       O filmach zupełnie tutaj pominiętych, jak również o nominacjach w innych kategoriach, nie będę już pisał, bo ten mój okazjonalny wpis mógłby się rozrosnąć do jeszcze bardziej monstrualnych rozmiarów. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone.

* * *
👉  Moje oceny (nie muszę chyba przypominać, że bardzo subiektywne) nominowanych filmów:
.
Skala ocen filmów: 5 – 5.9 średni; 6 – 6.9 dobry; 7 – 7.9 bardzo dobry; 8 – 8.9 znakomity; 9 – 9.9 wybitny; 10 arcydzieło
*
Linki do zrecenzowanych przeze mnie filmów nominowanych do Oscara w kategorii Best Picture: Maestro”, „Oppenheimer”, „Czas krwawego księżyca”, „Przesilenie zimowe”, „Strefa interesu”.
.
Filmowe podsumowanie ubiegłego roku: KINO 2023  
*
.

Komentarzy 28 to “OSCARY 2024 – NAJLEPSZE FILMY”

  1. Krystyna Artur Says:

    Ja chcę zobaczyć Holdovers

  2. Maciej J Ordon Says:

    Filmy dobre, solidne z tym że nie niezapomniane arcydzieła – trudno z tym się nie zgodzić. I ja też byłem zaskoczony, że film Barbie mi się podobał :-)

  3. Izabela Kudła Says:

    Właśnie wychodzę do kina na Biedne Istoty.

  4. Jolanta Waltos Says:

    Dzień dobry! To bardzo interesująca analiza, niestety nie będę wchodzić w polemikę ponieważ nie obejrzałam wszystkich nominowanych filmów. Było tak w przeszłości, gdzie rocznie oglądałam ok. 150 filmow ale niestety te czasy mineły. Zaskoczyła mnie wysoka ocena filmu “Anatomy of a Fall”, którego nie skończyłam oglądać, ale myślę wrócić do niego tylko dzięki Pańskiej opinii. Tak jak pisałam wcześniej – wszystko może się wydarzyć.

    A tak a’propos jutro Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w Ameryce mamy pierwsze w tym roku zebranie(istniejemy od 2016). Zapraszam serdecznie! Przysle info na messenger.
    Pozdrawiam

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Dziękuję. A czy może Pani napisać co spowodowało, że nie dokończyła Pani oglądania „Anatomy of a Fall”? (Czy ma to coś wspólnego z tym, że film się nie spodobał? A jeśli tak, to dlaczego? Chętnie zapoznałbym się z Pani opinią.) Pozdrawiam

      • Jolanta Waltos Says:

        Panie Stanislawie! Przeslalam info o jutrzejszym spotkaniu na messenger, było by milo. Jacek Z. też był naszym członkiem a nawet w zarzadzie, szkoda….
        Był czas kiedy ogladalam filmy francuskie, hiszpańskie, wloskie, japońskie, koreanskie według tego klucza. Pozniej Tarantino, Kubrick, Kieślowski, Lynch wg tego klucza, podobnie jak czytałam literature Cormac McCarthy, Gretkowska, Stasiuk…… wszystko po to aby wyrobic sobie opinie i nikogo nie skrzywdzić.
        “Anatomy of a Fall” jest specyficzny tak jak kinematografia francuska, brakowało mi czegoś, co pozwoliłoby mi pójść dalej. “Intryga” nie była wystarczająco intrygująca. Myślę że Pan rozumie. Być może jestem w błędzie. Pańska wysoka ocena-jako bardzo dobry, jest wystarczająco intrygująca.

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          To, że „intryga” w „Anatomy of a Fall” nie wydała się Pani wystarczająco zajmująca to nie jest błąd, ale Pani subiektywna percepcja filmu. Ja to rozumiem i nie widzę w tym nic złego. Podobnie, jeśli ktoś mówi, że jakiś film jest nudny, to nie powinno oznaczać tego, że ten film jest nudny, ale że ten ktoś się na tym filmie po prostu nudził 😉

          Mnie „Anatomia upadku” zaintrygowała bardzo – stąd moja wysoka jego ocena, być może rzeczywiście wygórowana. Ale naprawdę byłem pod wielkim wrażeniem tego filmu, a zwłaszcza wspaniałej gry aktorskiej Sandry Hüller (która, notabene, zagrała też rewelacyjnie w „The Zone of Interest”).

        • Jolanta Waltos Says:

          Dziękuje za odpowiedź. Jeśli uda mi się obejrzeć wszystkie filmy nominowane w tej kategorii, to chętnie wrócę do naszej rozmowy, a tymczasem, dobranoc.

  5. Beata Paszkiewicz Says:

    Dziękuję 🌹 🌞🌹

  6. Gosia Mazur Says:

    Wyłączyłam film Barbie po 20 minutach… Beznadzieja!
    Killers of the Flower Moon był super!
    Oppenheimer był super!
    Maestro – ten film był za sztywny, żadne arcydzieło, główny bohater nie umiał się wbić w swoją rolę. Marny kicz, jak dla mnie, mimo że lubię Bradley’a Coopera.
    Poor Things nie oglądałam.
    To takie moje refleksje..

  7. Andy Falicz Says:

    Nawet najlepszy film nie zostanie dopuszczony do nominacji jeżeli nie spełnia wszystkich zasad poprawności politycznej.
    https://www.bankier.pl/wiadomosc/Nowe-zasady-nominacji-do-Oscarow-7959259.html

  8. Stanisław Błaszczyna Says:

    Filmy zupełnie pominięte w nominacji do Oscara:

  9. Gosia Mazur Says:

    Polish film The Peasants should have been nominated.

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Nie mogę się wypowiedzieć na ten temat, bo filmu jeszcze nie widziałem. Myślę, że „Zielona granica” miałaby więcej szans – abstrahując od wszelkich politycznych kontekstów w jakich ten film się postrzega w naszym kraju. Ale i tak film Agnieszki Holland przegrałby – jak sądzę – z „Society of the Snow” lub „The Zone of Interest.”

      • Gosia Mazur Says:

        Oglądałam „Society of the Snow” i też uważam, że to świetny film. Gdzie mogę obejrzeć “Zieloną granicę”?

        • Stanisław Błaszczyna Says:

          Można ją było obejrzeć w Chicago przy okazji odbywających się tutaj festiwali: polskiego i międzynarodowego. Z tego co wiem, jest dostępna na TVP VOD w Polsce, ale nie jestem pewien, czy można ją obejrzeć na tej platformie, będąc w Stanach. Tutaj nie ma jeszcze tego filmu w streamingu, ale pewnie kiedyś będzie.


Co o tym myślisz?