POWRÓT DO ŹRÓDEŁ – spotkanie autorskie (relacja)

.

Spotkanie autorskie w Muzeum Ziemi Leżajskiej (2 czerwca, 2018 r.) Od lewej: prof. Waldemar Kuczyński, Stanisław Błaszczyna, Anna Stankiewicz-Ordyczyńska, Bogdan M. Kwiatek.

.

A jednak wróciłem tu – i to z całym majdanem swoich książek.
Wróciłem do źródła, gdzie miał początek strumień mojego życia…
(Ale dajmy sobie spokój z patosem).

Leżajsk to moje miasto rodzinne. Tuż za granicą miasta, którą stanowi rzeka Błotnia – na skraju wsi Giedlarowa – jest położony mój dom, gdzie (z małymi przerwami) mieszkałem do 30-go roku życia, i do którego powracam co kilka lat z moich wojaży, dzieląc go z moim drugim domem znajdującym się w Chicago. Cóż, taka jest dola emigranta nomada, włóczącego się po świecie, który – żeby było dziwniej (a może ciekawiej?) – tak naprawdę jest w gruncie rzeczy domatorem.
Na szczęście, moje powroty w strony rodzinne nie są jedynie powodowane pogrzebami członków najbliższej rodziny czy przyjaciół (choć ostatnimi laty pochowano tu kilka drogich memu sercu osób), lecz nadal są przede wszystkim spotkaniami z żywymi, bliskimi mi ludźmi.
Tym razem zdarzyła się jednak okazja szczególna. Było nią ukazanie się w ostatnich miesiącach moich książek, a właściwie – żeby było jeszcze bardziej nietypowo i zgoła szalenie – moich czterech książek, które pojawiły się w sumie niemal równocześnie. To był w zasadzie główny powód zawieszenia na dość długi czas mojego bloga – strony Wizja Lokalna – bo proces wydawniczy okazał się (nie tylko dla mnie) harówką, która trwała prawie dwa lata.
Ale warto było. Książki wydano pięknie (to nie jest opinia moja – bo nie chcę być jak ta pliszka, która własny ogon chwali – ale wszystkich tych, którzy już je posiadają) – na znakomitym papierze, z mnóstwem kolorowych ilustracji, w twardych, płóciennych oprawach a na dodatek w obwolucie. Tak wydane zostały pierwsze trzy wolumeny – czwarty zaś, tom PODRÓŻE, ukazał się w twardej kolorowej oprawie, choć nie płóciennej i bez obwoluty, co jednak w wydaniach na poły albumowych (a takie są PODRÓŻE) sprawdza się lepiej, gdyż jest bardziej praktyczne i poręczne. (Renata „Tamaryszek” Borowiak, jedna z recenzentek moich książek – która niestety, wskutek wypadku samochodowego, nie mogła dotrzeć na spotkanie do Leżajska – użyła na określenie tomu PODRÓŻE zgrabnego wyrażenia, mówiąc, że jest on „kolorowym satelitą” pozostałych książek.)

No i wypchano człowieka na afisz – słup ogłoszeniowy na leżajskim Rynku

Informacja o książkach przeciekła już wcześniej do Internetu, jednak tutaj piszę o nich pierwszy raz, więc pokrótce – zanim przedstawię bliżej poszczególne pozycje w osobnych wpisach – wspomnę, że tom I ma tytuł ZAPISKI, tom II – ARTYKUŁY LEKTURY ROZMOWY; książka trzecia zaś (będąca w zasadzie odrębną publikacją) to KINO TEATR SZTUKA. Czwarta pozycja to wspomniane już (opasłe, bo liczące ponad 800 stron) PODRÓŻE, które obok moich relacji i zapisków z wędrówek po świecie, zawierają 675 kolorowych fotografii, często zajmujących całą stronę lub nawet całe strony dwie.

W książkach jest nieco wątków autobiograficznych, nuta nostalgii, lekka melancholia przemijania skłaniająca nas do poszukiwania straconego czasu… To wszystko skłoniło mnie do tego, by na premierę prezentacji moich książek wybrać rodzinny Leżajsk. Był to dla mnie wybór jak najbardziej naturalny, zwłaszcza że zorganizowanie podobnej imprezy wiązało się z możliwością spotkania z ludźmi, z którymi przyszło mi dorastać, z którymi zetknął mnie przed emigracją los – z czasem zbyt oddalonymi, ale nadal dla mnie ważnymi i w pewnym sensie bliskimi, bo zawsze – przynajmniej w mojej pamięci – obecnymi.

Miałem to szczęście, że w organizację spotkania autorskiego zaangażowało się kilka osób, które nad wyraz cenię, i bez których najprawdopodobniej wypadłoby ono dość mizernie. Spiritus movens całego wydarzenia okazała się Pani Anna Stankiewicz-Ordyczyńska, pasjonatka Leżajska, która uparcie i z niespożytą energią podejmuje na swoich stronach internetowych ważne dla Ziemi Leżajskiej tematy, drążąc historie, przybliżając ludzi, badając genealogie, robiąc mnóstwo ciekawych zdjęć… Wspomógł ją z całą swoją dystynkcją prof. Waldemar Kuczyński, mój dawny wychowawca z Liceum, będąc nie tylko gościem honorowym spotkania, ale i kimś wnoszącym weń ciekawe treści, zadającym pytania, komentującym… Żywiołem moderacji, duchem niespożytym, królem dygresji i recenzentem zawstydzającym mnie pochwałami (którymi sypał jak z rękawa) oraz komplementami (m.in odsyłając moją skromną osobę do Renesansu) był mój przyjaciel – obieżyświat, filozof, autor książek o swoich podróżach dookoła świata oraz albumów fotograficznych – Bogdan Kwiatek z Krakowa. Specjalnie na spotkanie, z dalekiego Gdańska przybył (wraz z żoną) Marian Gorlikowski, profesjonalny operator telewizyjny, który całość imprezy zarejestrował swoją kamerą (z czego rezultatem można się zapoznać poniżej, w filmach z Youtube).
Wdzięczny jestem również Stanisławowi Chmurze, byłemu staroście leżajskiemu, oraz dyrektorowi Muzeum Ziemi Leżajskiej, panu Jackowi Kwiecińskiemu, za umożliwienie przeprowadzenia spotkania w najpiękniejszym chyba budynku miasta, w jakim znalazło swoje locum Muzeum Ziemi Leżajskiej (przy okazji dziękuję za serdeczne powitanie, jak i podarki, jakie otrzymałem od szefa tej placówki, cieszącej się coraz większym powodzeniem nie tylko wśród mieszkańców Leżajska, ale i wśród turystów, którzy coraz liczniej odwiedzają miasto).
Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o pomocy, jakiej udzieliła mi moja siostra (a zorganizowała ona nie tylko bardzo smaczny catering), jej mąż (przy okazji dziękuję Basi i Markowi za pyszne ciasteczka), jak również moja siostrzenica Ania, autorka nie tylko znakomicie zaprojektowanego, obwieszczającego spotkanie plakatu (który za jej sprawą zawisł w wielu punktach miasta i okolic), ale i współautorka projektów książkowych okładek. (Ula, Tobie też składam dzięki… wiadomo za co 😉).

Humory dopisywały

 

I wreszcie samo spotkanie.
Doprawdy nie mogłem sobie wymarzyć lepszego!
Bez afektacji mogę stwierdzić, że to bez wątpienia jedno z moich życiowych highlights.
Frekwencja dopisała nad wyraz – elegancką i stylową salę Muzeum wypełniło około 90 osób. Niektórzy przybyli z tak odległych miejsc, jak Warszawa, Kraków, Lublin, Gdańsk, a nawet… Ustrzyki Dolne. Nie zabrakło moich dawnych kolegów – z licealnych i studenckich czasów; także dawno niewidzianego kuzynostwa – bliższej i dalszej rodziny – znajomych, ale i osób, których nigdy wcześniej nie spotkałem. Zapewne, gdyby nie straszna ulewa i burza jaka rozpętała się dosłownie na godzinę przed rozpoczęciem spotkania, przyszłoby jeszcze więcej ludzi (ale, jak ktoś mnie pocieszył: czy na pewno zależałoby ci na obecności takich, których powstrzymał głupi deszcz?)
Ku mojemu zdumieniu (sam w całym tym spotkaniowym ferworze straciłem poczucie czasu) część oficjalna (czyli rozmowa przy stoliku) trwała bite dwie godziny. Każdy z prowadzących i moderujących spotkanie miał swój wkład w jego charakter – a że osobowości były różne i ciekawe, to i samo spotkanie było takież. Zależało mi na tym, by prawdziwymi bohaterkami wieczoru były moje książki, jednak współprowadzący spotkanie stale skierowywali uwagę na mnie, co stanowiło prawdziwe wyzwanie dla mojej wrodzonej nieśmiałości tudzież skromności… Ale chyba jakoś dawałem sobie z tym radę, skoro moje ego nie eksplodowało, co nigdy nie jest zbyt miłym doświadczeniem dla publiczności, zwykle wyczulonej na pychę i przechwałki. Opowiedziałem co nieco o swoich losach emigranta, reportera, pilota, fotografa, wywiadowcy, krytyka, publicysty… Chciałem coś więcej powiedzieć o kinie (bo to właśnie od niego zaczęła się moja pisanina), ale ciągle wracał wątek podróży… Chciałem sobie coś pofilozofować, a tu poproszono mnie do pokazania kolorowych obrazków (na szczęście miałem przygotowany zestaw slajdów, z Kobietami Świata na czele)… albo pytano mnie czy oprócz malowania jeszcze rzeźbię (tak – odpowiedziałem – rzeźbiłem trochę na wiośle, czyli na gitarze Fendera, Stratocasterze ;) )… Chciałem coś o Bobkowskim, Cioranie, Van Goghu, Dostojewskim czy Nietschem, ale zachwyt wzbudziło zdjęcie, jakie zrobiłem Sofii Loren, (które zresztą trafiło na okładkę magazynu, z jakim współpracowałem w Chicago)… itd.

Oczywiście, żartuję sobie, bo przebieg spotkania był nad wyraz sympatyczny. Od mojego kolegi usłyszałem kilka dni później uwagę, że nie brakło w nim momentów wręcz magicznych – zwłaszcza wtedy, kiedy Pani Anna Stankiewicz-Ordyczyńska przedstawiła (wpędzając mnie w ambaras porównaniem do Szymborskiej) znajdujący się w tomie II wierszyk Książki mojego dzieciństwa, a kuzynka Marta przeczytała ze znakomitą dykcją fragment rozdziału Źródła i strumienie.
Po części oficjalnej miał miejsce poczęstunek, ale je niczego nie mogłem nawet spróbować, bo przez półtorej godziny podpisywałem zakupione przez gości książki (a było tego trochę, bo z pudeł zniknęło prawie 50 kompletów – czyli, bądź co bądź blisko 200 książek, a to już fakt taki, że nie w kij dmuchał).
Summa summarum, spotkanie planowane na trzy godziny trwało godzin pięć; rozmowom nie było końca (byli tacy, którzy nie widzieli się przez kilka dekad), pozytywnym wibracjom także… I ja tam byłem i może nie miód, ale – w końcu! – wino piłem, lecz i tak czymś innym (niż trunkiem) oszołomiony byłem.

* * *

.

.

.

.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

.

.

.

Komentarze 52 to “POWRÓT DO ŹRÓDEŁ – spotkanie autorskie (relacja)”

  1. Stanisław Błaszczyna Says:

    Uwaga: część poniższych komentarzy została przeniesiona z FB. (Tam mogą w każdej chwili zniknąć, tutaj raczej nie – na WP mogą przetrwać dłużej ;) )

  2. Beata Says:

    Widać, pełną profeskę, oprawa, stoły, miejsce! I stolik z panem autorem pod obstrzałem mikrofonów:)) bardzo szkoduję, bo czuję, że było wyśmienicie.
    Gratuluję Staś!!!!

  3. Ania Says:

    Pełna profeska ! Nie obyło się bez chwil burzliwych emocji i wzruszeń, szczególne podziękowania dla wszystkich osób zaangażowanych w organizację, bez których nie byłoby tak pięknego dnia dopiętego na ostatni guzik! Podziękowania dla wszystkich osób za przybycie z bliskich i najdalszych zakątków świata!
    A te najważniejsze podziękowania powinny popłynąć do Twoich własnych rodziców, którzy Cię ukształtowali i wnieśli ogromny trud abyś był tym kim teraz jesteś!
    Gratulacje Stachu!!!!

  4. babka filmowa Says:

    Cieszę się Twoim szczęściem. Gdzie będzie można kupić Twoje książki?

  5. Anna Stankiewicz Ordyczyńska Says:

    Bardzo dziękuję za spotkanie, za bardzo energetyczną atmosferę, za możliwość poznania ciekawych ludzi, porozmawiania z ludźmi, których dotychczas znałam jedynie z fb.
    Niech żałują ci, którzy nie uczestniczyli w spotkaniu autorskim Pana Stanisława.
    Gratuluję premiery i życzę kolejnych takich samych wieczorów autorskich pełnych wzruszeń i satysfakcji.

    • sarna Says:

      Oj, Pani Anno, żal mi serce ściska, a Pani mi jeszcze dokłada. Zazdroszczę.

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Pani Anno, ja również bardzo dziękuję za wszystko. Cieszę się, że to właściwie dzięki moim książkom mogłem Panią poznać osobiście – już nie wirtualnie, a rzeczywiście. Bardzo sobie cenię tę znajomość, bo jest Pani osobą nad wyraz nietuzinkową i interesującą. Jestem również wdzięczny za pomoc w zorganizowaniu spotkania autorskiego, które tak bardzo się udało, i które zostanie w mojej pamięci, jako jedno z najważniejszych wydarzeń mojego życia. Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam… już z Chicago (walcząc z jet lagiem ;) ).

  6. Gosia Says:

    Przyłączam się do wszystkich gratulacji!
    Zagorzała Czytelniczka choć jeszcze Nieposiadaczka ksiazek!

  7. Renata Says:

    Gratulacje ! Cieszymy się z Twojego sukcesu !

  8. Agata Says:

    Zawsze byłam pełna podziwu dla wielkiego talentu. Jest to ogromny wulkan energii twórczej !
    A prywatnie Dziękuję za wiele inspiracji i cennych lekcji :)
    Pozdrawiam serdecznie. Niestety nie mogłam skorzystać z zaproszenia… brak komunikacji!

  9. Małgorzata Says:

    Gratuluję Stasiu!!! Aż mi szkoda, że nie mogłam tam z Wami być. Jednak widzę, że była bardzo dobra reprezentacja rodzinna w pierwszym rzędzie :)

  10. Grażyna Sztyrak Says:

    Gratuluje, szkoda ze nie moglam osobiscie uczestniczyc w spotkaniu.

  11. Helena Says:

    Pięknie!!!Pozdrawiam i gratuluję autorowi książek (gdzie można je dostać?)
    Nie dziwię się obecności Ani w Leżajsku,ale skąd Ty Bogdanie się tam znalazłeś??
    Jeszcze raz wielkie gratulacje i pozdrowienia!!!

  12. Jacek Więcław Says:

    To było bardzo miłe i owocne spotkanie! Żałuję tylko że nie mogliśmy porozmawiać tete a tete… Ale może kiedyś? Powodzenie to już Pan ma, więc życzę zdrówka i szczęścia!!!😀

  13. Jula :D Says:

    Piękne chwile dla Ciebie.
    No proszę widzę, że jakaś Twoja fanka dźwiga te 4 tomiska do podpisu przez Ciebie.😉
    Ja rozglądam się za Twoimi dwiema ślicznymi siostrzenicami, teraz z pewnością dorosłymi kobietami, z którymi kiedyś – i z ich rodzicami – przejechałeś na przełaj całą Amerykę.
    Spotkanie wygląda na bardzo ciekawe i udane, i przyjazne. 😊
    Pozdrawiam!..
    Ps.
    Bardzo się cieszę, że dzięki blogosferze mam możliwość kontaktu z tak interesującymi, nietuzinkowymi ludźmi jak Ty. 😆

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Nie mogę zaprzeczyć, że piękne :)
      Bo spotkanie było fantastyczne!

      Moje siostrzenice są na kilku zdjęciach. To rzeczywiście bardziej już kobiety niż dziewczątka, z którymi przejechałem… chyba 9 lat temu! na cały amerykański Zachód wzdłuż i w poprzek :)

      Przy okazji dziękuję za Twoja obecność na moim blogu… właściwie od samego początku jego istnienia. A to już całe wieki przecież :)

  14. Marysia Puchalska Says:

    To spotkanie autorskie z Panem Stanisławem było i dla mnie wielkim i miłym przeżyciem, które pozostanie w sercu na zawsze. Życzę dalszych pięknych sukcesów.

  15. Beata Says:

    Wspaniale opisałeś swój stosunek do ludzi, miejsca, spotkania – wspaniały to był czas dla Ciebie. Niejeden pisarz marzy o takim spotkaniu autorskim!! Bo oprócz przedstawiania swego dzieła poprzez rozmowę z prowadzącym czy moderatorem, zebranymi gośćmi dostałeś wrażenia, wspomnienia, ciepłe słowa i uznanie.
    Gratuluję raz jeszcze i żałuję, że nie mogłam zadać Ci kilku pytań, posłuchać i wreszcie…poznać osobiście
    Najlepszego dla Ciebie:)

  16. Anna Stankiewicz Ordyczynska Says:

    Miałam ogromną przyjemność poznania Pana, który dzięki książkom przybliżył mi Świat, jakiego nigdy nie będę miała okazji zwiedzić. Miałam też okazję poznać fantastyczną Rodzinę i przyjaciół.

  17. Bogdan Kwiatek Says:

    Ładnie napisane/opisane
    Trudno autorowi/pisarzowi odmówić racji :)

  18. Bogda Says:

    Witaj Staszku, mnie również było miło być zaproszoną na spotkanie autorskie szkolnego kolegi, który łamie stereotypy Polaka w USA😁 realizuje swoje pasje i jeszcze zaraża nimi innych. Wypadałoby napisać tak trzymaj, chociaż myślę że jest to oczywiste.
    To był Twój wieczór (chociaż trochę próbowano Ci go skraść😜) i miłe jest to, że znalazłeś chwilę aby ze mną porozmawiać. A propos, nie miałabym żadnych problemów aby Cię rozpoznać, też się nie zmieniłeś, no może jesteś bardziej dostojny😱

    Pozdrawiam życząc wszystkiego co najlepsze,
    Bogda

    • Stanisław Błaszczyna Says:

      Dzięki za przychylność i życzenia.

      Rzeczywiście ktoś próbował mi skraść ten wieczór? Ja tego nawet nie zauważyłem (a Bogdan – jeśli tu do niego „pijesz” – to zawsze lubił dużo gadać… co zresztą zawsze mu wybaczałem ;)

      PS. Podbudowałaś mnie tą „dostojnością” ;)

  19. Marysia Puchalska Says:

    Książka „Podróże” już przeze mnie przeczytana. No i spieszę podziękować za moje podróżowanie razem z Panem. Przepięknie się czyta, ogląda zdjęcia.
    Zaskoczyły mnie miłe słowa od Autora z podziękowaniem dla Żony. To jest cudowne docenienie – jaką Oboje macie podróż życia -. zawsze razem .
    Książka „Podróże ” nie poleży na półce, jutro zaczyna ją czytać moja Kuzynka a w kolejce jest już moja Synowa Lidzia, a ja zabieram się do czytania następnej Pana książki.
    Mija miesiąc od wspaniałego naszego spotkania, a myśli wracają jak było miło,radośnie i serdecznie.
    Pozdrawiam serdecznie.

  20. Anna Stankiewicz Ordyczyńska Says:

    Pozwolę sobie przekazać ciepłe słowa uznania Pana Kazimierza Kuźniara, który uczestniczył w spotkaniu autorskim w Muzeum Ziemi Leżajskiej.
    „Spotkanie było bardzo udane, a sam pomysł na promocję, aby rozmowę o książkach połączyć z wywoływaniem Autora ‘do tablicy’ i przeplatać ciekawą formą przekomarzania się podczas dyskusji był znakomity. Spotkanie i atmosfera wypadły fantastycznie, książki wspaniałe, chętnie je czytam” – podzielił się ze mną opinią i pogratulował spotkania Pan Kazimierz.
    Pan Kazimierz Kuźniar jest znanym leżajskim regionalistą, człowiekiem wielkiej pasji historycznej, współzałożycielem Towarzystwa Miłośników Ziemi Leżajskiej, autorem książek i publikacji w Almanachu Leżajskim, więc Jego pozytywna opinia o spotkaniu jest szczególnie cenna.

  21. Anna Stankiewicz Ordyczyńska Says:

    Jeszcze o spotkaniu autorskim.
    Dzisiaj, przy okazji robienia zakupów na Placu Balcerowicza usłyszałam garść pochwał i komplementów od Pana Kazimierza Kuźniara na temat spotkania 2 czerwca ze Stanisławem Błaszczyną. To wielka przyjemność usłyszeć, że spotkanie było bardzo udane, że pomysł na promocję, by nasze rozmowy o książkach połączone z wywoływaniem Autora do tablicy i formą przekomarzania się podczas dyskusji był znakomity, że spotkanie i atmosfera wypadły fantastycznie, że książki wspaniałe, że on sam chętnie je czyta.
    Pan Kazimierz Kuźniar jest znanym leżajskim regionalistą, człowiekiem wielkiej pasji historycznej, współzałożycielem Towarzystwa Miłośników Ziemi Leżajskiej, autorem książek i publikacji w Almanachu Leżajskim, więc Jego recenzja i słowa uznania za ogrom pracy są szczególnie cenne.

  22. PODRÓŻE – słowo o książce | WIZJA LOKALNA Says:

    […] (chodzi o ZAPISKI, ARTYKUŁY LEKTURY ROZMOWY oraz KINO TEATR SZTUKA). Jednakże, kiedy myślałem o spotkaniu autorskim, to obawiałem się nieco, że PODRÓŻE mogą niejako przysłonić tamte książki, a to ze […]

  23. guciamal (małgosia) Says:

    No proszę, był i gość z Gdańska, gdybym wiedziała może zabrałabym się razem z nim :) żartuję.
    Czuję się zaszczycona, że poznałam ociupinkę autora. Już miałam pytać o możliwość zakupu, kiedy doczytałam się wcześniej zadanego przez babkę filmową pytania.
    Twoje wpisy są tak rozległe, tak pełne mądrych refleksji, że z większą przyjemnością zanurzyłabym się w nie z książką (księgą) na kolanach.
    Raz jeszcze gratuluję spełnienia zamierzeń (po ciężkich dwóch latach harówki przyszedł czas na spijanie śmietanki, czy też pójdziesz za ciosem?).
    Domator? Wierzę, bo sama najlepiej czuję się w domu, choć nie wyobrażam sobie życia bez podróżowania- czyt. poznawania.


Co o tym myślisz?