YELLOWSTONE – powrót wilka, urok barw, kiedy płoną lasy…

Część IV 

.

„Złota” godzina w Yellowstone – Blacktail Plateau Drive

.

KLIMAT

Dla człowieka o zdrowym ciele i jasnym umyśle,
nie istnieje coś takiego, jak zła pogoda.
Każde niebo ma swoje piękno,
a burze chłoszczące naszą krew sprawiają tylko,
że serce bije nam mocniej.
George Gissing

       Klimat jest w naturze tym, czym nastroje w duszy człowieka. Ale aura nie jest chimerą, kaprysem żywiołów. To tchnienie wyznaczające w przyrodzie rytm życia – podporządkowujące sobie wszystko, co żyje. Jeśli domeny roślin i zwierząt są królestwami, to królestwa te rządzone są „oddechem” klimatu.
Zdecydowana większość z kilku milionów gości odwiedzających Park Narodowy Yellowstone, ogląda go w porze, kiedy robi się cieplej, ustępują śniegi, a pogoda staje się dla turystów łaskawsza. Wiosna to chyba najciekawszy sezon w parku, gdyż życie w przyrodzie nabiera tempa, paleta barw staje się bogatsza, kolory jaskrawsze. Nie można jednak zapominać o pozostałych porach roku, kiedy fauna i flora odpoczywa, a Yellowstone okrywa się białym płaszczem śniegu. Park zimą jest trudniej dostępny, ale tych, którym udaje się tu dotrzeć, urzeka swą śnieżną urodą.

Wpływy klimatyczne

      Obszar Większego Yellowstone jest rozległy, podlega różnym wpływom pogodowym, dlatego też poszczególne jego rejony mogą się bardzo od siebie różnić klimatycznie. Sam park narodowy leży w sercu tego obszaru, bedąc otoczoną górami wyżyną. Panujący na niej klimat jest chłodny i suchy.
Zwykle masy powietrza przesuwają się z zachodu na wschód, co związane jest z ruchem obrotowym naszej planety. Większy Yellowstone, a zwłaszcza jego część zachodnia, podlega więc głównie działaniu frontów docierających tu Pacyficznego Północnego Zachodu, czyli znad stanów Waszyngton i Oregon. Klimat w tamtym rejonie jest umiarkowany i wilgotny, dlatego powstające tam prądy są raczej ciepłe i zawierają dużo wilgoci. W dużej części nie dociera ona jednak do Yellowstone, gdyż zatrzymywana jest przez leżące na drodze tych prądów góry, działa tu tzw. efekt ortograficzny: natrafiające na górską barierę ciepłe i wilgotne powietrze wznosi się do góry, ochładzajac się. Chłodne powietrze nie wchłania dużej ilości wilgoci, toteż wytrąca się ona w postaci chmur, a następnie skrapla – wtedy pada deszcz. Dlatego zachodnie stoki górskich łańcuchów Ameryki mają o wiele większą ilość opadów, niż wschodnie.
Szczególnie jest to odczuwalne w północnej części parku, w rejonach niżej położonych, osłoniętych od zachodu górami Gallatin. W dolinach rzek Yellowstone i Lamar natrafiamy na łąki i stepy krzewiaste, a na niewielkim obszarze – między Mammoth Hot Springs, a miasteczkiem Gardiner – znajduje się nawet północna pustynia z rzadkimi trawami, suchorostami, szałwią i… kaktusami prickly pear. Zimą śniegu jest tu niewiele, co ściąga całe stada zwierząt, zwłaszcza jeleni wapiti.
W miesiącach zimowych Większy Yellowstone, oprócz cieplejszych i mimo wszystko wilgotniejszych prądów z północnego zachodu, wystawiony jest także na działanie suchych i zimnych mas arktycznego powietrza, docierających tu znad Kanady. Mają one jednak większy wpływ na jego wschodnie rejony, przemieszczając się południkowo wzdłuż krawędzi jaką tworzą Wielkie Równiny spotykające się tu z Górami Skalistymi. Rejon ten latem poddawany jest też sporadycznie działaniu ciepłego i wilgotnego prądu znad Zatoki Meksykańskiej, przynoszącego zazwyczaj burze i deszcz. Wschodnie obrzeża Większego Yellowstone mają więc podobny klimat, jak Wielkie Równiny: chłodne i suche zimy, zmienną pogodę w lecie.

Wiosna w Yellowstone – ale nadal bliżej zimy, niż lata (okolica Mammoth Hot Springs)

.

Jak to bywa w górach…

      Prawie cały obszar Parku Narodowego Yellowstone leży powyżej 2000 m n.p.m. Tak więc, będąc w nim jesteśmy w górach. A to oznacza, że możemy się spodziewać pogodowej zmienności. Zresztą, nie tylko pasma górskie, ale i każda większa góra potrafi stworzyć własny mikroklimat.
Największy szok termiczny (jak również krajobrazowy!) można przeżyć latem, kiedy do parku Yellowstone wjeżdża się od północnego wschodu, pokonując (wspaniałą!) Przełęcz Niedźwiedziego Zęba (Beartooth Pass). Wyjeżdżając np. z Billings w Montanie, gdzie temperatura może sięgać 35 st. Celsjusza, w ciągu 2 – 3 godzin można się znaleźć na przełęczy, gdzie temperatura jest bliska zera, a dookoła leży śnieg. Spowodowane jest to obniżeniem się ciśnienia atmosferycznego, które pociąga za sobą rozrzedzenie powietrza. Z kolei rozrzedzające się powietrze wytrąca ciepło, czego efektem jest spadek temperatury. Czyli: im wyżej, tym chłodniej – każdy z nas tego doświadczył.
Ci, którzy chodzą po górach wiedzą, jak niespodziewanie można się tam spotkać z burzą. I to burzą gwałtowną, z ulewnym deszczem i piorunami. Na obszarze Większego Yellowstone zdarzają się one często, np. w wysokich partiach gór Absaroka i Wind River, także w górach Teton. Szczególnie widowiskowe są te, które rozpętują się po południu nad jeziorem Yellowstone. Za dnia powietrze ociepla się nad wodą (gdzie indziej – w dolinach), a następnie, wznosząc się raptownie ku górze, ochładza się, formując ciężką chmurę burzową, z której strzelają błyskawice. W czasie każdej burzy należy się schronić na jakimś niższym terenie, z dala od wysokich drzew i wystających ponad otoczenie skał.
Najwięcej deszczu w Yellowstone spada w maju i czerwcu. Efekt orograficzny występuje również w przypadku stacjonarnych mas powietrza, w związku z czym miejsca w sąsiedztwie wyższych gór mają więcej opadów. Np. w górskim miasteczku Cooke City, położonym nieopodal północno-wschodnich wrót parku, zimą 1977-78 roku spadło aż 10 m śniegu. Natomiast na Wyżynę Yellowstone spada rocznie ok. 2.5 m (a od lat 50. XX wieku coraz mniej, co jest związane ze stopniowym ocieplaniem się klimatu).

… i w dolinach

      Swój odrębny mikroklimat mają także górskie doliny i kotliny. Latem i zimą ochładzane są wiatrem, który wywołuje opadające z gór zimne powietrze. Zimą mogą one powodować znaczne ochłodzenie, a nawet siarczysty mróz. Leżąca w otoczonej górami niecce miejscowość West Yellowstone, przez 20 lat utrzymywała rekord najniższej temperatury w kraju, nie licząc Alaski. W 1933 roku odnotowano tam 55 st. C poniżej zera.
Doliny są również wysuszane przez wiatry zwane „chinook„, co w języku indiańskim oznacza „pożeracz śniegu”. Masy osuszonego powietrza przedostają się na drugą stronę gór i opadają, ocieplając się przy tym. A ciepłe powietrze może utrzymać więcej wilgoci, pochłania więc (dosłownie) śnieg i wysusza glebę. Tak właśnie dzieje się w tych półpustynnych, bezśnieżnych, północnych dolinach parku.
Owe powietrzne prądy nabierają czasem przyśpieszenia, zwłaszcza kiedy przechodzą przez górskie wąwozy i korytarze. Wiatr może osiągnąć wtedy moc huraganu, wiejąc z prędkością 100 – 120 km/godz. Ich uciążliwość łagodzona jest wszak tym, iż nie są to wiatry zimne.

Yellowstone w jesiennych barwach

.

Pory roku

       Najcieplej w parku Yellowstone jest w lipcu i sierpniu (średnia temperatura wynosi wówczas od 23 do 25 st. C.), najzimniej w grudniu (-3 st. C.) Wilgotność powietrza jest mała (średnio 50%), co łagodzi upały w lecie i chłody w zimie. Rzadko kiedy w sezonie letnim pochmurne niebo utrzymuje się przez cały dzień. Słońca z reguły nie brakuje, bez względu na porę roku. Pięknie świeci, zwłaszcza w rozległych dolinach.
Wiosna przychodzi do Yellowstone w połowie kwietnia i na większych wysokościach trwa nawet do początków lipca. Wtedy w parku jest najwięcej zieleni, zaczynają kwitnąć dzikie kwiaty, rodzą się zwierzęta, a w rzekach i strumieniach jest wtedy najwięcej wody. Jednak w maju śnieg może być jeszcze wszechobecny.

Osika w swojej najpiękniejszej szacie

Lato zaczyna się wcześniej na terenach niżej położonych (początek czerwca), na wyższe przychodzi później (połowa lipca) i trwa tam krótko, bo tylko do początków września. W dolinach latem może być bardzo ciepło (30 – 35 st. C.) i w zasadzie jest sucho. W wyższych partiach tak wysokie temperatury należą do rzadkości.
Położone niżej łąki żółkną, jednak te, które są wyżej, mogą zachować swoją zieleń i kwiaty przez całe lato.
Jesień trwa od września do listopada, w wyższe rejony przychodzi już z końcem sierpnia. We wrześniu jest raczej ciepło, choć czasem może spaść pierwszy śnieg. Łąki są żółto-brunatne, zaś drzewa liściaste – wśród nich prym wiodą osiki – wybuchają kolorami, strojąc się w różne odcienie złota, brązu i czerwieni.
Zima może przyjść nagle, chociaż na dobre rozpoczyna się w listopadzie. Oczywiście, im wyższe rejony, tym jest ona bardziej surowa. W nocy temperatura znacznie się obniża. Dnie są cieplejsze lub chłodniejsze w zależności od tego, który prąd powietrza bierze górę. Jeśli dominuje ten znad północnego zachodu, spada więcej śniegu a temperatury są wyższe; jeżeli silniejszy jest arktyczny, to robi się chłodniej i opady są mniejsze. W marcu lub kwietniu zima oddaje koronę wiośnie i cały cykl zaczyna się od nowa.

greydot

ROŚLINY

        Dzięki roślinom atmosfera ziemska posiada tlen. Dzięki nim nasza planeta nie jest nagą skałą a pokryta jest glebą. Dzięki nim wreszcie żyją wszystkie zwierzęta, gdyż rośliny są podstawą wszelkiego pożywienia, jakie istnieje na świecie.
Rośliny, wykorzystując proces fotosyntezy, same siebie potrafią wyżywić zamieniając substancje nieorganiczne w niezbędne im do życia składniki. Ponadto stabilizują klimat i uspakajają nasze zmęczone oczy zielenią, co też nie jest bez znaczenia. Za to wszystko winniśmy im wdzięczność.
Na obszarze Większego Yellowstone możemy znaleźć ponad 1 600 gatunków roślin, w tym ok. 1 200 na terenie samego parku. Nie rosną one na swoich miejscach przypadkowo. O ich rodzaju, występowaniu, zasięgu i stopniu rozwoju decyduje wiele czynników, takich jak ukształtowanie terenu, wilgotność i opady, typ gleby, nasłonecznienie, wiatry, wpływ zwierząt i człowieka. Niektóre gatunki są bardzie wymagające, inne mniej – różni je stopień ekologicznej tolerancji i przystosowania do określonych warunków środowiska.

        Flora Yellowstone nie jest tak dorodna jak w rejonach, gdzie gleby są żyźniejsze, klimat łagodniejszy i jest większa wilgotność. Np. rośnie tu tylko 10 gatunków drzew, z których dominuje wyraźnie jeden – sosna wydmowa (Pinus contorta), a dokładnie jej podgatunek (latifolia), zwany popularnie sosną lodgepole. (Spośród czterech rosnących w Yellowstone gatunków drzew, aż trzy są tym gatunkiem sosny.) Jednak aż 75% powierzchni parku pokrywają lasy. Za tak duży stopień zalesienia odpowiada właśnie sosna wydmowa, której wymagania glebowe są niewielkie.
A gleba na większości obszaru Yellowstone nie jest zbyt dobrej jakości. Trudno się dziwić, zważywszy na geomorfologię tego rejonu. Ma on bowiem wulkaniczną przeszłość, co oznacza, że podstawą dla wykształcającej się gleby były złoża ryolitu, tzn. skały wulkanicznej. Ponadto – i to jest czynnik najważniejszy – lodowiec gościł w Yellowstone stosunkowo niedawno, bo jakieś 8 – 10 tys. lat temu, a to zbyt krótki okres, by powstała grubsza warstwa gleby. Jak już wspomniałem, teren parku wynosi się dość wysoko nad poziom morza (średnio 2 300 – 2 800 m n.p.m.), opady nie są obfite, nie jest tu za ciepło, a okres wegetacyjny jest krótki. Wszystko to wpływa na ograniczone bogactwo yellowstońskiej roślinności.
Wiadomo, że wraz ze zmieniającą się wysokością, zmieniają się również warunki wegetacyjne dla roślin, a więc temperatura, wilgotność, długość trwania pór roku, wiatr, nasłonecznienie… Dlatego poszczególne grupy roślin tworzą poziome strefy roślinne. Przyjmuje się, że różnica w poziomie wynosząca 300 metrów ma taki sam wpływ na roślinność, jak różnica w 500 kilometrowej wędrówce po lądzie na północ. Natomiast zmiana o 100 m w poziomie pociąga za sobą zmianę temperatury o 1 stopień Celsjusza. Oczywiście, im wyżej, tym zimniej.

Stado wapiti i gęsi kanadyjskich, a w tle: bezlistne jeszcze o tej porze roku (maj) osiki i sosny lodgepole na dalszym planie. No i śnieg w górach.

.

Z tych powodów roślinność w Yellowstone układa się w następujące strefy:

  • Wąską strefę między 2 100 a 2 400 m n.p.m. zajmuje tzw. jodła Douglasa (Pseudotsuga menziesii), drzewo bardzo rozpowszechnione w innych rejonach Zachodu, stanowiące podstawę amerykańskiego przemysłu drzewnego. W Yellowstone jest rzadsza, rośnie na północnych obszarach parku, w dolinach rzek Yellowstone i Lamar. W sąsiedztwie tych drzew często można spotkać osiki, piękne zwłaszcza jesienią.
  • Największa jest strefa leżąca między 2 400 a 2 800 m n.p.m., zdominowana przez wspomnianą już sosnę wydmową. Jej angielska nazwa „lodgepole” wywodzi się jeszcze z pionierskich czasów, kiedy biali kolonizatorzy dostrzegli, że jej pnia Indianie używają do budowy swoich teepee (ang. „lodge” oznacza chatę/dom/hotel, „pole” – żerdź, kołek). Sosna ta jednak nie pozwala, by w jej sąsiedztwie rosło zbyt wiele innych gatunków roślin, w tym innych gatunków drzew. Również zwierzęta nie za bardzo lubią tego rodzaju las. Ciekawe, że nasiona pewnej odmiany sosny wydmowej, mogą się uwolnić z szyszek tylko pod działaniem wysokiej temperatury. Pożary są więc korzystne dla przetrwania tego gatunku. Zdarza się, że lasy sosnowe wypierane są przez bardziej tolerujące cień jodły.
  • Powyżej 2 800 m n.p.m. rosną lasy świerkowo-jodłowe. Utrzymująca je gleba jest tu bogatsza w minerały (opierając się na zwietrzałym bazalcie i andezytach, nie na ryolicie), większe są też opady deszczu i śniegu. Ten rodzaj lasu sięga tundry. Na wyższych wysokościach rośnie więcej świerków Engelmanna (Picea engelmannii), które mogą się mieszać z sosnami plamistokorowymi (Pinus albicaulis). Lasy świerkowo-jodłowe można spotkać przekraczając przełęcze Większego Yellowstone: Danraven, Teton, Sylva, czy też jadąc drogą Beartooth Highway.
  • Łubin arktyczny

    Bardzo ciekawą strefą jest alpejska tundra, która zwykle zaczyna się na wysokości 3 300 m n.p.m. Nazwa ta może zdziwić, gdyż Alpy kojarzą się z Europą, tundra zaś z Syberią. Niemniej przyjęła się ona w Ameryce. Strefy te są bowiem podobne do siebie w różnych częściach naszego globu – zbliżone warunki determinują występowanie podobnych roślin. A w każdych górach są one surowe. Okres wegetacyjny jest nadzwyczaj krótki, trwa zwykle 2 – 3 miesiące; skoki temperatur są olbrzymie, powietrze rozrzedzone, promieniowanie słoneczne intensywne, wiatry porywiste, gleba płytka i uboga. W tych warunkach roślinom trudno jest przystosować się do życia. To dlatego np. aż 85% rośliny alpejskiej znajduje się pod powierzchnią ziemi, co pozwala na zachowanie jak największej energii potrzebnej do przetrwania i rozmnażania się.
    Na wiosnę, kiedy gdzie indziej jest już w pełni lato, łąki alpejskie ukazują swą wielką urodę, pokrywając się kobiercem kwiatów (piękne są zwłaszcza maleńkie łubiny). Gdzieniegdzie rośnie kosodrzewina, karłowate sosny, wierzby i brzozy. Często – wśród skał i kamieni – można tu zobaczyć świstaki, czasem nawet górskie owce.
    Tundra w Yellowstone jest dość rozległa, jednak trudno dostępna dla przeciętnego turysty. Jej skrawek można zobaczyć wybierając się szlakiem prowadzącym na szczyt góry Washburna. Ale największe wrażenie robi ona na leżącej poza parkiem – wspomnianej tu już wielokrotnie – przełęczy Beartooth Pass, dość łatwo dostępnej latem dla tych, którzy do parku wjeżdżają od północnego-wschodu, z Montany.

  •  Należy jeszcze wspomnieć o kilku środowiskach roślinnych nie tyle związanych z wysokością, co ze specyficznymi warunkami lokalnymi. Są to strefy nadrzeczne, niezwykle istotne nie tylko dla przyrody Yellowstone, ale i dla wszystkich zachodnich ekosystemów. Przypominają one nieco lasy rosnące na Wschodzie Stanów Zjednoczonych, gdzie warunki klimatyczne są mniej ekstremalne, i gdzie jest więcej wilgoci. Nad rzekami rosną więc drzewa liściaste, takie jak osiki, topole, wierzby, brzozy oraz pewne gatunki krzewów i traw, które potrzebują dużo wody.
    Strefy rzeczne zajmują tylko 1% powierzchni, jednakże są niezmiernie ważne dla dzikiej zwierzyny. Jak obliczono, aż 80% zwierząt – np. łosie i niedźwiedzie, oraz całe mnóstwo ptaków – jest od nich uzależnionych egzystencjalnie. Strefa ta nazwana została „cienką zieloną linią”, gdyż jest bardzo wrażliwym elementem i łącznikiem całego ekosystemu.

Bylica trójzębna (sagebrush) w Yellowstone kwitnie późnym latem

       Łąki i krzewiaste stepy sprawiają, że Yellowstone wydaje się nam bardziej przestrzenny, a na wiosnę – kolorowy. Dla tych zwierząt zaś, z których słynie park (jeleni, bizonów, łosi, niedźwiedzi i orłów przednich), stanowią „domowe środowisko”.
Trawy i krzewy rosną tam, gdzie drzewa nie mogą się utrzymać ze względu na specyfikę gleby i niewystarczającą ilość wody, ale także nadmierną wilgotność. Rośliny trawiaste doskonale znoszą suszę. Wiosną i wczesnym latem, kiedy jest cieplej i wilgotniej, zazieleniają bezdrzewne doliny, gdzieniegdzie akcentując je kolorowym kwieciem. Żyją wtedy najintensywniej: rosną, wypuszczają pędy, kwitną i produkują nasiona. Kiedy zaś następuje susza, żółkną, brązowieją i obumierają, ale tylko częściowo. Korzenie pozostają żywe i kiedy jesienią spadnie trochę więcej deszczu, uśpione rośliny odżywają.
Podobnie z nieregularnością nawilgocenia radzą sobie krzewy. Np. bardzo pospolita szałwia krzewiasta wykształciła kilka rodzajów liści. Kiedy wody jest więcej, roślinę utrzymują większe, bardziej efektywne liście, natomiast kiedy jest jej mniej – tamte giną a ich funkcje przejmują liście mniejsze, bardziej jednak utrzymujące wilgoć.
Łąki znajdują się na wyższych poziomach, gdzie utrzymująca się przez większość roku zmarzlina uniemożliwia rozwój i przetrwanie drzew. Także tam, gdzie jest zbyt dużo wilgoci, rosną jedynie trawy i krzewy, gdyż mało stabilne podłoże nie jest w stanie utrzymać drzew. Są tam więc moczary. Lasów nie ma również w dolinach, których dno wypełnia gleba utworzona przez polodowcowe osady. Jest ona bardzo porowata, z łatwością przenika przez nią woda, słabo wiec utrzymuje się tu wilgoć. Jednak grunt jest zbyt wilgotny, by utworzyła się na nim pustynia, ale i zbyt suchy, by wyrósł na nim las. Klasycznymi przykładami takich obszarów są doliny Haydena i Lamar, oraz kotlina Jackson Hole w sąsiedztwie Parku Narodowego Grand Teton.
Dzięki łąkom i roślinności stepowej utrzymać się może wiele gatunków dzikiej zwierzyny. Znawcy tematu podają, że dostarczają one 100% żywności bizonom, 80% jeleniom i 60% górskim owcom. To źródło pożywienia ważne jest dla tych – jak i innych – zwierząt, zwłaszcza zimą.

greydot

Pożar w Yellowstone, 1988 r. (Zdjęcie: archiwum NPS, autor nieznany, domena publiczna)

.

KIEDY PŁONĄ LASY

Pożary, wybuchy wulkanów, aktywność gorących
źródeł, zlodowacenia – nie są ani dobrem, ani złem.
Są po prostu częścią naturalnego świata.
Don Pitcher

      Latem 1988 roku lasy w Yellowstone stanęły w płomieniach. Ze zgrozą patrzono na te łuny w Wyoming i Montanie, na czarne niebo zasnute niekończącą się chmurą dymu. Być może pomyślano nawet o apokalipsie – o zagładzie parku narodowego. Obrazy pożarów szalejących w Yellowstone obiegły cały świat. Jeszcze dzisiaj, kilkadziesiąt lat po tym wydarzeniu, ich (na szczęście zacierające się coraz bardziej) ślady, bulwersują odwiedzających park.
W zasadzie pożary uważa się za klęskę, katastrofę, która przynosi same straty. Rzeczywiście, kiedy płonie ludzki dobytek i zniszczeniu ulega to, co stworzył człowiek, to straty mogą być wielkie. Kiedy jednak mamy do czynienia z pożarem w przyrodzie, bilans nie jest już tak oczywisty. Może to wydać się dziwne, ale dzięki pożarom przyroda zwykle zyskuje. Paradoksalnie, brak pożarów może wyrządzić w przyrodzie więcej szkód, niż one same. Ale żeby to zrozumieć, należy sobie uświadomić zasady działania pewnych ekologicznych mechanizmów. Są one dość przejrzyste.

       Pożary w Yellowstone zdarzały się od niepamiętnych czasów – od samego początku, kiedy te ziemie zaczęły porastać drzewa. Zarzewiem był najczęściej piorun. Lasy płoną w Yellowstone niemal każdego dnia, nie są więc jakimś wyjątkowym zjawiskiem. Wręcz przeciwnie – ich obecność wpisana jest w równowagę tutejszego ekosystemu. Wybuchają one często, lecz zazwyczaj dość szybko wygaszają się same, trawiąc stosunkowo niewielki obszar. Jednak w 1988 roku nabrały gigantycznych rozmiarów.
Czegoś takiego w historii Yellowstone nie było; no, może w czasach prehistorycznych Indian.
Lasy płonęły przez pół roku i spaliło się ich aż 320 tys. ha, co stanowi 36% zalesionej powierzchni parku. (Dla porównania: w latach 1972 – 1987 zanotowano w Yellowstone 235 naturalnych pożarów. Poszło wówczas z dymem 14 tys. ha lasów. Największy strawił 3 tys. ha).

Spalony las

       Tamtego krytycznego lata doszło do kumulacji specyficznych warunków, które wyzwoliły żywioł na ogromną skalę. Decydującymi czynnikami były: susza, burze, wiatr i nagromadzone przez dziesiątki lat paliwo.
Kiedy w maju 1988 roku tu i ówdzie zaczęły się pojawiać spowodowane piorunami pożary, pozwalano się im wypalać. Wówczas jeszcze nic nie wskazywało na niezwykłość tego zjawiska. Z nastaniem lata, najbardziej gorącego, suchego i zupełnie bezdeszczowego w historii parku, spadła drastycznie wilgotność – rośliny, krzewy i trawy wyschły „na pieprz”. Rozpętały się burze bez opadów, za to błyskawic było dwa razy więcej, niż zwykle. Pożarów pojawiało się coraz więcej. Burze z piorunami zaczęły rozsiewać ogień po całym Yellowstone. Bywało, że w tym samym czasie las płonął w kilkudziesięciu różnych miejscach.
Porywiste wiatry, których prędkość dochodziła do 100 km/godz. powodowały, że ogień rozprzestrzeniał się w zawrotnym tempie. W niektórych przypadkach było to 5 km w ciągu godziny. Płomienie sięgały 70 m nad korony drzew. Wiatr i prądy konwekcyjne przenosiły w powietrzu płonące żagwie, przez co pożar mógł „przeskakiwać” zarówno sztuczne, jak i naturalne bariery: rzeki, drogi, czy nawet Wielki Kanion.
W niektórych rejonach las był bardzo stary, 300 – 400-letni, w innych nie było pożaru od 150 – 200 lat, co powodowało, że odłożyły się tam spore ilości martwych drzew, zwalonych pni i chaszczy, które stanowiły doskonałe paliwo, podsycając skutecznie ogień.
Rozszalały żywioł nie dał się opanować i poskromić.

       Jednak dopiero w lipcu zorientowano się, że pożary rozprzestrzeniają się ponad normę. Rzucono więc do ich gaszenia armię ludzi. Łącznie w akcji tej wzięło udział 25 tys. strażaków, żołnierzy i ochotników.
Wykopano ręcznie i wycięto 100 km rowów i przecinek, przy pomocy buldożerów zrobiono 200 km linii zaporowych, rozrzucono setki tysięcy ton środków gaszących, wylano 50 mln litrów wody… Posłużono się dziesiątkami samolotów i helikopterów. Kosztowało to wszystko 120 mln dolarów.
Na szczęście pożary nie były przyczyną czyjejkolwiek śmierci; dwa śmiertelne wypadki zdarzyły się poza rejonem ognia, podczas przygotowań do akcji.
Nie było w ludzkiej mocy zdławienie tego żywiołu. Skoncentrowano się na ratowaniu osiedli, zabudowań i infrastruktury parku. To, co rozpętała natura, tylko sama natura mogła zażegnać. W połowie września w sukurs ludziom przyszedł śnieg, który dosłownie w ostatniej chwili zdusił pożar zagrażający osadzie wokół gejzery Old Faithful i znajdującemu się tam historycznemu hotelowi o tej samej nazwie. Ostatni pożar wygasł dopiero w listopadzie.
W sumie, tego lata, na obszarze Większego Yellowstone odnotowano 250 m odrębnych pożarów, z których 50 miało miejsce na terenie parku. Co piąty spowodowany był przez ludzi, reszta przez gromy. Niestety, największy z pożarów, w którym spaliło się 160 tys. ha lasu, spowodowany był przez drwala pracującego blisko granicy parku, który na suchą ściółkę rzucił niedopałek papierosa.

       Tysiące zwierząt zamieszkujących park zbiegło w rejony nieobjęte pożarem, choć po pożodze znaleziono 269 martwych wapiti (czyli zginął co dziesiąty jeleń), 9 bizonów, 6 niedźwiedzi, 2 łosie, 4 sarny. Najbardziej ucierpiały chyba drobne gryzonie. Natomiast sporo zwierząt kopytnych nie przetrwało zimy, gdyż brakowało im pożywienia. Bardziej jednak przyczyniła się do tego susza, niż pożar. Jak to w przyrodzie bywa, skorzystały z tego żywiące się padliną drapieżniki, które wiosną pokarmu miały w bród.

Pasące się bizony na tle młodnika – lasu, który odradza się po wielkim pożarze w 1988 roku. Jego ślady są jeszcze widoczne w postaci uschniętych i zwalonych drzew. (Zdjęcie zrobione 12 lat po pożarze.)

.

       Yellowstone nie został „zniszczony” przez pożar 1988 r., jak wtedy obwieszczały media. Widoczne to było wyraźnie już kilkanaście lat po pożarze, kiedy gęsty młodnik coraz wyżej piął się w górę, skutecznie zakrywając czerń pogorzeliska. Martwe drzewa upadną w ciągu 20 lat, a za lat 70 nie powinno być po nich większego śladu.
Podobne pożary, nawiedzające Yellowstone regularnie co kilkaset lat, były przez millenia jednym z czynników kształtujących tutejsze środowisko. Zarówno las pełen czarnych spopielałych kikutów, jak i żywych zielonych drzew, to po prostu fragment cyklu naturalnych przemian.

       Można stwierdzić, że zdrowy las nie może istnieć bez pożarów. Pełnią one rolę higienistki i sprzątaczki – niszczą insekty, choroby, usuwają śmieci. Dzięki nim, wraz ze spalonymi drzewami, do gleby powracają cenne substancje, użyźniają i żywią młodsze pokolenie. Spośród tysięcy rywalizujących ze sobą roślin, nowy las utworzą te, które mają najlepsze geny. Będzie więc on zdrowszy i silniejszy, niż poprzedni. Skorzystają z tego również zwierzęta, bowiem zwykle większość z nich ma najlepsze warunki do życia w lesie, który jest 20 – 30 lat po pożarze.
Znane przysłowie mówi, że „nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”. Jednak, również kiedy płoną lasy, nie ma co ich żałować. Bowiem wkrótce się odrodzą, powstaną do nowego życia, jak mityczny Feniks z popiołów.

greydot

POWRÓT WILKA

       Te kontrowersyjne, ekscytujące i tajemnicze zwierzęta powróciły do Yellowstone w 1995 roku, po siedemdziesięciu latach nieobecności. Nie zrobiły tego same. Pomógł im w tym człowiek, który do niedawna był ich największym wrogiem.
W przeszłości wilka uznano powszechnie za wcielenie zła. W legendach, bajkach i opowiadaniach zrodził się mit krwiożerczej bestii, by wspomnieć powieści grozy o wilkołakach, czy bardziej łagodniejszą – a nawet zabawna – bajkę o Czerwonym Kapturku.

      Indianie traktowali wilka z większym respektem (notabene ich stosunek do natury i relacja z przyrodą były o wiele mądrzejsze, niż to było w przypadku białego człowieka). Najczęściej określenie kogoś tym mianem równoznaczne było u nich z okazaniem honoru. W wielu indiańskich legendach o stworzeniu świata, wilk odgrywa jedną z głównych ról. Czarne Stopy Mleczną Drogę nazywały Szlakiem Wilka. Dla białych wilk był właściwie tylko dziką bestią i szkodnikiem.
Wilki są drapieżnikami, więc ich sposoby zdobywania pożywienia muszą być krwawe. Jednak są to zwierzęta nie pozbawione wyższych instynktów, żyją w harmonijnych i uporządkowanych grupach, którym nieobca jest lojalność i opiekuńczość. Ten sam dorosły wilk jest czasem zabójcą, bywa też i niańką.
W Ameryce Północnej nigdy się nie zdarzyło, by zdrowy wilk zagryzł człowieka, mimo to zwierzęta te były gatunkiem najbardziej prześladowanym przez ludzi.

Wilk (Canis lupus)

       Przed tzw. „odkryciem” Ameryki przez Kolumba, setki tysięcy wilków żyły na całym kontynencie – od Alaski po florydzkie bagna. Wskutek wytępienia bizonów i przetrzebienia zwierzyny łownej, wilki – nie znajdując żywności w lasach – zaczęły napadać na bydło hodowane przez ludzi. Wówczas ranczerzy podjęli bezwzględną walkę z nimi, wspartą rządowymi ustawami. Na przełomie XIX i XX wieku, w ciągu trzydziestu-paru lat, w samej tylko Montanie wyłapano i wybito ok. 80 tys. wilków. W Yellowstone, wkrótce po utworzeniu parku, trucie wilków stało się legalną, rutynową praktyką. W 1915 roku wzmożoną walkę z tymi zwierzętami zainicjował Kongres amerykański. W majestacie prawa, w ciągu następnych paru dekad, na Zachodzie zlikwidowano 25 tys. wilków. W latach 20. zabito ostatniego wilka w Yellowstone.

      Zmiana nastąpiła dopiero w 1973 r., kiedy Canis lupus wpisano na listę gatunków zagrożonych wymarciem, dzięki czemu wilki znalazły się pod ochroną. Wówczas na wolności żyło ich zalewie kilka tysięcy.
W 1994 r. zdecydowano się, by przywrócić wilka przyrodzie w Yellowstone. Wprowadzenie tego w życie poprzedziła wieloletnia zaciekła walka z okolicznymi ranczerami i farmerami, którzy obawiali się o swoje hodowle. W końcu sprowadzono kilkanaście wilków z Kanady i po kilkumiesięcznej kwarantannie i aklimatyzacji wypuszczono na wolność. (To samo uczyniono w Idaho.) Rok później sprowadzono dodatkowo 11 sztuk.
Obawy ranczerów okazały się płonne. Wilki, mając pod dostatkiem dzikiej zwierzyny, na którą mogły polować w parku, rzadko zapuszczały się na tereny zamieszkane przez ludzi. Zanotowano jedynie dwa przypadki, kiedy wilki zagryzły owce i poturbowały jakiegoś psa. Dla złagodzenie farmerskiego gniewu, utworzono specjalny fundusz, który rekompensować miał ewentualne straty wyrządzone przez wilki.
Prawo jest przestrzegane. Farmera, który zastrzelił wilka skazano za kłusownictwo.

      Wszystko wskazuje na to, że wilki w Yellowstone mają się bardzo dobrze, a to dzięki warunkom, jakie tam znalazły. Pod koniec lat 90. w Yellowstone było ich już ponad 100. Zwierzyny łownej im nie brakuje, gdyż nadmiernie rozrosła się liczebność stad, głównie saren i jeleni wapiti, które dotąd pozbawione były naturalnej kontroli drapieżników, co zresztą nie było korzystne, gdyż zimą i tak – z braku karmy – wiele z tych zwierząt ginęło.
Środowisko, w którym mogą żyć wilki jest w Większym Yellowstone rozległe. To nie tylko obszary samego parku narodowego, ale i przyległe rezerwaty leśne, gdzie zwierzęta te znajdują potrzebną im przestrzeń życiową. Wszystko to wpływa na ich rozrodczość, która jest tu stosunkowo duża.

       Człowiek (czasami) naprawia swoje błędy. Sporo czasu upłynęło, by docenić wilka i jego role w utrzymaniu równowagi w przyrodzie. Na szczęście przestaje się postrzegać to zwierzę jako istotę straszną, czy wręcz demoniczną, a zaczyna się w nim podziwiać dziką i nieposkromioną wspaniałość natury.

greydot

Kolorowa bajka: Tarasy Minerwy w Mammoth Hot Springs

.

SKĄD TE KOLORY ?

       Wielki Kanion Yellowstone jest bajecznie kolorowy, takie też bywają gorące źródła. W wielu miejscach park przypomina malarską paletę. Czym to jest powodowane ?
Wprawdzie ryolit, bazalt i inne skały pochodzenia wulkanicznego, stanowiące fundament yellowstońskich wyżyn są szare i mało efektowne kolorystycznie, ale przeobrażone chemicznie nabierają barw. Przykładem są malownicze zbocza Wielkiego Kanionu zbudowane z hydrotermicznie zmienionego ryolitu. Również brązowo-żółte kolumny bazaltowe znajdujące się na krawędziach północnej części Wielkiego Kanionu (bardzo blisko Tower Falls), nie tylko wyróżniają się kolorystycznie, ale i tworzą zaskakująco ciekawą naturalną kompozycję.

       Gejzeryt, skała tworzona przez gejzery, jest biało-szary. Podobnie błotne wulkany i kociołki są zwykle brudnoszare, brunatne lub popielate z niebieskim odcieniem. Czasem jednak trafi się jakiś ślad innego koloru, którego źródłem są minerały, substancje nieorganiczne. Kolor żółty zdradza siarkę; zaś czerwienie, brązy i oranże – żelazo.

       Biały trawertyn, z którego zbudowane są tarasy w Mammoth Hot Springs, to nic innego, jak węglan wapnia.

      Jednak najbardziej zdumiewa koloryt gorących źródeł: intensywne zielenie, błękity, czerwienie, oranże, żółcie… Poruszyły nawet jednego z traperów, który jeszcze w latach 30-tych XIX-wieku dotarł nad Grand Prismatic Spring: “Strumień, który wypływał ze źródła, wyróżniały trzy kolory: biały, blado-czerwony i błękitny jak niebo. Czy było coś niezwykłego w atmosferze, czy też jakieś chemiczne zawartości w wodzie… Nie jestem w stanie tego powiedzieć i muszę zostawić to wyjaśnienie naukowcom turystom, którzy będą to miejsce odwiedzać w przyszłości”.

       Naukowcy przyszli i objaśnili, znajdując przy okazji nieznane dotychczas nikomu organizmy żywe – bakterie termofilne, które mogą żyć tylko w bardzo wysokich temperaturach. Są i takie, które dobrze się mają we wrzącej wodzie!

       Gorące źródła swoje kolory zawdzięczają żyjącym w nich bakteriom i algom, czyli organizmom żywym. Kolor niebieski jest zaś odbiciem nieba.

       Bakterie i algi żyją w środowisku wodnym, więc pochodzący od nich koloryt świadczy o aktywności źródła i o temperaturze w danym miejscu. Bliżej wylotu źródła żyją głównie bakterie zawierające pigmenty żółte i białe. Tam też temperatura jest najwyższa. Dalej, w miarę jak woda staje się coraz chłodniejsza, zaczynają dominować pomarańczowe i brązowe algi. W niektórych miejscach błękit nieba nakłada się na żółty kolor bakteryjnych mat, czego efektem jest piękna szmaragdowa zieleń (patrz: Emerald Pool).

greydot

PS. Wpis powyższy jest fragmentem (pierwszej w języku polskim) monografii Parku Narodowego Yellowstone opublikowanej w odcinkach w prasie polonijnej („Dziennik Chicagowski”, „Dziennik Związkowy”). Obszerne jej fragmenty trafiły również do mojej książki „Podróże”. Poprzednie części były wstępem do parku i jego historii (TUTAJ), prezentacją jego najciekawszych miejsc (TUTAJ) i opisem zamieszkującej go dzikiej zwierzyny (TUTAJ). Wszystkie dane zostały uaktualnione w maju 2023 roku.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

GALERIA

.

© ZDJĘCIA WŁASNE

UWAGA: zarówno tekst, jak i zdjęcia objęte są prawami autorskimi.

.

Jedna odpowiedź to “YELLOWSTONE – powrót wilka, urok barw, kiedy płoną lasy…”

  1. Stanisław Błaszczyna Says:

    Chciałbym w tym miejscu podziękować (niestety, nieżyjącej już) Pani Danucie Nowakowskiej, z którą miałem kiedyś przyjemność podróżować po Amerykańskim Zachodzie – i która była korektorką mojej pracy o Yellowstone. (Z różnych względów Jej korektę uwzględniłem dopiero w obecnej wersji internetowej.)
    Dziękuję raz jeszcze, Pani Danuto.
    Kiedy teraz poprawiałem ten tekst, była Pani przy tym obecna – w mojej pamięci. Myślę, że zyskał on na tym niepomiernie. Jestem za to bardzo wdzięczny.


Co o tym myślisz?