YELLOWSTONE – miejsca

Część II

.

Różnorodność i niezwykłość Parku Narodowego Yellowstone jest zdumiewająca. Miejsc do odwiedzenia jest wiele, wybór jest tym trudniejszy, im krótsza nasza wizyta w parku. Aby ułatwić wszystkim zainteresowanym rozeznanie w największych atrakcjach tego regionu, konieczne wydaje mi się choć szkicowe opisanie głównych obszarów i miejsc, z których każde w jakiś szczególny sposób godne jest uwagi. Są one niczym fragmenty wielkiej mozaiki: dopiero wszystkie razem składają się na pełen obraz tej niezwykłej krainy.

.

Morning Glory Pool

W zasadzie Matka Ziemia jest nam znana
i właściwie wszędzie podobna,
lecz tutaj wszystko jest do gruntu zmienione,
jak gdyby należało do jakiegoś innego świata
John Muir

JEZIORO YELLOWSTONE

       Największe wysokogórskie jezioro w Ameryce Północnej, jedno ze 100 największych jezior świata. Położone na wysokości 2357 m n.p.m., szerokie na 32 km, ma linię brzegową, która liczy 177 km. Głębokie średnio na 40 m, choć są otchłanie, gdzie od dna jest ponad 100 m, a w najgłębszym miejscu 118 m.
Jezioro zostało uznane za serce parku, ale nie wydaje się to być zbyt fortunnym skojarzeniem. Bowiem przez większość roku pokryte jest ono lodem i śniegiem: nawet w lecie temperatura wody wynosi zwykle 10 st. C. Jest więc za zimno, aby się kąpać, chociaż można popływać łódkami i kajakami, czy powędkować. W jeziorze żyją pstrągi cutthroat, a od niedawna również inne ich rodzaje, sprowadzone tu przez człowieka. Rocznie, ptaki wodne i drapieżne, głównie pelikany, wyławiają z jeziora kilkaset ton ryb. Ryby stanowią pożywienie żyjących tu fretek, orłów, rybołowów, a nawet niedźwiedzi.
Z północnego krańca jeziora wypływa Rzeka Yellowstone, choć jej źródło nie znajduje się w jeziorze, a poza granicami parku, w górach Absaroka. Ciekawostką jest, że gdybyśmy odcięli jezioro od wszystkich jego dopływów, potrzeba byłoby aż 11 lat, by z Rzeką Yollowstone wylała się zawarta w nim woda.

       W rejonie zwanym Zachodnią Kotliną Kciuka (West Thumb Basin) znajduje się Fishing Cone, mały krater wrzącej wody, który we wczesnej historii parku zdobył sławę, gdyż można w nim było ugotować złowioną obok rybę, nie ściągając jej nawet z haczyka. Do jednej z największych atrakcji, jeszcze w pierwszej połowie ubiegłego wieku, należało przywdzianie kucharskiego fartucha oraz czapki i zrobienie sobie nad dymiącym stożkiem pamiątkowego zdjęcia z ugotowanym, zwisającym z kija, pstrągiem. Praktyki tej zakazano, gdy okazało się, że spożywając taką rybkę można się podtruć. Dziś nielegalne jest nawet zejście z wyznaczonego szlaku, które może się skończyć dość wysoką grzywną.

       O każdej porze roku Jezioro Yellowstone urzec może swoimi nastrojami, przestrzenią i kobaltowo-niebieską barwą, kontrastującą z ośnieżonymi szczytami widocznych za wodą gór. W lecie jego spokój i wyciszenie zakłócić mogą jednak popołudniowe burze, choć bez wątpienia zyskuje wtedy na tym dramatyzm scenerii.

GÓRNA KOTLINA GEJZERÓW

       Prawie wszyscy turyści odwiedzający Park Narodowy Yellowstone przybywają do Górnej Kotliny Gejzerów. Nic dziwnego: znajduje się tu największa koncentracja gejzerów na świecie, no i, naturalnie, każdy chce zobaczyć w akcji ten najsłynniejszy – Old Faithful. Zdaniem większości jest to najciekawsze miejsce parku, jeśli chodzi o występowanie, różnorodność i bogactwo zjawisk hydrotermalnych.
Górna Kotlina Gejzerów jest dość rozległa obszarowo, ciągnie się przez 3 km wzdłuż rzeki Firehole. Mimo obecności ludzi, surrealizm tutejszych scenerii jest uderzający. Rzadko gdzie mamy tak dojmujące poczucie, że oto znaleźliśmy się nad potężnym kotłem gotującej się wody, która wszelkimi możliwymi otworami i szczelinami usiłuje wydostać się na powierzchnię. Nie mijamy się w tym z prawdą, gdyż rzeczywiście, pod nami – i to niezbyt głęboko – znajduje się coś w rodzaju paleniska, czyli skalna komora pełna gorącej magmy. Zasnute parą wzgórza, na których zjawia się czasem dzika zwierzyna, podziemne pomruki, gwizdy, posykiwania i bulgot… wszystko to składa się na ten niezwykły wizualno-dźwiękowy spektakl, jaki serwuje nam w tym miejscu Natura.

Gejzer Old Faithful

Gejzer Old Faithful, mimo że położony na skraju kotliny, stanowi centrum zainteresowania wszystkich, wyznaczając w swojej okolicy rytm ludzkiej aktywności. Uważany jest powszechnie za wizytówkę Parku Narodowego Yellowstone. Setki, a nawet tysiące widzów, mniej więcej co pięć kwadransów, zbierają się wokół gejzeru, oczekując na niezapomniane widowisko. Odkryto go dopiero w 1870 r. podczas ekspedycji Washburna i już wówczas zadziwił on swoim zachowaniem uczestników wyprawy, którzy na dwa dni rozłożyli się obozem nieopodal. Dzięki niezawodności w erupcjach, nazwano go wówczas „Old Faithful”, czyli „Stary Wierny”… i tak już pozostało do dzisiaj.
W rzeczywistości Old Faithful nie jest tak punktualny, jak się sądzi. Na pewno nie można regulować według niego zegarków (zresztą w epoce Iphonów nikt już teraz tego nie musi robić). Przeciętnie wytrysk pojawia się co 80 min, choć przerwa między wybuchami wahać się może od 45 do 110 min. Podczas erupcji gejzer wyrzuca z siebie ok. 14 – 32 tys. litrów gotującej się wody i pary na wysokość 30 – 55 m. Trwa to zwykle od półtorej do 5 min. I pod tym względem możemy na „Starym Wiernym” polegać.
Mówi się, że Old Faithful zachowuje się jak prawdziwy impresario i jego popisy to czystej – i gorącej – wody show-meństwo. W lecie na spektakl ten czeka zwykle parę tysięcy ludzi. W odległości kilkudziesięciu metrów od gejzeru ustawiono koncentrycznie – jak w amfiteatrze – ławki, gdzie zbiera się widownia. Old Faithful znakomicie dozuje napięcie, niczym według dobrego scenariusza. Drażni się, pluska, pomrukuje – gra preludia, uwertury – by wreszcie w finale wystrzelić w górę imponującą fontanną pary i wody.

       Jednak, oprócz niego, znajduje się tu wiele innych atrakcji. Kotlina wypełniona jest całymi tuzinami ciekawych gejzerów oraz setkami fumaroli i gorących źródeł, wśród których nie znajdziemy dwóch takich samych.
Nieopodal „Starego Wiernego” znajduje się hotel Old Faithful Inn, uważany za największą na świecie konstrukcję z drewnianych bali. Zbudowany na początku ubiegłego wieku w stylu przypominającym wielkie hotele (lodges) amerykańskiego Zachodu, gospoda Old Faithful (w j. ang. „inn” oznacza właśnie gospodę, zajazd) jest surowa, ale jednocześnie solidna i wystawna. Największe wrażenie robi wnętrze: przestronne, wielopoziomowe foyer zajmujące prawie całą przestrzeń głównego budynku, ze wspaniałym sklepieniem, drewnianymi balkonami i ogromnym kamiennym kominkiem pośrodku. Gościom udostępnia się tylko dwa pierwsze poziomy. Był czas kiedy można było wyjść na sam szczyt, lecz po jednym z większych trzęsień ziemi, wyższe pietra zamknięto. Jeden z poziomów ma przedłużenie na zewnątrz, gdzie tworzy widokowo-rekreacyjny taras, skąd na świeżym powietrzu można obserwować erupcję Old Faithful i innych gejzerów kotliny. Ewentualnie zrelaksować się i odpocząć z kubkiem (pysznej tutaj) kawy w ręku.

ŚREDNIA KOTLINA GEJZERÓW

       Kotlina ta, choć nie wzbudziła zachwytu znanego pisarza Rudyarda Kiplinga („Księga dżungli„), który nazwał ja „Poletkiem Diabła”, przyciąga dziś i zadziwia rzesze gości. Znana z bajecznie kolorowego, olbrzymiego Grand Prismatic Spring, największego – i kto wie, czy nie najpiękniejszego – gorącego źródła na świecie. Jego średnica wynosi ponad 120 m. Całą paletę barw można zobaczyć przechodząc drewnianym pomostem obok źródła, jednak dopiero widok z lotu ptaka uwidacznia jego nieziemską, fantastyczną kolorystykę, przypominając gigantyczne oko jakiegoś ognistego ptaka – niebieskie w środku, przechodzące w zieleń, obramowane żółcią i rozchodzącymi się promieniście pastelowymi plamami brązów, czerwieni i pomarańczy. (Uwaga: ze szlaku Fairy Falls Trail, można zobaczyć  Grand Prismatic Springs z góry. Umożliwia to punkt widokowy znajdujący się na zboczu sąsiadującego ze źródłem wzgórza.)

Kraina Wiecznych Czarów – jak nieziemska. (Kotlina Porcelanowa w Kotlinie Gejzerów Norrisa)

.

KOTLINA GEJZERÓW NORRISA

       Są tacy, którzy uważają to miejsce za najciekawszy rejon aktywności hydrotermalnej w Yellowstone. Można powiedzieć, że jest to kotlina dla koneserów, choć na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie jakiejś krajobrazowej dewastacji – pobojowiska po ekologicznej katastrofie. W rzeczywistości stanowi ona bogaty kalejdoskop gorących źródeł i gejzerów, a martwota i spustynnienie są pozorne. Na małym skrawku tego obszaru mogą żyć miliardy mikroskopijnych stworzeń – niektóre z nich wytrzymują temperaturę pond 100 st. C panującą w źródle, które jest ich domem.
Kotlina Norrisa jest unikalna z kilku względów. Przede wszystkim to najstarsza z wszystkich gejzerowych kotlin parku, a może i na kontynencie. Woda gotuje się tu, wylewa, tryska i rozpuszcza glebę od ponad 100 tys. lat. W kotlinie tej zanotowano też najwyższą (zarejestrowaną technicznie) temperaturę w parku. Wywiercono długi na 326 m otwór i okazało się, że na tej głębokości wynosi ona 237 st. C.
Kotlina znana jest również ze swych niezwykłych, ciągłych przemian. Zmienia się nie tylko z roku na rok, ale i z dnia na dzień, co dodatkowo upodabnia ją do kalejdoskopu, w którym tasują się przeróżne elementy, układając w coraz to inne wzory.
Tutaj znajduje się też słynny Steamboat Geyser (ang. „steamboat” – łódź parowa) obwołany najwyższym gejzerem świata po eksplozjach, które wystrzeliły wodę na wysokość 120 metrów! Ostatnia o takiej mocy, miała miejsce w 1991 r. Jest to chyba również najbardziej nieprzewidywalny gejzer na świecie, gdyż odstęp między jego erupcjami wahał się od 5 dni do… 50 lat! Na razie jest dość niepozornym sikaczem, choć zdarzają się mu dziesięciometrowe wytryski. W każdej chwili może się jednak obudzić i po raz kolejny zadziwić świat… jeśli oczywiście będzie miał świadków.
Cały obszar Kotliny Gejzerów Norrisa dzieli się na dwa pomniejsze rejony: Kotlinę Porcelanową i Kotlinę Tylną – a każda posiada inny, diametralnie odmienny charakter.

* * *

       W niewielkiej odległości od głównych szlaków Kotliny Norrisa znajduje się kilka interesujących, choć mniej znanych miejsc. Kierując się na północ ku Mamucim Gorącym Źródłom, spotykamy po drodze tzw. Roaring Mountain, która w rzeczy samej kiedyś ryczała, obecnie jest cicha, a i urodą nie grzeszy, zawoalowana dymkami znajdujących się na jej zboczu fumaroli.
Parę kilometrów dalej znajduje się Obsidian Cliff, czyli „szklana góra”, a dokładniej – urwisko zbudowane z wulkanicznego szkliwa zwanego obsydianem, którego Indianie od tysięcy lat (i to w miejscach tak oddalonych, jak np. Wielka Równina Prerii, czy nawet na terenie dzisiejszych stanów Wisconsin czy Michigan) używali do wyrobu swoich narzędzi i broni. Jego czarno-szklista natura ukryta jest dzisiaj pod mchami i porostami, tylko gdzieniegdzie się ujawniając.
Ulokowany jeszcze bardziej na północ Sheepeaters Cliff to utworzone przez bazaltowe kolumny urwisko, pod którym znaleziono ślady indiańskich obozowisk, zaś po drugiej stronie drogi, za polem namiotowym Indian Creek, znajduje się Willow Park, gdzie latem często spotkać można ogryzające wierzbowe gałązki łosie.

Tarasy Minerwy (Mammoth Hot Springs)

.

MAMUCIE GORĄCE ŹRÓDŁA

       Mamucie Gorące Źródła (Mammoth Hot Springs) to kolejne unikalne miejsce w Yellowstone, gdzie ponownie zadziwić nas może twórcza inwencja Natury. Całe zbocze góry pokrywają misterne tarasy, których fantastyczne kształty i kolory ożywia spływająca po nich gorąca woda. Wszystko spowite jest oparami, pławiąc się w aurze baśniowej tajemniczości. Tarasy, sople i nacieki nasuwają skojarzenie z jakimś wielkim zastygłym wodospadem.
Mamucie Gorące Źródła to również nazwa sporej osady położonej u stóp Tarasowej Góry. Tutaj znajduje się kwatera główna Służby Parku i centrum turystyczne, kilka hoteli, kempingi, domki do wynajęcia, pola namiotowe… etc. Cywilizacji jest tu sporo – o tych kilka hoteli za dużo. Uwagę zwracają solidne, pokryte czerwonymi dachami budynki Fortu Yellowstone, bedące pamiątką po czasach, kiedy parkiem zawiadowało wojsko.
Późnym latem lub jesienią, na trawnikach – wśród ludzkiej architektury – spotkać można całe stada wapiti, a konkretnie „chmary” łań, gdyż byki pokazują się tu stosunkowo rzadko. Zwierzęta te sprawiają wrażenie oswojonych, choć w rzeczywistości są dzikie i żyją na swobodzie.

       Jednak głównym powodem tak wielkiej koncentracji ludzkich gości w tej okolicy są niezwykłe tarasy z trawertynu, który jest niczym innym, jak wytrącającym się z wodnego roztworu węglanem wapnia. Tarasowa Góra jest czymś w rodzaju „żyjącej”, nieustannie zmieniającej się rzeźby. Jedne źródełka się budzą, inne zamierają, choć – jak obliczono – ilość wylewającej się wody (roztworu) pozostaje taka sama. Każdej doby na zboczu odkłada się ok. 2 ton trawertynu. Bywa tak, że tarasy, które dawniej wzbudzały zachwyt, zmieniają się po jakimś czasie w szare i nieefektowne hałdy, na które nikt nie zwraca uwagi. Z kolei w innych miejscach powstają źródła nowe, dorównujące tamtym urodą.

       Źródło Kanarkowe (Canary Spring) to bez wątpienia jedno z najbardziej malowniczych gorących źródeł na świecie, niebywale fotogeniczne… Takie przynajmniej sprawiało wrażenie na przełomie początku XXI stulecia, kiedy to było jednym z najbardziej aktywnych mamucich źródeł. Nazwę zawdzięcza kanarkowym barwom w jakie malują go mieszkające w nim algi i bakterie. Ma ono dwoistą naturę. Na mniej pochyłym zboczu widoczne są setki umieszczonych jeden nad drugim, półokrągłych, różnokolorowych, przepełnionych ciepłą wodą stawków. Kompozycja ta jest zaiste koronkowa. Natomiast tam, gdzie zbocze jest strome, nie ma już sadzawek, a woda zlewa się po stumetrowej pochyłości, przypominającej biało-różowy grzbiet anielskich skrzydeł.
Widok ten jest zgoła nieziemski, wręcz surrealistyczny, nic zatem dziwnego, że swego czasu ekipa popularnego serialu science-fiction „Star Trek” chciała nagrywać tu film, uznając, że miejsce to doskonale zagra scenerie fantastycznej planety Vulcan.
Niestety, kolejne wizyty w Yellowstone przekonały mnie o zamierającej aktywności hydrotermalnej na Tarasowej Górze, na czym cierpi wizualna atrakcyjność Mamucich Źródeł. Miejmy jednak nadzieję, że jest to zjawisko przejściowe.

OKOLICA TOWER – ROOSEVELT

      Największą atrakcją tego rejonu leżącego w północno-wschodniej części parku jest Wodospad Wieżowy (Tower Fall), jeden z najbardziej malowniczych wodospadów w Yellowstone. Można do niego dotrzeć krótkim, choć dla niektórych trudnym, bo stromym szlakiem oferującym ponadto ciekawe widoki na kanion i przełomy Rzeki Yellowstone. Idąc krętą, kilkusetmetrową ścieżką, schodzimy w dół pokonując stumetrową różnicę poziomów. Wkrótce jesteśmy u stóp wodospadu. „Tower” to po angielsku „Wieża”. Nazwa ta nawiązuje do skalnych, przypominających wieżyczki, pinakli (sopli), wśród których znalazł sobie ujście potok Tower Creek, spadając z wysokości 40 m do małego Kanionu prowadzącego do przepływającej nieopodal Rzeki Yellowstone.
Bardzo blisko skrzyżowania Tower-Roosevelt stoi osobliwe Skamieniałe Drzewo (Petrified Tree), którym jest zamieniona w kamień i minerały czerwona sekwoja (redwood). Kiedyś w miejscu tym było jeszcze jedno kamienne drzewo, lecz rozłupali je i roznieśli „kolekcjonerzy pamiątek”. Toteż, aby uchronić przed takim samym losem pozostałe, ogrodzono je (dość kuriozalnym, zresztą, bo przypominającym grobowiec) żelaznym płotem.

Bizony w Dolinie Lamar

.

DOLINA LAMAR

       W północnym rejonie parku znajduje się słynna Dolina Lamar, zwana niekiedy „Amerykańskim Serengeti”, gdyż – przy sprzyjających warunkach – można tu spotkać wiele żyjących w parku zwierząt: bizony, jelenie, sarny, antylopy widłorogie, łosie, kojoty, a nawet niedźwiedzie grizzly oraz wilki. Sama Dolina – przez którą przepływa rzeka o tej samej nazwie – jest bardzo malownicza. Stanowi piękne powitanie tych, którzy do Yellowstone zajeżdżają od strony północno-wschodniej, przez dawną górniczą osadę Cooke City. Polecam zwłaszcza dojazd do parku przez niesamowitą Przełęcz Niedźwiedziego Zęba (Beartooth Pass), przejezdną jedynie w miesiącach letnich, ale oferującą nam obłędne górskie krajobrazy, jedne z najpiękniejszych i najbardziej dramatycznych na kontynencie Ameryki Północnej.
Przebywanie w Dolinie Lamar to sama radość, mimo korków, jakie czasami robią się tutaj, gdy ktoś zobaczy jakiegoś zwierzaka – ewentualnie wtedy, gdy na drogę wejdą majestatycznie bizony i nie za bardzo chcą z niej zejść (podobnie jest zresztą w Dolinie Haydena).
Należy wspomnieć, że to własnie tutaj, na początku ubiegłego stulecia, założono bizonie ranczo, które skutecznie uchroniło bizony przed ostateczną zagładą.

WIELKI KANION RZEKI YELLOWSTONE

       Warto przemierzyć tysiące kilometrów, by zobaczyć coś tak wspaniałego, jak Wielki Kanion i Wodospady Yellowstone. Niestety żadna fotografia, żaden film i żadne słowa nie są w stanie oddać czaru i cudowności tego miejsca. Podobne uczucia towarzyszyły już tym, którzy – jako jedni z pierwszych białych ludzi – zobaczyli Wielki Kanion Rzeki Yellowstone w XIX wieku. Nathaniel P. Langford, uczestnik wyprawy Washburna do Yellowstone, pisał w 1870 roku: „Pomyślałem, iż zupełnie niemożliwe byłoby opisanie innym uczuć, jakie wzbudza to miejsce”.
Kanony estetyczne zmieniają się wraz z epokami. XIX wieczni odkrywcy częściej wobec niezrozumiałej Natury i jej osobliwych dla nich tworów, odczuwali lęk i własną znikomość; współcześnie, po wszystkich artystycznych rewolucjach, jakie przechodził świat zachodni – począwszy od francuskiego impresjonizmu w malarstwie – bardziej wyczuleni jesteśmy na formę, grę światła, kolor i fakturę. Uczucia jakie wzbudza w nas dzisiaj kreatywność przyrody bardziej są natury estetycznej, niż egzystencjalnej. Choć przecież zawsze człowiek – nawet ten prehistoryczny – patrzył na świat, jak na dzieło stworzenia, a Dante stwierdził jeszcze w XIV wieku, że „Natura jest sztuką Boga„.

* * *

     Grand Canyon, czyli Wielki Kanion kojarzy się nam bardziej z rzeką Kolorado i wyżłobionym przez nią gigantycznym wąwozem w Arizonie, jednak nazwa ta równie dobrze przystaje do kanionu, jaki zawdzięczamy rzece Yellowstone w Wyoming. Tutejszy kanion jest znacznie młodszy: forma w jakiej go widzimy obecnie, ukształtowała się przez ostatnie 10 tys. lat, choć oczywiście jego rodowód sięga jeszcze dobrych kilkuset tysięcy lat wstecz. W porównaniu z wiekiem Wielkiego Kanionu Rzeki Kolorado, który liczy ok. 4 – 5 mln lat, nie jest to dużo.
Większości z tych, którzy stoją na krawędzi Wielkiego Kanionu Rzeki Yellowstone, wystarczy samo doznanie jego niezwykłości i piękna, które pozostaje w człowieku na całe życie. Inni są jednak bardziej dociekliwi, zadając szereg pytań: Skąd się tu wziął ten kanion? Dlaczego ma takie a nie inne kształty? Skąd te jego kolory? Z czego jest zbudowany? Jakie ma wymiary?
Spróbujmy, choć szkicowo, na te pytania odpowiedzieć.

Wielki Kanion Rzeki Yellowstone i Wodospad Dolny

.

       Pochodzenie i budulec. Po uformowaniu się wielkiej kaldery, która była rezultatem potężnej wulkanicznej eksplozji mającej miejsce 600 lat temu, jej wnętrze przez następne dziesiątki tysięcy lat wypełniane było co jakiś czas lawą, która wydostając się na powierzchnię, zamieniała się w ryolit. Skała ta jest dość twarda, jednakże obecne w niej pęknięcia i szczeliny, bedące rezultatem stygnięcia lawy, wypełniały się wodą podgrzewaną przez położone głębiej warstwy skał. Tak oto powstawały obszary hydrotermalnej aktywności. W tych warunkach woda, wchodząc w reakcje z różnymi gazami i substancjami, tworzy tzw. roztwór magmowy, który jest doskonałym rozpuszczalnikiem, zmieniając – osłabiając i rozkładając przy współudziale gazów, pary wodnej i wysokich temperatur – złoża ryolitu. Tym sposobem stają się one bardziej podatne na erozję.
W tym czasie zdarzały się jeszcze inne wylewy i twardy jeszcze ryolit zaczął sąsiadować z osłabionymi wcześniej złożami. Część kaldery wypełniło jezioro, z którego zaczęła wypływać rzeka rzeźbiąc swoje koryto w twardym lub miękkim ryolicie. Kiedy trafiła na słabsze, bardziej podatne na erozję podłoże, zaczęła się coraz głębiej w nie wcinać, tworząc kanion. Zaś na styku między twardym a miękkim ryolitem powstawały wodospady.

       Kształt. Mimom trzykrotnego nawiedzenia przez lodowce, Wielki Kanion zachował swój kształt litery „V”, który jest klasycznym kształtem kanionu wyciętego przez rzekę – w odróżnieniu od doliny polodowcowej, które przekrój przypomina literę „U”. Jak więc to się stało, że kanion zdołał się uchronić przed lodowcem, który zwykle poszerza i zaokrągla doliny? Otóż, naturalnie, wielki lodowiec przewalił się przez kanion, tylko że… w poprzek. Po prostu przesunął się nad kanionem, który wcześniej wypełnił się piaskiem, żwirem i lodem, co uchroniło go od niszczycielskiej siły lodowca. Kiedy klimat zaczął się ocieplać – a ostatnim razem stało się to jakieś 10 tys, lat temu – wypełniające wąwóz osady szybko zostały wypłukane przez nową porywistą rzekę, która kanion jeszcze bardziej pogłębiła. Trzeba zaznaczyć, że swe kształty zawdzięcza on nie tylko sile erozyjnej wody, ale również wszelkim czynnikom atmosferycznym: opadom, słońcu, wiatrowi, powietrzu, zmieniającej się temperaturze… wszystkim tym rzeźbiarskim narzędziom Natury.

       Kolory. John Muir, który zobaczył Kanion pod koniec XIX wieku, pisał: „To nie głębokość, ani kształt kanionu, nie wodospady, ani szaro-zielona rzeka, która śpiewa swą pieśń odwagi płynąc w dole spienionym nurtem; tym, co wywiera największe wrażenie na obserwatorze są kolory rozłożonej wulkanicznie skały.
Ryolit jest zazwyczaj szary, lecz pod wpływem roztworów wodnych oraz wysokiej temperatury nabiera innych kolorów. Zabarwia się na różowo, żółto, pomarańczowo… Powodem zmian w tej kolorystyce są domieszki różnych materiałów, głównie tlenków żelaza. Można powiedzieć krótko, że zbocza Kanionu zbudowane są z hydrotermicznie zmienionego ryolitu. Dominuje kolor żółty, więc odnosi się wrażenie, że oto patrzymy na piaskowce. Jest to złudne – piaskowca w Kanionie nie ma. Tu i ówdzie porozrzucane są wielkie granitowe głazy, ale jest ich niewiele, a przywleczone zostały przez lodowiec z odległości wielu dziesiątków kilometrów.

       Wymiary. W zestawieniu z innymi wielkimi kanionami, Wielki Kanion Yellowstone jest raczej kameralny: ma 32 km długości, głęboki jest średnio na 240 – 360 m. Jednakże – jak się można o tym przekonać w innych miejscach – to nie tylko wymiary sprawiają, że coś potrafi nas zadziwić. Zazwyczaj jest to fizyczna bliskość miejsca, czy obecność jakiegoś punktu odniesienia, który pozwoli nam uzmysłowić sobie proporcje. Wtedy, kiedy możemy czegoś dotknąć, poczuć – w jakimś sensie posmakować. Wielki Kanion Yellowstone jest takim właśnie miejscem, które bardziej nas ogarnia i przepełnia, niż dystansuje, konfuduje i odpycha.

WODOSPADY GÓRNY I DOLNY

       Już sama rzeźba i koloryt Kanionu wystarczyłyby do tego, by uznać to miejsce za wyjątkowo spektakularne. A tu jeszcze te wkomponowane w Kanion wodospady.

Wodospad Dolny

       Dolny Wodospad, który otwiera najgłębszą, a zarazem najbardziej malowniczą część Wielkiego Kanionu, ma wysokość 93 m, jest więc – jak to się często zaznacza – prawie dwa razy wyższy od Niagary. Porównanie takie jednak nie ma większego sensu, zważywszy na zupełnie inny charakter i ułożenie obu wodospadów.
Na wiosnę, kiedy topnieją śniegi, w każdej sekundzie w przepaść spada 250 tys. litrów wody. Bez wątpienia jest to jeden z najpiękniejszych wodospadów na świecie, do czego naturalnie przyczynia się otaczający go krajobraz. Najlepszy bodajże widok roztacza się z tarasu Artist Point, z którego podziwiać można zarówno Kanion, jak i – z odległości 1.5 km – Wodospad Dolny. Zdaniem wielu ten właśnie punkt oferuje najpiękniejsze scenerie w całym Parku Narodowym Yellowstone. Jest to według mnie prawda. Tę opinię można zresztą rozwinąć, dodając, że widok Wielkiego Kanionu i wkomponowanych weń wodospadów, to jeden z najbardziej malowniczych obrazów amerykańskiego Zachodu.
Do Dolnego Wodospadu można oczywiście podejść bliżej. Godny polecenia – ale tylko tym, którzy są w stanie pokonać niezwykle strome, złożone z 700 stopni schody – jest zwłaszcza Szlak Wuja Toma (Uncle Tom’s Trail) znajdujący się na tej samej co Artist Point, południowej krawędzi. Prowadzi on w głąb kanionu, (choć nie na samo dno), w niezwykle bliskie sąsiedztwo wodospadu. Dopiero stamtąd można docenić jego potęgę. Po drugiej, północnej stronie kanionu, nie mniej forsowne zejście prowadzi nad samą krawędź Dolnego Wodospadu, skąd do spadającej z wielkim hukiem wody dzieli nas dosłownie wyciągnięcie ręki. Wrażenia jednak nie dorównują tym ze Szlaku Wuja Toma. Warto natomiast, bedąc po tamtej stronie, zatrzymać się na punktach widokowych Inspiration Point oraz Lookout Point. Kto ma więcej czasu, chęci i sił może przejść kilkukilometrowym szlakiem biegnącym wzdłuż północnej krawędzi, łączącym wszystkie znajdujące się na niej punkty widokowe, w tym oczywiście te, które zostały przed chwilą wymienione.

       Jest jeszcze Górny Wodospad, którego nie można dostrzec z Artist Point, mimo że znajduje się on niespełna kilometr w górę rzeki od Wodospadu Dolnego. Zasłonięty jest bowiem przełomem. Widać go natomiast dobrze z tarasu ulokowanego blisko parkingu, skąd wyrusza się na Szlak Wuja Toma. Mimo, że – mając 33 m wysokości – jest on niemal trzykrotnie niższy od Wodospadu Dolnego, nie można go zignorować. Jesteśmy w stanie podejść do niego bardzo, blisko, i to niewymagającym, krótkim i łatwym szlakiem po stronie północnej kanionu. Prowadzi on z parkingu, na który trafić możemy, kierując się na Brink of Upper Falls. Stamtąd spacerkiem podchodzimy nad krawędź Górnego Wodospadu. Kiedy świeci słońce, gdzieś w połowie drogi wita nas w dole tęcza, a zaraz później rwący nurt Rzeki Yellowstone i grzmot spadającej wody. Doprawdy, zetknięcie się z tak potężnym żywiołem zapiera człowiekowi dech w piersi.

* * *

       Kończąc ten krótki (wbrew pozorom) opis najciekawszych miejsc w Yellowstone, zapraszam wszystkich do ich odwiedzin… i to wielokrotnych. Mam nadzieję, że okaże się on pomocny, służąc jako mały przewodnik po tym najsłynniejszym parku narodowym na świecie.

Nieziemskie scenerie Mamucich Gorących Źródeł

.

PS. Tekst powyższy jest fragmentem (pierwszej w języku polskim) monografii Parku Narodowego Yellowstone opublikowanej w odcinkach w prasie polonijnej („Dziennik Chicagowski”, „Dziennik Związkowy”). Obszerne jej fragmenty trafiły również do mojej książki „Podróże”. Poprzednia część była swoistym wstępem do parku i opowieścią o jego historii (TUTAJ),  następna poświęcona będzie żyjącej w nim zwierzynie.

*  *  *

Ujście Rzeki Yellowstone z Jeziora Yellowstone (wczesne lato)

.

.

Gejzer Fishing Cone wychyla się z Jeziora Yellowstone

.

.

Ciepła woda wlewa się z gorących źródeł do Jeziora Yellowstone (West Thumb Basin)

.

.

Pełna osobliwości geologicznych Górna Kotlina Gejzerów (Upper Geyser Basin)

.

.

Bizony w Dolinie Haydena (wczesna jesień)

.

.

„Złota godzina” w Yellowstone (okolica Roosevelt – Tower)

.

.

Spacerując nad Grand Prismatic Spring

.

.

Dolina Lamar – jak na malarskim płótnie. Wędkarz, drzewo, a w oddali: pasące się stado bizonów

.

.

Bizony w Dolinie Lamar (późne popołudnie)

.

.

Castle Geyser (Górna Kotlina Gejzerów)

.

.

Wielki Kanion Rzeki Yellowstone i jego bajecznie kolorowe zbocza

.

.

Grand Prismatic Spring

.

.

Górna Kotlina Gejzerów i jedno z jej licznych gorących źródeł

.

.

Widok na Górnym Tarasie w Mammoth Hot Springs (Upper Terraces Drive)

.

.

Scenerie na Tarasowej Górze (Mammoth Hot Springs)

.

.

Łania wapiti pod Tarasową Górą (Mammoth Hot Springs)

.

.

Tarasy pod Kanarkowym Źródłem (Canary Spring)

.

.

Gejzer wieczorową porą

.

.

Zachód słońca nad Yellowstone

.

.

Autor nad Abbys Pool (West Thumb Basin)

.

GALERIA

© ZDJĘCIA WŁASNE

UWAGA: zarówno tekst, jak i zdjęcia objęte są prawami autorskimi.

.

Jedna odpowiedź to “YELLOWSTONE – miejsca”

  1. Stanisław Błaszczyna Says:

    Chciałbym w tym miejscu podziękować (niestety, nieżyjącej już) Pani Danucie Nowakowskiej, z którą miałem kiedyś przyjemność podróżować po Amerykańskim Zachodzie – i która była korektorką mojej pracy o Yellowstone. (Z różnych względów Jej korektę uwzględniłem dopiero w obecnej wersji internetowej.)
    Dziękuję raz jeszcze, Pani Danuto.
    Kiedy teraz poprawiałem ten tekst, była Pani przy tym obecna – w mojej pamięci. Myślę, że zyskał on na tym niepomiernie. Jestem za to bardzo wdzięczny.


Co o tym myślisz?