*
Niestety, ponownie aktualne stały się słowa, które napisałem przed rokiem: „Co jakiś czas, z regularną natarczywością, dobija się do naszej świadomości jeden z najtrudniejszych i najbardziej bolesnych problemów współczesnego świata, jakim jest konflikt palestyńsko-izraelski.” Na Bliskim Wschodzie znowu na ludzkie głowy spadają bomby, pociski i rakiety – a w powietrzu wisi kolejna izraelska agresja na Strefę Gazy. We wrześniu ubiegłego roku podjąłem ten temat we wpisie „Czy bogowie domagają się krwi?” w związku z nadchodzącą wówczas sesją zgromadzenie ogólnego Narodów Zjednoczonych, na której miało się odbyć głosowanie nad przyjęciem uznaniem Palestyny za państwo nieczłonkowskie o statusie obserwatora. Wśród ponad 100 komentarzy, które się pod tym tekstem wówczas ukazały, znalazła się także moja rozmowa z Kartką z Podróży, jednym z moich blogowych znajomych. Zdecydowałem się na zamieszczenie jej tutaj z kilku względów – m.in. dlatego, że wydaje mi się ona szczególnie cenna, zwłaszcza w dobie jakże powierzchownych i lakonicznych kontaktów wirtualno-emailowo-fejsbukowych, w których ślizgamy się jedynie po powierzchni naszego świata. Myślę, że ta nasza wymiana słów jest niczym powrót do czasów, kiedy pisało się do siebie długie, niezdawkowe i poruszające ważne sprawy listy. Kto dzisiaj tak robi?
*
KARTKA Z PODRÓŻY: Czasem gdy pali się las nie warto próbować go gasić, bo to nic nie przyniesie. Strażacy wręcz rozniecają nowe ogniska pożaru równocześnie oddzielając płonący teren od świata. W Europie takim płonącym terenem jeszcze niedawno były Bałkany – to też przeklęta ziemia. Wiele mówiono o bezradności Europy wobec tamtejszej wojny ale myślę, że na tę bezczynność wpływ miało europejskie doświadczenie. Myślę, że przywódcy wiedzieli, że wojna na Bałkanach się musi wypalić a spokój wszystkich zaangażowanych w konflikt stron może zapewnić tylko traumatyczne doświadczenie tragedii.
Chyba podobnie jest z Palestyną i Izraelem. Ten konflikt musi się tragicznie wypalić. Musi na tyle doświadczyć Żydów i Palestyńczyków, by zaczęli inaczej myśleć. Jak widać jeszcze do tego nie doszło. Mam wrażenie, że mimo wstrząsających relacji (zdjęcia!) świat wobec tego konfliktu nie ma nic do powiedzenia. I to nie jest postawa bezradna, tylko takie są realia. Sytuacja tam jeszcze nie dojrzała do rozwiązania.STANISŁAW BŁASZCZYNA: No tak, ale gdy płoną lasy, to jednak nie to samo, kiedy zabijani są ludzie. To jest obrazowa metafora, tylko że w dzisiejszym świecie wszystko ze sobą jest połączone, i trudno jest zachować pełną neutralność. To, że kwestia uznania Palestyny trafia teraz na wokandę ONZ, mówi samo za siebie. To nie jest tylko sprawa między Palestyńczykami a Żydami.
Co rozumiesz Kartko, pisząc, że “świat wobec tego konfliktu nie ma nic do powiedzenia”?
Świat nie jest obojętny wobec tego konfliktu od jego zarania. I każdy ma na jego temat coś do powiedzenia. Stąd choćby np. ta ostatnia polemika w “Polityce”, która zaczęła się od bardzo kontrowersyjnego wywiadu z profesorem Baumanem. Stąd obecność tego tematu w mediach na całym świecie.
Bowiem świat – a przynajmniej ludzie świadomi tego, co jest dla tego świata ważne – jak najbardziej jest zainteresowany rozwojem sytuacji na Bliskim Wschodzie. Gdyby nie ten konflikt, to najprawdopodobniej nie byłoby ataków na Amerykę 11 września, ani wojny w Iraku i w Afganistanie.
Kartko, faktycznie – nie starcza nam wyobraźni. Na szczęście. Bowiem gdybyśmy zdołali sobie tak naprawdę wyobrazić potworności, jakie działy się podczas wojen – nie tylko na Bliskim Wschodzie – to nie dałoby się dłużej żyć. Majaczymy tylko. I tylko dzięki temu, możemy żyć dalej, unikając losu tych, którzy zwariowali albo strzelili sobie w łeb.KATRTKA: Przyznaję, że metafora o płonących lasach nie oddaje bólu ludzkiego, ale trudno to inaczej ująć. Mam wyobraźnie więc potrafię to wewnętrznie przeżyć ale nie potrafię opisać.
Nie pierwszy raz sprawa Palestyny trafia pod obrady ONZ. No ale ONZ może pomóc tylko wtedy gdy jest elementarna wola stron do porozumienia. A tej woli nie ma – sam o tym piszesz. Ani Bauman ani ktokolwiek inny nie pomoże radykalnie zanim ten konflikt sam nie zacznie się wypalać. Myślę, że najtrudniejsze chwile przed nami (świat powiązany), bo w pewnym sensie żywiołowo zmienia się sytuacja na Bliskim Wschodzie. Jak zauważam rośnie również dystans USA i jego sojuszników wobec polityki izraelskiej. Mam pewność, że ruch jest po stronie Izraela. To Żydzi muszą podjąć decyzję o zmianie swej polityki. Muszą tę zmianę sobie przekalkulować. To brzydkie słowo w kontekście tego konfliktu ale piszemy o zimnej polityce.
Bez względu na straszliwe ludzkie doświadczenia i nacisk świata, ten konflikt musi sam dojrzeć do rozwiązania. Tak jak przed laty konflikt w RPA (“płynny ołów” – “płonące na szyjach opony”) czy na Bałkanach, o których wspomniałem nocą. Ważne by zachować kontrolę nad tym ogniem.StB: Kartko, tam właściwie nie ma pożaru. Są natomiast bez przerwy rozpalane jakieś ogniska – zarówno przez jedną, jak i drugą stronę. Zawsze jednak istniało (istnieje?) niebezpieczeństwo, że ten ogień przeniesie się na inne kraje – nie tylko ościenne, ale i dalsze (w pewnym sensie to zarzewie dotarło nawet do Ameryki, kiedy zapłonęły wieże WTC). Dlatego ważnie jest stanowisko (i zachowanie) świata wobec tego konfliktu.
NZ są organizacją zbyt słabą, by cokolwiek istotnego zmienić (w zasadzie większość rezolucji ONZ była przez uczestników obu stron ignorowana). Także to najbliższe głosowanie nad uznaniem Palestyny za państwo, (któremu nota bene sprzeciwia się Hamas) jest właściwie tylko symbolicznym gestem.
Masz rację pisząc, że tylko strona silniejsza (a więc Izrael) jest zdolna do radykalnej zmiany sytuacji – i w końcu do zażegnania tego konfliktu. Dlatego Izrael powinien odczuwać presję (a to oznacza, że świat nie może pozostawać wobec tego problemu obojętny.)KARTKA: Problemem tego eseju jest to, że dotyczy zarówno polityki, czyli zimnej gry interesów, jak i gorącego cierpienia – i tych rozszarpywanych czy wysadzanych w autobusach przez dzieciaki, jak i tych atakowanych rakietami z modeli infantylnych samolocików. Mimo, że mogę pisać o jednym i o drugim to jednak wolę te sprawy rozdzielać. Nie mam ochoty wdawać się w dyskusje, że ktoś bardziej cierpi bo jakaś polityczna racja jest po jego stronie. Albo, że rozwalone zwłoki atakowanych na zdjęciach są prawdziwsze od zwłok agresorów… . Tak więc powtórzę – jeśli chodzi o polityczna stronę konfliktu to myślę, że wygaśnie gdy życie ludzi – Żydów i Palestyńczyków – na tym skrawku ziemi stanie się naprawdę nie do zniesienia – gdy zamienią swoje życie w piekło. Wtedy gdy nie pozostanie im nic innego, niż lizanie ran.
Jeśli zaś chodzi o cierpienie, to ma ono charakter uniwersalny. Tak samo cierpi Palestyńczyk i Żyd. W tym przypadku mówmy więc o ludzkim, egzystencjalnym cierpieniu, a nie o polityce.
Nie stanę więc po żadnej stronie tego konfliktu. Nie chcę nawet komentarzami tego rozgrzewać.StB: Ale czy można rozdzielać “zimną grę interesów” od “gorącego cierpienia”, skoro zimna gra interesów powoduje to cierpienie? Moim zdaniem należy to widzieć w pełnym wymiarze.
Piszesz Kartko: “nie stanę po żadnej stronie tego konfliktu”.
Ale czy już nie staniesz po stronie tych żydowskich dzieci, których zabiła bomba zdetonowana przez palestyńskiego fanatyka? Albo po stronie tych palestyńskich dzieci, które zostały spalone lub poparzone przez izraelski biały fosfor?
Tu przecież nie chodzi o zadeklarowanie się po czyjejkolwiek stronie (i ja takiego sporu nie chcę prowadzić). Tu chodzi o uświadomienie sobie nieludzkich skutków właśnie owej zimnej gry interesów i polityki. Czy o tym też nie chcesz rozmawiać? Czy raczej nie chcesz, żeby do Twojej świadomości dotarły pewne okrutne prawdy o wzajemnym traktowaniu się ludzi?
KARTKA: Logosie, ale ja rozumiem te cierpienia, choć nie mam na nie wpływu. Ci ludzie chcą cierpieć. Oni nie dojrzeli jeszcze do tego by się z tej tragedii wywikłać. Może sobie w końcu jasno powiemy, że zarówno Żydzi jak Palestyńczycy nie chcą pokoju i normalnego życia. To co do nas dociera to puste deklaracje. Oni ugrzęźli w beznadziejnej sytuacji, którą chyba traktują już jak normalną. Zaadaptowali się do okrucieństwa tej niekończącej się wojny. Ludzie to też potrafią.
Czuję w tych komentarzach chęć opowiedzenia się po którejś stronie konfliktu albo uszczęśliwienia ich na siłę pokojem. To zrozumiałe, bo wszyscy szukamy w takich sytuacjach jakiegoś znanego nam porządku. Ale tym konfliktem rządzi inna logika. Tam pokój się nie uda póki nie będą go chcieli. To dla mnie jest oczywiste.StB: Zgadzam się w pełni z Twoim ostatnim zdaniem: jeśli ktoś nie chce pokoju, to go nie będzie miał.
Niestety, wcześniej piszesz tak: “Może sobie w końcu jasno powiemy, że zarówno Żydzi jak Palestyńczycy nie chcą pokoju i normalnego życia.” I co gorsza: “Niestety, ci ludzie chcą cierpieć”.
Ale jacy Palestyńczycy, jacy Żydzi?
Jestem głęboko przekonany, że tzw. zwykli (czyli nie związani ani z polityką, ani z organizacjami typu Hamas) ludzie (a takich wg mnie jest zdecydowana większość) chcą pokoju i normalnego życia. I na pewno nie chcą cierpieć (nie wierzę, że większość ludzi to masochiści).
Wydaje mi się, że powtarzasz opinię prof. Baumana o tym, że obie strony chcą wojny, bo bez niej żyć nie mogą. Ale on to powiedział o pewnych (niestety dotychczas decyzyjnych) grupach ludzi: “między ekstremistami izraelskimi i palestyńskimi istnieje sprzężenie zwrotne. Potrzebują się nawzajem dla przetrwania, żyć by bez siebie nie mogli.” A jeśli rozciąga się to na szerokie rzesze ludzi, to ja się z tym nie zgadzam.
Może pora, by poprzeć wreszcie zwykłych ludzi?
Nie chodzi więc o uszczęśliwianie “tych ludzi” na siłę pokojem (jakich ludzi?) Chodzi o to, by zapewnić tym ludziom, którzy chcą żyć w pokoju (a nie mają większego wpływu na to, co się teraz dzieje) – a jestem pewien że takich jest zdecydowana większość – życie w pokoju. Jak? Właśnie poprzez to, by przestać się opowiadać po którejkolwiek stronie (a pisząc “strona” mam na myśli owych polityków i ekstremistów, którzy podniecają ogień tego konfliktu). Wypadałoby ich wszystkich przepędzić na cztery wiatry (może zapowiada to coraz bardziej powściągliwy stosunek Stanów Zjednoczonych do obecnej elity rządzącej w Izraelu?) a jeśli nie to, to przynajmniej nie udawać, że mamy do czynienia z mężami stanu i politykami, którym można ufać i których można popierać.
Stwierdzając, że “ci ludzie nie chcą pokoju” albo że oni “chcą cierpieć”, usprawiedliwiamy naszą obojętność i umywamy niejako ręce (nie chcąc mieć z tym cokolwiek wspólnego).KARTKA: Logosie przepraszam, ale znów wrócę do wątku infantylizmu. Czy czasem nie robisz z Palestyńczyków i Żydów dzieci jak z “Władcy much” Goldinga? Jakieś upośledzone, niedojrzałe dzieci bawią się w okrutne zabijanie wsparte pierwotną dziką nienawiścią jak ze “Starego Testamentu” więc my, wspólnota międzynarodowa, zmotywowana obrazem rzezi mamy ich do pokoju nakłaniać. No ale po raz kolejny powtarzam, że oni tego nie chcą. Nie dojrzeli jeszcze do pokoju. Wyrazem ich dojrzałości byłoby wpłynięcie na swoje władze by ten pokój zapewniły. Żydzi na większości terytorium Izraela, dzięki policyjnym i wojskowym represjom wobec Palestyńczyków, mogą żyć spokojnie. Ta wojna ma dla nich wymiar ograniczony. Na ostrzał rakiet Hezbollahu wystawiają się ci, którzy tego pragną – najbardziej fanatyczni. Palestyńczycy w większości żyją podobnie. Ci którzy chcą normalnie egzystować są na emigracji. W strefie wojennej żyją fanatycy i nieszczęśnicy pilnujący tych gruzowisk.
Ten konflikt jest jak cebula. Obieramy go płacząc, warstwa po warstwie. I z tej roboty tylko łzy pozostają – nie ma konkretów i jakiegokolwiek punktu zaczepiania. Za wcześnie jest by pomagać Izraelowi i Palestynie. Jak pisałem oni do tego jeszcze nie dojrzeli.StB: Dzieci na wyspie z “Władcy much” nie bawiły się w zabijanie. One walczyły o przetrwanie, cofając się coraz bardziej do swoich pierwotnych instynktów, burząc w końcu całą kulturę, wśród której zostali wychowani (co, jak się okazało, na nic się zdało).
Jestem skłonny uważać, że każda wojna cofa nas do takiego pierwotnego stanu, gdzie górę nad nami biorą atawizmy – kultura okazuje się bezsilna, jest niszczona. I jeszcze jedno: problem w tym, że dzieci z “Władcy much” nie były upośledzone (jeśli chodzi o intelekt). I musiały bardzo szybko “dojrzeć”, aby sobie poradzić ze śmiertelnym zagrożeniem.Kartko, ja nie przyrównuję Palestyńczyków i Żydów do dzieci (zwłaszcza do dzieci “upośledzonych” i “niedojrzałych”). Robisz to Ty, pisząc: “nie dojrzeli jeszcze do pokoju”, “nie dojrzeli jeszcze do tego by się z tej tragedii wywikłać”… etc.
Co to w ogóle znaczy “dojrzeć” w tym przypadku? Przypominam, że Semici (a narodami semickim są zarówno Żydzi, jak i Palestyńczycy) reprezentują cywilizację, która ma już wiele tysięcy lat. Więc jak długo jeszcze mają oni “dojrzewać”? (my, Słowianie, w porównaniu z nimi, jesteśmy jeszcze oseskami).Wikłasz się w jeszcze inne nielogiczności, Kartko.
Oto piszesz, że “Żydzi na większości terytorium Izraela dzięki policyjnym i wojskowym represjom wobec Palestyńczyków mogą żyć spokojnie” oraz: “Palestyńczycy w większość żyją podobnie”, by za chwilę (dosłownie w następnym zdaniu) stwierdzić: “Ci, którzy chcą normalnie egzystować są na emigracji. W strefie wojennej żyją fanatycy i nieszczęśnicy pilnujący tych gruzowisk.”Nie zgadzam się z tym. Myślę, że większość ludzi żyjących w strefie Gazy, to są zwyczajni, zupełnie podobni do nas ludzie – a nazywając ich „fanatykami” czy „nieszczęśnikami pilnującymi gruzowisk”, w pewnym sensie ich odczłowieczamy i stygmatyzujemy. Podobnie: nie uważam, że „dzięki policyjnym i wojskowym represjom wobec Palestyńczyków, ludzie w Izraelu mogą żyć spokojnie”. Jest wręcz odwrotnie: przemoc rodzi przemoc.
A może wniosek jaki można z całej tej naszej dyskusji wyciągnąć jest taki, że ludzie w ogóle nie zasługują na pokój? Zwłaszcza w rejonie, gdzie walka trwa już od ponad 60 lat? Bo gdyby na ten pokój zasługiwali, to już dawno znaleźliby sposób by zażegnać tę wojnę i żyć w pokoju? Podobnie jak my nie zasługiwaliśmy na pokój w Europie, gdzie rozpętaliśmy w pierwszej połowie XX-go wieku dwie mordercze wojny.KARTKA: Szukasz nielogiczności w moim komentarzu. Być może używam nieprecyzyjnych określeń ale moje wnioski są jasne. Tam nie ma woli do wygaszenia konfliktu. Dziesiątki inicjatyw pokojowych wspólnoty międzynarodowej (oczywiście ułomnych przez ograniczenia polityczne) torpedowali bądź Żydzi bądź Palestyńczycy. Powtarzam – oni nie dojrzeli do pokoju. Powtarzam, najwyraźniej to czego doświadczyli to było za mało. Druga Wojna o której wspominamy na marginesie tej dyskusji była na tyle silną traumą dla Europy, że od kilkudziesięciu lat nie mieliśmy tu konfliktów zbrojnych – nie licząc Bałkanów, ale to inna sprawa. No ale ponieważ w sposób naturalny wymierają ludzie mający wojnę w pamięci możemy nowej oczekiwać.
W dyskusjach o tym konflikcie zwykle wypowiadają się stronnicy, którejś ze stron – są rzecznicy USA, Izraela, Palestyny. Zwykle nie chodzi im o zamknięcie, wygaszenie tej rzezi, tylko o interesy którejś ze stron – o jej zwycięstwo. To też jest jakaś przesłanka, że nie ma klimatu dla pokoju – nawet zewnętrznego – na tym terenie.
Nie ma czegoś takiego jak “zasłużenie sobie na pokój”. Pokój jest decyzją walczących stron w momencie pojęcia bezsensu dalszej walki. A dla nich ta walka ma sens.
Zatytułowałeś esej “Czy Bogowie domagają się krwi?”. Ja to potwierdzam – Tak domagają się jeszcze krwi. I jak na razie jesteśmy wobec tego bezradni.StB: W ogólnych zarysach zgadzam się z Twoją opinią – gdyby sytuacja na Bliskim Wschodzie “dojrzała” do tego, by zapanował tam pokój, to ludzie już od dawna żyliby tam w pokoju.
A większość Żydów i Palestyńczyków (nadal twierdzę, że ta większość chce jednak żyć normalnie, bez wojennego stresu, czyli w pokoju) o tyle jest odpowiedzialna za przedłużanie tego konfliktu, że nie odsuwa od władzy tych, którzy teraz rządzą (i są bezpośrednio odpowiedzialni za obecną sytuację) oraz pozwala na nadawanie ogólnego tonu ekstremistom. Bo przecież to oni tak naprawdę są odpowiedzialni za ten konflikt, a nie zwykli, „szeregowi” ludzie
Podoba mi się to, że nie opowiedziałeś się za jakąkolwiek ze stron w tym konflikcie. Ale z drugiej strony, to co pisałeś sprawiało wrażenie, jakbyś nabierał wody w usta i nie chciał komentować zbrodniczych posunięć zarówno z jednej, jak i z drugiej strony (a nie zauważam takiej powściągliwości, kiedy np. krytykujesz… choćby państwo polskie, choć przecież państwo polskie jak na razie nie zrzuca białego fosforu na swoich sąsiadów).
Mój tekst może sprawiać wrażenie, że jestem po stronie Palestyńczyków, ale to dlatego, że poczułem gwałtowny sprzeciw wobec agresywnej, militarystycznej polityce Izraela w stosunku do swoich sąsiadów, skutkującej w posunięciach, które bez wątpienia nazwać można wojennymi zbrodniami. Uderzenia armii izraelskiej stoją przy tym w rażącej dysproporcji wobec środków i możliwości, jakimi dysponują (zarówno jeśli chodzi i o atak, jak i obronę) Palestyńczycy.
Tak jak już wspomniałem, dalszy rozwój sytuacji bardziej zależy od decyzji (postępowania) Izraela (choćby dlatego, że jest w tym konflikcie stroną silniejszą). A za to odpowiedzialna jest obecna izraelska elita rządząca, która rzeczywiście sprawia wrażenie, jakby ten konflikt chciała jeszcze bardziej zaognić (rugując np. Palestyńczyków z ich ziemi i budując coraz to nowe żydowskie osiedla). Ciągle nastawiona jest na konfrontację. Ale to się chyba będzie zmieniać, o czym mogą świadczyć choćby ostatnie manifestacje izraelskiej młodzieży, która zaczyna mieć dosyć obecnej ekipy rządzącej (co, jak podejrzewam, spotyka się z Twoją sympatią ;) Z moją też.
Zgadzam się natomiast w zupełności z Twoim stwierdzeniem: “W dyskusjach o tym konflikcie zwykle wypowiadają się stronnicy, którejś ze stron – są rzecznicy USA, Izraela, Palestyny. Zwykle nie chodzi im o zamknięcie, wygaszenie tej rzezi, tylko o interesy którejś ze stron – o jej zwycięstwo.”
Na tym polega nie tylko głupota reakcji świata, ale i jej niegodziwość.KARTKA: Krytykuję RP, bo wciąż mam wrażenie, że na państwo polskie mam wpływ. Choć momentami je tracę. Nie ukrywam, że zajadłość konfliktu w Polsce czasem budzi mój lęk. No ale jakoś to wszystko wraca do normy. Na pewno gdybym doszedł do wniosku, że konflikt polityczny w Polsce nabrał już niezależnej ode mnie, własnej dynamiki podszedł bym do niego tak jak do konfliktu Palestyńsko – Izraelskiego. Przestałbym jazgotać alarmistycznie na blogach i czekał aż przyjdzie otrzeźwienie. Czasem tak bywało, że milkłem.
To jest tak jak mieć przyjaciela alkoholika. Chcesz mu pomóc, serce ci pęka gdy patrzysz na jego tragedię, ale on tej pomocy nie chce. Buja cię, zapewnia o trzeźwości ale myśli tylko o piciu. No i rozsądek nakazuje czekać by sięgnął dna i w końcu podjął decyzję by się z tego mentalnego wyzwolił wyzwolił. Wtedy dopiero należy pomóc i to nie jest żadna łaska. To jest racjonalność naszych działań. Można pomagać szukającym wolności ludziom. W przypadku niewolników swych pokręconych np politycznych emocji – idei – to nie ma sensu. To tylko udawanie.
PozdrawiamStB: Mam nadzieję, że nie “jazgotałem alarmująco” na moim blogu, nawiązując tu do tego konfliktu.
To prawda, że nasz wpływ na sprawy bliskowschodnie jest prawie żaden. Choć, kiedy publikowałem ten artykuł na łamach polonijnej prasy 10 lat temu, to można to było uznać za dość konkretny głos, usiłujący zachować równowagę zaburzoną wówczas przez gremialne poparcie dla Izraela przez amerykańskie media, w dużej części podległe wpływom żydowskiego lobby – np. jeden z największych dzienników, i to w skali światowej, “Chicago Sun-Times” jest własnością obywatela Izraela. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że stosując taką a nie inną optykę, stanę się “antysemitą”, podobnie jak “antysemitą” stałem się po opublikowaniu mojej recenzji z “Listy Schindlera” w “Polityce”.
Pozdrawiam i dziękuję za ciekawą dyskusjęKARTKA: Logosie, nie szukaj w moich słowach podtekstów. Czasem piszę zmęczony, po nocy i używam uproszczeń. Też nieraz byłem atakowany za rzekomy antysemityzm. Niewiele sobie z tego robiłem bo nie jestem nim. Tak zresztą jak Ty. Po prostu naruszamy pewną poprawność. To wszystko
Również dziękuję za dyskusję.* * *
Rozmowa pochodzi STĄD.
18 listopada, 2012 o 1:25 pm
eh, na Bliskim Wschodzie bez zmian… ciekawe ile jeszcze dekad będziemy mieli problem z tym kukułczym jajem polityki imperialistycznej nieistniejących już mocarstw nieistniejącego już świata…
18 listopada, 2012 o 1:42 pm
My jak my – ale co powiedzieć o ludziach mieszkających w tamtym rejonie?
18 listopada, 2012 o 1:51 pm
a czemu ich wyszczególniać? Problem jest w gruncie rzeczy wspólny, jednych dotyka bardziej, innych mniej, ale summa summarum: dotyczy wszystkich.
18 listopada, 2012 o 2:19 pm
Ale jest jednak różnica między nami (czyli ludźmi, którzy siedzą w przytulnym mieszkaniu, mają ciepłą wodę, gaz, prąd, lodówkę pełną żarcia i spokój za oknem) a tymi, którzy w każdej chwili mogą być rozerwani jakąś rakietą, bombą czy pociskiem, i którym – ze względu na zaistniałą sytuację – permanentnie brakuje podstawowych środków do życia).
19 listopada, 2012 o 11:29 am
jest to różnica tak oczywista, że z powodzeniem możemy ją pominąć w dyskusji ;-). Zauważ, że sam przecież zajmujesz w dyskusji głos – mimo lodówki i internetu. To, że jesteśmy bezpieczni nie odejmuje nam prawa głosu. Zwłaszcza, że tamte wydarzenia są niczym epicentrum fal sejsmicznych – prędzej czy później dotrą i do nas, choćby pośrednio. Na arenie międzynarodowej każdy taki przypadek determinuje parametry kilkudziesięciu aktorów i wpływa na ich postępowanie wobec innych problemów.
19 listopada, 2012 o 8:15 pm
Oczywiście.
Posiadanie lodówki i internetu nie powinno nam przecież odbierać głosu… Wręcz przeciwnie ;)
18 listopada, 2012 o 5:15 pm
„Najgorsze”, że ja wciąż nie rozumiem, kto kogo ‚zaczepia’ i po co?
Nie rozumiem też tych ‚bitw na dzieci’; każda strona prezentuje swoje ofiary – małe dzieci – z lubością !??
18 listopada, 2012 o 8:13 pm
Ewo, może jeśli przeczytasz mój tekst:
https://wizjalokalna.wordpress.com/2011/09/14/palestyna-i-zydzi/
to dowiesz się „kto kogo zaczepia i po co”?
19 listopada, 2012 o 5:17 am
Dziękuję, przeczytałam. I nie dlatego, że nie słyszałam o przytaczanych przez ciebie faktach i argumentach. Pomyślałam, że może znajdę jednak w końcu, jakiekolwiek ‚racjonalne umocowanie’ dla regularnych rzezi dokonywanych w – i przez cywilizowany, zamożny kraj w 21. wieku. Nie dziwię się, że nie znalazłam, nie ma takiej odpowiedzi. Tak więc twoja ‚obietnica’ „to dowiesz się, jeśli przeczytasz” pozostaje – niespełniona.
Mój 1. komentarz nie był pytaniem blondynki; pytam raczej samej siebie kiedy ludzie zasłużą w końcu na swoje dumne miano. Takie ot, ‚retoryczne zabawy’. Bo już nawet płakać nie sposób z powodu, że 1/3 świata wyrąbuje się z pasją, w dzikim zapamiętaniu dzień po dniu. Przecież to nie jedyny poważny konflikt zbrojny na świecie. Niektórzy i bez użycia broni czynią nasze życie na ziemi trudne do zniesienia. Choćby irracjonalne, mordercze przepychanki na naszym krajowym forum.
I tak by można, choć przecie, wszyscy o tym wiemy. Więcej, jesteśmy sobie skłonni oczy wydrapać, upierając się, że nasz punkt widzenia jest jedyny właściwy. I że cokolwiek sensownego, owocującego, o naturze ludzkiej wiemy.
19 listopada, 2012 o 6:18 am
PS ‚znaj proporcjum mociumpanie’
– jedynie sobie rozmawiamy,
– jedynie na blogu.
Nie przeceniałabym żadnego z tych faktów.
19 listopada, 2012 o 9:19 am
Dlaczego ludzie często wyrąbują się z pasją?
Jest chyba racjonalne wytłumaczenie: bo mają w sobie geny drapieżnika. I za pomocą agresji i gwałtu chcą narzucić innym ludziom własną wolę – dążąc do dominacji nad nimi. I wiadomo po co: by zapewnić sobie lepsze warunki egzystencji, rozwoju i przekazywania swoich genów dalej.
(A że często przypomina to działanie irracjonalne…? – to już inna sprawa.)
Dlaczego więc rozmawiamy? Bo mamy nadzieję, że coś takiego jak ludzka kultura będzie kiedyś w stanie okiełznać tego – siedzącego w nas – drapieżnego zwierza. Wtedy dopiero, moim zdaniem, będziemy się mogli (jako gatunek homo sapiens) mienić mianem cywilizowanych ludzi. Jak na razie jednak wojna wydaje się nieodłącznym elementem ludzkiej cywilizacji. Zbyt wysoko więc chyba jeszcze nie zaszliśmy – i nie wiadomo, czy kiedykolwiek zajdziemy.
PS. Niestety, człowiek potrafi być też agresorem wtedy, kiedy nie używa „broni”.
19 listopada, 2012 o 7:53 am
,,Myślę, że ta nasza wymiana słów jest niczym powrót do czasów, kiedy pisało się do siebie długie, niezdawkowe i poruszające ważne sprawy listy. Kto dzisiaj tak robi?”.
verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo pozostaje)
Kiedyś to sie nazywało epistolografia czyli sztuka pisania listów. Taka forma komunikacji odgrywala wtedy daleko ważniejszą rolę. Były listy otwarte w pewnym sensie zastepujące gazety, przechowywane latami , wydawane w formie książek a sztuka pisania była okreslona przez rozbudowane reguły. Sztuka pisania listów ma w dziejach literatury piekną historię. Każdy słyszał o listach Jana III do Marysieńki, Zygmunta Krasińskiego do Delfiny Potockiej czy korespondencja Brunona Szulza z pisarka Deborą Vogel. Na podstawie tej korespondencji powstały ,, Sklepy cynamonowe”.
Obecnie paradoksalnie właśnie internet wskrzesza tę sztukę a już w jakiej formie to osobna kwestia.
Chciałam sie odnieść do fragmentu rozmowy Twojej Logosie z Kartką
,,Bowiem świat – a przynajmniej ludzie świadomi tego, co jest dla tego świata ważne – jak najbardziej jest zainteresowany rozwojem sytuacji na Bliskim Wschodzie. Gdyby nie ten konflikt, to najprawdopodobniej nie byłoby ataków na Amerykę 11 września, ani wojny w Iraku i w Afganistanie.”
Konflikty są zawsze tam gdzie granice wyznaczane są sztucznie (bo granice nigdy nie sa rzeczą prostą) tzn nie jest to tradycja, rzeka, góry , pustynia a ręka czlowieka. Wystarczy popatrzeć na mapę Afryki, bardzo ciekawa lektura albo na naszą granicę z Ukrainą, jaka prosta linia idealnie wycinająca Lwów z terenów Polski. Stworzenie państwa Izrael było w jakiimś sensie sztuczne.
A rozwazania co by bylo gdyby przypominaja mi książkę którą niedawno napisal Piotr Zychowicz ,,Pakt Ribentrop- Beck” Autor snuje rozwżania co by bylo gdyby II RP zawarła tajny Pakt z III Rzeszą. Wspolna wyprawa na ZSRS byłaby bardzo prawdopodobna. Holokaustu by na naszych ziemiach nie bylo i Katynia. A jakie konsekwencje w przyszłosci. Mnie tylko zastaniawia jedno a ile by było rzeczy których nie ma. Taki efekt motyla, jeden element z przeszlosci zmieniony powodujacy efekt domino. Pozdrawiam.
19 listopada, 2012 o 9:38 am
Wydaje mi się, że jednak internet nie wskrzesza sztuki pisania listów (i to nie tylko dlatego, że tych listów już praktycznie nie ma). Ludzie niby porozumiewają się za pomocą internetu, ale zazwyczaj jest to bardzo powierzchowne, zdawkowe, incydentalne – bez większej intelektualno-emocjonalnej więzi.
Niestety, granice naturalne też nie powstrzymują ludzi przed wojnami.
Lecz to prawda: konflikt palestyńsko-izraelski swoją najistotniejszą przyczynę ma w sztucznym (narzuconym przez „politykę imperialistyczną” – o której wspomina powyżej Onibe) ukonstytuowaniu państwa Izrael na arabskiej ziemi – co spowodowało wyrugowanie z tej ziemi – i praktycznie wyrzucenie z ich własnych domów – setek tysięcy (milionów) Palestyńczyków.
19 listopada, 2012 o 1:42 pm
Internet jest narzędziem Logosie i jeśli dwoje ludzi utalentowanych literacko zechce za pośrednictwem tego narzędzia prowadzić wieloletnią korespondencję i kiedyś któreś z nich napisze na tej podstawie książkę to będzie to miało jakaś glebsza wartość. Za romantycznie? :-) To dziś prawdziwych epistolografow już nie ma ?
19 listopada, 2012 o 10:48 am
http://www.kneziowisko.pl/miedzy-kmicicem-a-dzyngis-chanem/
Myslę,że tamte rejony nigdy nie były spkojne, nawet pzred skolonizowaniem , czyli pzred wpływm Brytyjczyków.
Podałam u góry link , bo Knieź dosyć ciekawie przedstawił , tamta starożytna historię a tak zczasów starego testamentu i Biblii. :)
Jak ktoś ma , to prosze sobie poczytać.
Teraz ten konflik oparty jest o wspołzcesne środki zablijania. niemnej i wtedy okrutnie traktowano swoich wrogów , zabijano do 4 pokolenia.
Chyba Hitler się na tym wzorował , likwidując swoich pzreciwników.
Ktoś napisał ,że gdyby umowę Polsa miała z Hitlerem , to nie byłoby na terenie obozów zagłady itd..
Wątpię, :( Te pierwsze były na terenie Niemiec i likwidowano wnich najpierw;
Żydów, komunistów, cyganów a potem, potem słowian ..,i inne nacje , bo to miał być świat panów i niewolników !!! ..
Wzcesniej , czy później ta umowa jednostronnie byłaby pzrez Hitlerowców zerwana a historia i tak tym torem by się potoczyła , botaki a nie inny był plan podboju. A tam ten region od zarania jest zapalny , bo dwa narody na jednym terenie.
Tak sobie myslę, że gdyby Polska była tak róznorodna kulturowo , jak ta sprzed wojny, to mogłoby u nas być podobnie , jak w byłej Jugosławii.
Jesteśmy w obecnych granicach , własciwie jednorodni kulturowo (religijnie) a i tak nie mozemy się między soba dogadać. ;)
Co prawda narzucona nam więszkością (chyba?) religia katolicka , powoduje ,że właściwie jestesmy prawie państwem wyznaniowym, czekam tylko na moment , kiedy dojdzie rubryka w dowodzie , czy paszporcie z deklarowanym wyznaniem religijnym. Dobrze ,że podporządkowani jesteśmy mimo , oczywistych róznic wkażdym kraju, prawu Unijnemu.
Bo w róznorodności europejskiej nasza nadzieja. Sięgając historii w naszym kraju, jakos nie mozemy się pochwalić mądrością rządzących.
Ale o dziwo, ten ostatni okres w historii Polski, jest najdłuższym okresem pokoju w Europie środkowej . Czyli wielka trójka , która decydowała o podziale łupów po drugiej wojnie światowej , całiem rozsądnie to zrobiła , przewidujaco i długoplanowo, można by rzec. Hehehe.. :D)))
Pa! Pozdrawiam! ;)
19 listopada, 2012 o 11:02 am
odnośnie boga, bogów.. ;0
okazuje się ,że na przestrzeni wieków troche te 10 przykazań dostosowano. Zlikwidowano jedno , inne podzielono na dwa. bo dekalog musi byc,prawda?.. też od Kniezia, bo kto tam u nas w Polsce czyta biblię;)
„36. Knez Okrutnik napisał(a):
18 listopada 2012 o godz. 14:02
No nie całkiem tak jest z tym wstępem – usunięto całe II przykazanie:
Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko, ani z tych rzeczy, które są w wodach pod ziemią. Nie będziesz się im kłaniał ani służył.
Ja jestem Pan, Bóg twój, mocny, zawistny, karzący nieprawość ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą; a czyniący miłosierdzie tysiącom tych, którzy mię miłują i strzegą przykazań moich.
W związku z tym zmieniła się kolejność pozostałych ośmiu i zostało ich dziewięć. !
Ale wszak to dekalog, więc podzielono ostatnie dziesiąte (a teraz już dziewiąte) na dwie części i ilość się zgadza.
:D
19 listopada, 2012 o 8:13 pm
No tak, wracamy do czasów biblijnych, powołujemy się na religię… Ale ja nie sądzę, że ten konflikt ma gruntowniejsze podłoże religijne. Nie, tam chodzi głównie o suwerenność, wolność i przetrwanie (prosperowanie) ekonomiczne.
A przypowieści biblijne mają uniwersalny wymiar więc można się do nich odwoływać praktycznie w każdej sytuacji dotyczącej zachowania się i losu człowieka.
20 listopada, 2012 o 3:19 am
Nie wiem czy czytałes, włąsnie w Biblii , jest troche zniekształcony zarys histroii ludów, które wowczas tam zamieszkiwały na tym terenie i się krwawo zwalczały .każdy z każdym , o prymat i terytorum !
Własnie wimie religii , wolności itd..
Jak są dwa ludy na jednym terenie , tradycyjnie, historycznie się nienawidżąće, bo to jest ciągle podsycane, to jeden znich musi zniknąć , tak jak w staryżytności, gdzie najeźźca wybijał w pień pzreciwnika. Te historyczne wojny tez były okrutne, też gineli ludzie , bo byli z danego plemienia , nacji itd.. To ciągle aktualne, moze inaczej współczesnie nazwane .Każdy walczy o byt , słabszy jak sie nie podporządkuje , to bywa zabijany .Tak jest i u żwierząt i sam chyba pisałeś ,że nam bliżej drapieżnikom ! :(
20 listopada, 2012 o 3:40 am
Religia od zawsze była wykozrystywana , do trwania naordu zwłaszcza bez ziemi, w pzrypadku Religia cementuje narody . Żydów bez ziemi i Polaków , bez państwowości np. podczas zaborów.
To religia pozwalała i pozwala zabijać innowierców , choc z drugiej strony w dekalogu mamy „nie zabijaj!” .
to jest ciągle aktualne , to silniejsze od nas, ” wręcz wyssane z mlekiem matki”, chyba nowy film z młodym Sthurem , sorry za blędna pisownię , bo pisze „at hot” , dobrze to pokazuje. A w necie, juz się pytają go gdzie ukrywa pejsy ! :) itd..
Bo teoretycznie w Polsce nie ma Żydów a ciągle nami żądzą i wszystko co złe , to oni. ;)
To samo z naszymi odwiecznymi sąsiadami, np. już jest nazwa cierpi na nia najbardziej J. Kaczyński „rusofobia”. To co wygaduje w TV, to nawet pzredszkolak myslący ma wątpilwości , co do jego stanu poczytania.
To wszystko razem sie nakłada i tam w tym konflikcie palestyńsko-izraelskim , a skoro powszechnie się mówi,że w tej chwili armia Izraelska jest najlepiej pzrygotowana w świecie a USA i inne kraje kraje nie chcą sie włanczać czynnie , to mamy to , co mamy , czyli wojne!
ps.
Dolącz to jako całość do poprzedniego komentarza. PA!
19 listopada, 2012 o 11:28 am
Ciekawy artykuł o genezie konfliktu na Bliskim Wschodzie:
http://cheshire.salon24.pl/190147,palestynczycy-i-zydzi-geneza-konfliktu
Pozdrawiam
19 listopada, 2012 o 8:07 pm
Dziękuję. Dla wygody innych przytoczę to jego fragment:
19 listopada, 2012 o 2:30 pm
LA, nie żebym się cieszyła, ale ‚wychodzi na twoje’ (!??) Czarnowidztwo zatacza mroczniejsze kręgi.
Oglądałam „Czarno na białym” (program TVN 24) o prawicowych ‚młodzieżowych ruchach’ w PL.
Oglądałam ‚to’ również w realu.
Szefem hartowników owych jest wrocławianin. Ojcem jego chrzestnym jest niejaki Roman G., który się teraz (jak to prawnik) spokojnie od wszystkiego odżegnuje.
My sobie ‚spokojnie’, w Instytucie, na fascynującym panelu dyskusyjnym tyczącym eksterminacji Ormian w 1915, a harcownicy owi podpalali (dosłownie) Rynek, w którym rzecz się miała. Wszystko to w duchu Święta, Narodowego.
Zerknęłam i na inne wiadomości. Rzeź Izrael-Palestyna trwa. Wg twoich standardów Izrael powinien poczekać (?), nim proporcje ‚poszkodowanych’: kobiet, dzieci, rannych i martwych – wyrównają się. Nie czeka. Czy to brzydka cecha?
Coś mi się Twoja, „Logosie Amicusie”, ‚mądrość i wyważenie’ wydają podejrzane, równie jak twoja ksywka (z partyzantki?).
19 listopada, 2012 o 2:45 pm
„Coś mi się Twoja, “Logosie Amicusie”, ‘mądrość i wyważenie’ wydają podejrzane, równie jak twoja ksywka (z partyzantki?).”
Zgadza się – nie jestem ani mądry ani wyważony…
Podejrzana wydaje się Ci moja ksywka? No ona nie jest może z partyzantki, ale z jakiegoś podziemia – to na pewno ;)
Teraz się zastanawiam skąd ta Twoja złośliwość wobec mnie się bierze?
(Pewnie z miłości ;) )
A może z tego, że ująłem się za Palestyńczykami sterroryzowanymi przez (jakże cywilizowane i humanitarne) państwo Izrael?
Nie, nie będę Cię wysyłał do Gazy żebyś na własne oczy zobaczyła, co to znaczy żyć od wielu lat w więzieniu pod gołym niebem (a tym praktycznie jest cała Strefa Gazy – współczesnym gettem) i być traktowanym jak ludzie trzeciej kategorii.
19 listopada, 2012 o 2:51 pm
Logosie, rozumiem Cię i popieram.
Dla uzupełnienia dyskusji polecam film – dokument Leila Khaled: Hijacker. Kilka niewyszukanych słów na temat u babki:
http://www.babkafilmowa.blogspot.com/search/label/Leila%20Khaled%3A%20Hijacker.
Ja ze swej strony nie mogę pozostać obojętną, gdy silniejszy bije słabszego. Na tym świecie tak już jest, że silniejszy i bogaty ma zawsze lepiej. Jednym wolno mniej innym więcej. Jedni mogą mieć bombę atomową, inni nie. Jedni kopią studnie, a inni je zasypują, Jak łatwo zapomina się historię murów getta budując je innym. Pozdrawiam. A film O Leili jest chyba dostępny na YT.
19 listopada, 2012 o 7:56 pm
babko, ale to nie mnie trzeba zrozumienia i poparcia ;)
Piszesz: „Na tym świecie tak już jest, że silniejszy i bogaty ma zawsze lepiej.”
No tak, ale niekoniecznie należy tę konstatację zamieniać w resentyment. Bo bywa tak, że to żadna wina bogatego, że jest bogatszy, albo silniejszego, że jest silniejszy ;)
Nie zawsze bogactwo jest zdobywane nikczemnymi środkami, a i zdarza się, że silny wykorzystuje swoją siłę, by pomóc słabszym albo zrobić coś dobrego.
Czyli: bogactwo czy siła nie są same w sobie czymś złym.
A nieszczęście Żydów i Palestyńczyków polega też na tym, ze te dwa narody – jak widać – mają na siebie mocną alergię nie będąc w stanie żyć blisko siebie. Czy się z tego wyleczą? Na razie wygląda to na schorzenie chroniczne, niestety.
21 listopada, 2012 o 4:54 am
Rozumiejąc twoje poparcie, Logosie, i popierajac je, wyrażam jednocześnie zrozumienie i poparcie, dla tych, których ty rozumiesz i popierasz.
Pisząc o bogatych tego świata, nie miałam na myśli Ciebie, tylko państwa, ewentualnie jakieś korporacje, które dane państwa popierają i mają na nie wpływ. Pokaż mi takowe, które bezinteresownie poparło jakiś ubogi kraj. Pamiętaj, że korzyści z pomocy rozkładają się często w czasie.
Nie tylko Żydzi i Palestyńczycy mają na siebie alergię, jak to nazywasz. Chociaż wydaje mi się, że krzywdzisz Palestyńczyków ustawiając ich na równi z Izraelczykami. Polacy i Rosjanie objawiając podobne symptomy.
21 listopada, 2012 o 11:28 am
Pisząc o bogatych tego świata, również nie miałem na myśli siebie ;)
Generalnie jest tak, jak piszesz: bogate państwa, a zwłaszcza korporacje inwestują tam, gdzie widzą w tym interes (zysk). Korporacjom właściwie trudno się dziwić (działają wedle prostego prawa ekonomicznej korzyści), ale od tzw. „państw” można oczekiwać czegoś „wyższego”.
Ale z drugiej strony też są organizacje działające charytatywnie, miliarderzy zakładający organizacje, których celem jest pomóc tym biedniejszym i słabszym (np. Gates)… A i Stanom Zjednoczonym zdarzyło się nie raz wykładać wielkie środki ze swojego bogactwa, kiedy dochodziło do klęsk żywiołowych w bardziej lub mniej odległych rejonach świata.
PS. Trudno mi jest mierzyć poziom nienawiści u Żydów i Palestyńczyków.
Niestety, zarówno po jednej, jak i drugiej stronie, wydaje mi się ona intensywna.
21 listopada, 2012 o 10:13 am
Eli Yishai, minister spraw wewnętrznych Izraela: (celem bombardowania Strefy Gazy jest) „wysłanie tego terytorium z powrotem do epoki kamienia łupanego”.
21 listopada, 2012 o 6:23 pm
Szczere.
21 listopada, 2012 o 2:13 pm
Logosie, przyznasz, ze brakuje tego Kartkowego glosu .
21 listopada, 2012 o 6:21 pm
Przyznaję…
Przy okazji mógłby ktoś – z tych, którzy znali go niewirtualnie – dać nam znać co się z nim dzieje.
Bo można, niestety, podejrzewać najgorsze
23 listopada, 2012 o 2:41 pm
Można….
28 listopada, 2012 o 11:34 am
Z artykułu w The Guardian:
„A group of Nobel peace prize-winners, prominent artists and activists have issued a call for an international military boycott of Israel following its assault on the Gaza Strip this month.
The letter also denounces the US, EU and several developing countries for what it describes as their „complicity” through weapons sales and other military support in the attack that killed 160 Palestinians, many of them civilians, including about 35 children.
The 52 signatories include the Nobel peace laureates Mairead Maguire and Adolfo Pérez Esquivel; the film directors Mike Leigh and Ken Loach; the author Alice Walker; the US academic Noam Chomsky; Roger Waters of Pink Floyd; and Stéphane Hessel, a former French diplomat and Holocaust survivor who was co-author of the universal declaration of human rights.
„Horrified at the latest round of Israeli aggression against the 1.5 million Palestinians in the besieged and occupied Gaza Strip and conscious of the impunity that has enabled this new chapter in Israel’s decades-old violations of international law and Palestinian rights, we believe there is an urgent need for international action towards a mandatory, comprehensive military embargo against Israel,” the letter says.”
http://www.guardian.co.uk/world/2012/nov/28/nobel-laureates-call-israel-boycott?fb=optOut